Dzięki Ewa. Trzymam się. Przynajmniej staram.
Kaszle jakby miechy w środku mi grały. Smarkam jak organista kiepski.
Śliczny kicak. Lubie zielony .Nawet bardzo. Taki ostry nawet bardzo, bardzo.
Na starość coś mi się popitoliło z kolorami. Czym więcej wiosenek na karku tym więcj kolorów na ciałku. Teraz chodzę jak papuga bo w super czerwonym płaszczyku i zielonym kominie. A żem elegantka swojska to i rękawiczki mam zielone. Czasem sama oczy swe pięknie-modre muszę mrużyć tak gryzie zestaw. Bo mam także super błyszczące lakierki...czerwone
Wkurzyłam się. Jakiś dupek wywalił kotom miski z papusiem. Nigdzie nie ma pustych więc był to człek. Bo do opuszczonej posesji obok pracy zaczęłam znów zaglądać i żarcie zostawiać. Coś przychodzi. Po 6-miesiącach nieobecności widzę jak "bezdomni" co
zamieszkali w budynku zdewastowali go. Mieszkaj sobie cholero ale po co szyby wybijasz, framugi wyłamujesz i załatwiasz swoje potrzeby w opuszczonym pokoju. Wszak to twoje lokum teraz. Debilizm totalny. Zamki pozakładali na wrota wejściowe do garażu i drzwi. A także na furtę wjazdową. Ale dziury w płocie są wielkie i zmieszczę się. A teraz chyba
kadłubek gary zaczął mi lokator wywalać. Byłam także na parkingu od MatkiKotki. Tam, gdzie łapałam miot M. Pan właściciel wypierniczył budki dla kotów. Stały tam tyle czasu ,a teraz mu przeszkadzały. Coś tam podczas łapanek ględził o tym. Tak jak i o pomocy dla mnie w formie zakupu karmy. Oczywiście nie dotrzymał słowa więc i w tym kierunku myślałam ,że nie będzie słowny. Choć wtedy prosiłam ,że ma mój telefon i niech zadzwoni - zabiorę. Porządne były, przydały by się w innym miejscu. Drugi debil (sorki ale szlag mnie trafił)
biznesmen pitolony.
Wiem ,że święta i umiaru trzeba w zachowaniu i uczuciach. Tylko dlaczego
miłosiernym zwierzęta przeszkadzają? W obu miejscach totalny bajzel ale miska i budka przeszkadzają. Nie komponują się ze śmieciami, stertą butelek i innych choler, pobitym szkłem...?
Pies mnie poznał. Jak się ścieszył biedak. Tylko z trójki on został. Sunie zabrała jakaś fundacja. W ostatniej chwili. Miała ropomacicze. Z drugą nie wiem co jest. Ponoć "właściciel" się sądzi z tozem czy/i fundacją. Podobno afera była przednia z wetem tozowskim ,co nie widział ciężkiego stany psicy . Ale inny zobaczył. Fundacja była bardziej obrotna. Ale to tylko opowieści zasłyszane podczas rekonesansu. Duuużo się działo jak mnie nie było.
Coś mi się humor zbiesił. Muszę zatrudnić
PanaRutkowskiego celem jego wyśledzenia.
