Dziękuję bardzo za życzenia. Wszystkim odwiedzającym i podczytującym także składam serdeczne życzenia radosnych Świąt Wielkanocnych i kwitnącej wiosny w Waszych duszach. Wszystkiego najlepszego i kociego Kochani!
Orbinio ma misję. Pilnuje, dziecko moje najpuchatsze, żeby się jakiś człowiek nie stopił w kibelku. Albo też w łazience. Względnie chętnie towarzyszy w czynnościach fizjologicznych. Jak tylko ktokolwiek wejdzie do klopika i zamknie za sobą drzwi, to kocina natychmiast wyrusza, siada pod drzwiami i przenikliwie miauczy. Bo właśnie czuje potrzebę wejścia. Bywa to kłopotliwe, bo czasem warunki nie sprzyjają powstaniu i wpuszczeniu wołającego. I nie chodzi tu bynajmniej o poczucie intymności lecz o bardziej praktyczne względy.
Uśmiałam się, bo przed chwilą TŻ dostojnie wkroczył do łazienki i zamknął za sobą drzwi. Orbinio przybył od razu i miauczy. Dzieci się zbiegły, żeby pocieszyć ulubieńca w nieszczęściu i kocie łzy osuszyć. I już za moment słyszę, jak Julek stuka do drzwi i woła:
- Tato, wychodź szybciej, bo Orbinio chce wejść.
Orbinio na to rozdzierająco:
- Miau, miau!
Wszystkie dzieci zaczynają stukać w drzwi:
- Tato, proszę, pośpiesz się!
TŻ wychodzi, jak niepyszny i zmierza w stronę drugiej łazienki. Dzieci idą do swojego pokoju. TŻ zamyka drzwi. Orbis to przyuważa. Zmienia kierunek. Dyplomatycznie i miękko sadza puchaty kuperek na podłodze i krzyczy:
- Miau, miau!
Daję dzieciom laserek i każę zabawić kota.
A w ogóle Orbis dzisiaj był u kocio - psiego fryzjera. W Markach bardzo miła Pani Daria zrobiła mu krótką fryzurkę na umięśnionej kocurzej klacie. Nie było innego wyjścia, bo dzieciak się tak kołtunił, że nie mogliśmy już sobie z tym poradzić. Gustaw i Florcia nie filcują się wcale. Nic, a nic. A z futrem Orbisia jest wieczny problem. Kiedyś robiły mu się dredy na portkach, teraz pod paszkami i w okolicy... mostka. Zdrowe jedzonko dostaje i kocie witaminki łyka i czeszę go systematycznie. Ale to nie ma wpływu na kołtunki. Robią się i tyle. Już mi go szkoda było i myślę, że pomysł z postrzyżynami nie był zły. Na urodę co prawda nie pomógł, ale przynajmniej unikniemy szarpania za futro. Gabinet z czystym sumieniem mogę polecić.
http://marki.lento.pl/strzyzenie-psow-i ... 66311.html. Jak tam przyjechaliśmy, to pani akurat kończyła strzyc bielutkiego maltańczyka. I Orbinio poznał pieska. Obwąchali się, a potem dokładnie obejrzeli na bardzo pokojowych warunkach. Obyło się bez wrzasków i epitetów. Bardzo grzecznie się zwierzęta zapoznały, a potem każdy zajął się obwąchiwaniem wszystkich kątów w gabinecie. Orbiś wszystko zwiedził. W trakcie strzyżenia robił to, o co go pani prosiła. Więc szybciutko i sprawnie poszło. Jestem pełna podziwu dla niego. To bardzo optymistyczny kot. Należy do tych osób, które zawsze spodziewają się czegoś dobrego w nowych sytuacjach. Ragdolle są niezwykle cierpliwe. Tak sobie myślę, że nasz Maurynio pieska by pewnie potraktował, jak wroga, a panią z brzęczącą maszynką, jak produkt gastronomiczny... Inna sprawa, że i kot i pies byli poza swoim terytorium. W domu mogłoby być gorzej.
Zakończyłam przygotowania do Świąt. Uff...