» Wto mar 29, 2016 22:30
Re: Czarno Widzę
...i po świętach Czas wracać do domu. Jeszcze na koniec trzeba skotłować Rysię, z którą się kilka godzin wcześniej razem spało na kanapie i już można iść do samochodu.
Jeszcze na Miodowej kilka jęknięć "ojej ojej gdzie mnie wieziecie" ale już na Strowiślnej na tylnej kanapie zapada cisza i trwa prawie dwie godziny.
Przed Rzeszowem (parafrazując Tweety) "chyba słyszałam koteczka". Najpierw pojedyńcze i ciche "ojej". Za chwilę głośniejsze i podwójne. A później już klasyczne kotkowe narzekanie "ojej, ojej, gdzie mnie wieziecie, a co jest za tym oknem a co jest po drugiej stronie umrę zaraz z głodu przecież nie jadłem całą wieczność i z pragnienia umrę i będziecie mnie mieć na sumieniu ojej ojej" i tak dalej w tym tonie i stylu a do tego ostentacyjne wylizywanie szyb, żeby pokazać, jaki to jest biedny i spragniony.
Sięgam na tylne siedzenie, teleportuję go z lewej strony kanapy na prawą stronę kanapy, gdzie stoi miska z chrupkami i gdzie skutecznie wychlapuje na siedzenie swoją zawartość miska z wodą.
Zapada cisza, przerywana dyskretnym pochrupywaniem. Nie umrze.
Rano oczywiście do pracy. Z powodu zmiany czasu o 17 Kotek jeszcze nie śpi, bo to przecież dopiero 16 i właśnie ma zamiar ułożyć się drugi raz do snu, kiedy musi iść już do samochodu.
A na podwórzu ulubiona kumpela - wilkopodobna Saba. Na nasz widok podchodzi i sprawdza jak zawsze, czy Gruby jest w samochodzie.
Jest i wyraźnie ożywia się na jej widok. Wychodzi i nieoczekiwanie zaczyna strzelać baranki.
- Czeeeeeść Suko, dawno cię nie widziałem, jak leci, ładnie dziś pachniesz. Jasne możesz mnie też obwąchać. Fajnie cię spotkać, bo wiesz, tam wszędzie same kocice - nudno.
Łasi się, puszy, strzela ośmiokilowe baranki mało nie zwalając przy okazji Saby z nóg. W końcu kończymy tę sielankę i każde ociągając się idzie w swoją stronę.
Czy to ten sam kot, który jeszcze dzień wczesniej próbował złapać za nogę moją rodzoną córkę i wył na moją osobistą, bogu ducha winną wnuczkę?
Bydlę.