Dzięki, w takim sobie porządku, walczę z własnym zdrowiem, ale tu ma być o kotach. I o wiośnie.
Z wiosną koty obrodziły w moim ogrodzie, a wszystko przez dokarmianie Obisia, który się pojawia, albo nie. Niestety pomimo akcesu MalgWrocław, czyli pomocy w ewentualnej kastracji, nie mogę się podjąć żadnej współpracy, nie daję rady z sobą na razie.
Jedno co mi się udało, już dosyć dawno to capnąć go raz na badanie krwi, ale walczył dzielnie i wyszły cztery krople a potem były jatki w gabinecie. Dało się z tego zrobić mocznik i kreatyninę, mocznik niestety norma razy dwa, kreatynina w górnej granicy, ale jeszcze w normie. Drugiej próby łapania Obisia i noszenia do gabinetu na razie podjąć się nie mogę. Ale dbam o to, aby miał jedzenie i to dobre, odrobaczyłam raz, wygląda ładnie, apetyt ma i tak sobie pomieszkuje w zasięgu ogrodu, do domu na szczęście nie wchodzi. Więcej dla Obisia zrobić nie mogę.
Natomiast naopowiadał kumplom, że tu karmią i mam: Kumpla, Kajtka Bezogonka, ObisiaBis (ale zwiewa na mój widok i tym się różni od Obisia prawdziwego), Brązowego Półogonka i ostatnio dołączył Diabeł

Gonię to całe towarzystwo i tylko Obisia karmię, to nie są koty bezdomne, to są koty łakome.
Zimno. Czekam na kopciuszki, powinny przylecieć lada chwila. Much nie widziałam.
Balbusia ma chore stawy, z wiosną i wilgocią jej dokuczają, podajemy leki. Czitka skończyła 3-go marca 13 lat.
Mam nadzieję niebawem stanąć na nogi, czyli byle do wiosny.