Wyprowadzka a koty wychodzące

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 13, 2016 0:04 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

joasssia pisze:Są wysterylizowane.
Owszem, nie jest trudno znaleźć dom dla kota. Jeśli nie ma się niedorzecznych wymagań. Bo kot to...nie człowiek, a zwierzę.
Teoretyzujecie wciąż, ale nie trafiacie. Sytuację mieszkaniową i rodzinną mamy ustabilizowaną. Nie mam powodu Wam się tłumaczyć.
Wszystkiego dobrego, zazdroszczę Wam szczerze, że możecie mieć koty...

Tia. Tobie też oddał koty ktoś, kto nie miał "niedorzecznych wymagań" :roll:
Byle jak coś zrobić, to każdy głupi potrafi...

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 13, 2016 0:10 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

joasssia pisze:Jeśli nie ma się niedorzecznych wymagań. Bo kot to...nie człowiek, a zwierzę.


Już za takie ostentacyjne stanowisko powinnaś dostać bana...
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1604
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Nie mar 13, 2016 9:35 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

OKI pisze:
joasssia pisze:Są wysterylizowane.
Owszem, nie jest trudno znaleźć dom dla kota. Jeśli nie ma się niedorzecznych wymagań. Bo kot to...nie człowiek, a zwierzę.
Teoretyzujecie wciąż, ale nie trafiacie. Sytuację mieszkaniową i rodzinną mamy ustabilizowaną. Nie mam powodu Wam się tłumaczyć.
Wszystkiego dobrego, zazdroszczę Wam szczerze, że możecie mieć koty...

Tia. Tobie też oddał koty ktoś, kto nie miał "niedorzecznych wymagań" :roll:
Byle jak coś zrobić, to każdy głupi potrafi...

:ok:

To prawda. Nie sztuka zgotować swoim kotom taki sam los a nawet gorszy jak ty, joasssia. Tobie też ktoś dał koty i nie pomyślał. Byleby się pozbyć .Na słwow ,że będą mieć dobrze. Każdy głupi to potrafi.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56050
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Nie mar 13, 2016 10:18 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Abstrahując od całości wątku:

Koniczynka47 pisze:Doprawdy wiele rzeczy można przewidzieć i nie brać zwierzaka gdy np nie mamy pewnego miejsca zamieszkania (umowa o wynajem to za mało), bo w razie jej wypowiedzenia ciężko znaleźć mieszkanie w atrakcyjnej cenie z 2 dzieci i 2 kotami.


szczęśliwi Ci którzy mają coś swojego ;) Wiem, że niektóre fundacje(o psy mi chodzi, bo w kotach raczkuję dopiero) odrzucały ludzi, którzy mieszkają w wynajmowanym lokum- z jednej strony rozumiem powody, z drugiej wątpię abym kiedykolwiek dorobiła się swojej nory- jestem typem stacjonarnym, nie nadaję się na zagraniczne epizody zarobkowe, a wybitnych zdolności biznesowych aby odnieść sukces w kraju nie posiadam :mrgreen: więc jestem szeregowa sklepowa na minimalnej krajowej. Cóż, co by nie było, będę wlec futra ze sobą. Nie każdy wynajmujący pozbędzie się zwierza, gdy chałupa mu się wykruszy- ale wiem, że osoby zajmujące się adopcjami wróżkami nie są, nie przewidzą.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.

Fatka

Avatar użytkownika
 
Posty: 9718
Od: Pt sty 01, 2016 19:36

Post » Nie mar 13, 2016 10:28 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Fatka pisze:Abstrahując od całości wątku:

Koniczynka47 pisze:Doprawdy wiele rzeczy można przewidzieć i nie brać zwierzaka gdy np nie mamy pewnego miejsca zamieszkania (umowa o wynajem to za mało), bo w razie jej wypowiedzenia ciężko znaleźć mieszkanie w atrakcyjnej cenie z 2 dzieci i 2 kotami.


szczęśliwi Ci którzy mają coś swojego ;) Wiem, że niektóre fundacje(o psy mi chodzi, bo w kotach raczkuję dopiero) odrzucały ludzi, którzy mieszkają w wynajmowanym lokum- z jednej strony rozumiem powody, z drugiej wątpię abym kiedykolwiek dorobiła się swojej nory- jestem typem stacjonarnym, nie nadaję się na zagraniczne epizody zarobkowe, a wybitnych zdolności biznesowych aby odnieść sukces w kraju nie posiadam :mrgreen: więc jestem szeregowa sklepowa na minimalnej krajowej. Cóż, co by nie było, będę wlec futra ze sobą. Nie każdy wynajmujący pozbędzie się zwierza, gdy chałupa mu się wykruszy- ale wiem, że osoby zajmujące się adopcjami wróżkami nie są, nie przewidzą.

Nie odrzucam ludzi co mają wynajęte mieszkania, lokale czy takie tam. Odrzucam ludzi co nie chcą zabepieczyć tych mieszkań (czyli wstawić siatki w okna i na balkonie) oraz olewają np dobre żywienie kota. Wiele domó dogaduje sie z właścicielami! Jak ktoś stanie na wysokości zadania, ugodzi się z właścicielem, i zabepieczy lokal to mogę mieć większą pewność, że kot pójdzie z nimi jeśli los się odwróci. Nie przewidzi się niczego ale jako DT muszę myśleć o swoim podopiecznym i zapewnić mu choć maksimum dobrego traktowania i bezpieczeństwa. Nie sztuka kota uratować .Sztuką jest znaleźć mu potem dobry dom.
Pomyśl, dlaczego kotu któremu poświęciło się czas, pieniądze, troskę i uczucie... mam oddać komuś tylko dlatego ,że chce? Bo ma taką chęć? Skoro my, jako DT, możemy zapewnić godne warunki i bezpieczeństwo, to dlaczego druga strona przed tym się broni? I uważa ,że sama chęć wystarczy?
Jest tyle bied dookoła. Mogą wyjść na ulicę , poszukać w necie... Dlaczego akuratnie muszą "ratować" kota już obrobionego i uratowanego? A ja mam wydać go na słowo?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56050
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Nie mar 13, 2016 10:31 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Dobrze ze autorka zrozumiala ze wyrzucenie na bruk kotkow to glupi pomysl. Powodzenia w szukaniu domów
ObrazekObrazekObrazek

hutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1846
Od: Pon paź 04, 2010 17:41

Post » Nie mar 13, 2016 12:49 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

joasssia pisze:Owszem, nie jest trudno znaleźć dom dla kota. Jeśli nie ma się niedorzecznych wymagań.


Paradoksalnie joasssiu, Twój wątek świetnie ukazuje, jak się kończy oddawanie kotów bez "niedorzecznych wymagań" :)
Oby te kotki trafiły teraz dla odmiany do kogoś poważnego.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

mandala20

Avatar użytkownika
 
Posty: 629
Od: Pon wrz 22, 2014 15:41

Post » Nie mar 13, 2016 13:49 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

:? Może tam ktoś się pochorował,może urodziło się trzecie dziecko, które ma alergię? Zdarzają się sytuacje nie do przeskoczenia, to jest fakt. Tylko jeżeli sytuacja jest oczywista i logiczne konsekwencje za sobą pociąga to nie rozumiem dlaczego autorka to ukrywa.
Skoro nie wstyd przyznać że trzeba pozbyć się kotów, to chyba tutaj nic innego nie będzie powodem do wstydu. Żeby uzyskać pomocną podpowiedź, dobrze by było nakreślić jakiś zarys, przecież nikt nie każe spowiadać się w szczegółach :| .

kotekP

Avatar użytkownika
 
Posty: 20
Od: Czw sty 14, 2016 20:03

Post » Nie mar 13, 2016 14:05 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Do autorki wątku: Może sama uważasz powód oddania kotów za błahy?
Jeśli dokładniej poczytałabyś to forum znalazłabyś przypadki konieczności oddania kotów z ważnych powodów, gdzie forumowicze angażowali się w pomoc.
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3175
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Wto mar 15, 2016 20:22 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

joasssia pisze:
A jakie jest moje pytanie? Pytanie do osób, które rozstawały się z kotami (tak czasami w życiu bywa), a mają dzieci. Wiem, że moje dzieci znam najlepiej ja sama, ale jednak interesują mnie Wasze doświadczenia. Które rozwiązanie jest lepsze dla 6-8 latków?

Wiem, wiem, żadne nie jest dobre, wiem, to okrutne, nieludzkie, nieodpowiedzialne.
Tak bywa.


Joassiu, spróbuję się skupić li tylko na zadanym pytaniu, chociaż nie będzie to łatwe.

Pozbycie się zwierząt wychowanych z małymi dziećmi spowoduje u nich traumę (u jednych i drugich). To jest jasne. Skutki takiego działania są ciężkie do przewidzenia i paradoksalnie, właśnie dla dzieci dużo poważniejsze. Koty, jak napisałaś jeśli znajdą odpowiedni dom otrząsną się i będą szczęśliwe - dzieci? Trudno powiedzieć..... O stratach społecznych takiego działania nie wspomnę.

Wrzucę Ci coś bardzo osobistego, może to coś zmieni, kto wie?

Jestem kobietą czterdziestokilkuletnią. Jedynaczką. kiedy byłam w wieku Twoich dzieci miałam dwuletnią kotkę wychowana u nas od oseska. Kociczce zdarzało się nasikać poza kuwetką, co dla mojej pedantycznej mamy było ciężkie do przyjęcia. W końcu wyjaśniła mi, że "ona tak dłużej nie może" i u cioci Stasi kici będzie lepiej, bo ciocia ma willę z ogrodem a my "zaledwie" mieszkanie w bloku.
Jak powiedziała, tak zrobiła. To konkretna kobieta jest, ta moja mama. Jagódka (moja kicia) rzeczywiście u cioci miała jak w raju do końca swych dni. Fajnie? FAJNIE!
Tyle o kocie, wróćmy do MNIE;
NIGDY tego matce nie zapomniałam, NIGDY nie wybaczyłam.
Po dziś dzień czuję do niej z tego powodu skrywaną pogardę.
Nie wiem czy ona to wyczuwa. Zapewne nie, ale dla mnie to męczarnia.

Bardzo przepraszam wszystkich za ten ekshibicjonizm, ale potraktowałam to wynurzenie jak terapię.

Joasiu, decyzja należy do Ciebie i Ci jej nie zazdroszczę.

Pozdrawiam
Heka

Przestrzegam wszystkich mających małe dzieci przed pozbywaniem się zwierząt z domu, zwłaszcza wychowanych od małego!

Heka

Avatar użytkownika
 
Posty: 248
Od: Wto sty 31, 2012 12:23
Lokalizacja: Gdańsk-Jelitkowo

Post » Wto mar 15, 2016 21:13 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Wrzucę Ci coś bardzo osobistego, może to coś zmieni, kto wie?


To ja także. U mnie do takiej traumy doszło dwukrotnie. Kiedy miałam pięć lat najpierw dano a później odebrano mi szczeniaka. Po tym jak rodzice i dziadkowie zorientowali się, ile taki psiak wymaga pracy, której nie ogarnie pięciolatka oddali Szarika na wieś (skąd po kilku miesiącach nadeszły wieści, że udusił się kością).
Kiedy miałam 10 lat kotka Kasandra po roku od przygarnięcia pojechała do rodziny na wieś rzekomo z powodu alergii siostry. Oba te wydarzenia przyczyniły się bardzo do osłabienia więzi między mną a rodzicami. Co prawda nie czuję pogardy i jakoś tam staram się zrozumieć, ale nie mam zaufania. Już wtedy, w wieku lat 5 straciłam je bezpowrotnie i nie czułam się już w domu bezpiecznie. Jako dziecko myślałam sobie, że mnie również się pozbędą, jeśli zrobię coś nie tak.

Malena32

 
Posty: 26
Od: Wto lis 05, 2013 9:19

Post » Śro mar 16, 2016 11:01 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

mysle, że autorka juz sie tu nie pojawi, ale ew. tylko jako "czytacz".
Może faktycznie jakis problem wystapił, ale jesli nie podzieliła się nim (czasem ktos patrząc z boku znajduje najprostsze rozwiązania wydawałoby sie trudnych problemów), tzn ze juz postanowiła. Zreszta, jeli taka mysl sie narodzila, to prawdopodobnie nie byl dobry dom dla tych kotów, a one pewnie tylko jako tymczasowa zachcianka......byle tylko w godny sposob zostały wydane do innych ludzi.

Ja równiez jako dziecko byłam swiadkiem "znikania" malutkich kociaków, świeżo urodzonych. Tak po prostu znikały....potem się dowiedziałam w jakich okolicznościach i nie mogłam wybaczyc tego mojemu ojcu. Moze porównanie nie do konca trafne, niemniej jednak w sumie podobnie-koty były, a potem rodzice je "zniknęli".

Czasem, zwłaszcza na początku adopcji Dużej, kiedy strach było do niej podejsc (nie wiem czemu zaadoptowałam ją, choc przestrzegano mnie ze jest agresywna-wydawało mi się, że będą ją umiała "naprawic"....i troche mi sie to udaje) w nerwach wyrwało mi sie "oddam cie tam skad przyszłas", bardziej to było gadanie niz zamiar, ale moj syn ostro reagowal (co ciekawe, jemu sie od kotki dostawalo najbardziej)...nikt z tego domu nie odejdzie!!! kota ma zostac!!!!-przyznam, że mnie tym rozczulał.

Dzieci, jesli były z kotami zwiazane, na pewno będa przeżywać. Moze kiedys zapomna, pewnie tak bedzie, ale na biezaca chwile mysle, ze mocno to moze zaburzyc ich poczucie bezpieczenstwa. gdybym ja tak zrobiła, syn nie wybaczyłby mi tego nigdy.....ale on to kociarz wielki jest.....

leli1

 
Posty: 82
Od: Wto lut 16, 2016 19:44

Post » Śro mar 16, 2016 11:46 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

Adopcja zwierzaka i adopcja dziecka niczym się nie różni.
W obu przypadkach bierzemy odpowiedzialność za ŻYCIE.
I odpowiadamy przede wszystkim przed swoim sumieniem z tego jak się z ww zobowiązania wywiązaliśmy.
ObrazekObrazek

isiaja

 
Posty: 1215
Od: Śro gru 28, 2011 13:36
Lokalizacja: wieś centralnie położona

Post » Śro mar 16, 2016 12:05 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

temat wątku ma się nijak do jego treści

Fleur

Avatar użytkownika
 
Posty: 4244
Od: Sob paź 01, 2005 21:51
Lokalizacja: w DS

Post » Czw mar 17, 2016 22:34 Re: Wyprowadzka a koty wychodzące

kotekP, dzięki za próby zrozumienia. To naprawdę miłe
Nie, nie będę Wam opowiadać, o co chodzi, bo to i tak nic nie zmieni.
Zresztą, czy cokolwiek mogłoby Was przekonać? Piszę, że żal mi strasznie tych kotków, że to dla mnie trudne, a Wy piszecie "zachcianka i nieodpowiedzialność".
Napiszę, że chore dziecko, rozwód, wyjazd do Chin, cokolwiek, napiszecie, że to jeszcze nie powód, by pozbywać się domownika i jak się chce, to można poradzić sobie w każdej sytuacji.
Zadałam konkretne pytanie, odpowiedziałyście mi zgodnie z moją intuicją, bo gdzieś w środku czułam, że wystawienie kotów do ogrodu to beznadziejny pomysł.

Heka, Malena32, bardzo dziękuję Wam za podzielenie się tymi trudnymi sytuacjami. W sumie o coś takiego mi chodziło i dzięki Wam widzę, że będę musiała solidnie popracować nad córciami. One rozumieją, że kotki nie mogą z nami zostać. Ale uczucia mówią im co innego. Żal na to patrzeć. Trudno powtarzać sobie, że takie jest życie i kiedyś i tak przeżyłyby jakąś żałobę...

Leli1, znikanie kociaków to jakiś dramat, współczuję doświadczenia, brr.

Adopcja kota i dziecka różni się jednak tym, że są takie okoliczności, gdy nawet najbardziej zatwardziały kociarz uznałby, że kota trzeba oddać w inne ręce. W przypadku dziecka nie ma takiej możliwości, bo adopcja jest usynowieniem, to dziecko staje sie MOIM dzieckiem. W swojej wielkiej miłości do zwierząt rozróżnijcie jednak, co jest czym.

A na marginesie ciekawe, że oddający koty do adopcji wolą, by czekały one długo (o ile orientuję się z ogłoszeń, pewnie różnie bywa) na dom, podczas gdy przekazanie kota z rąk do rąk pozwala na naprawdę szybkie rozwiązanie. Te wszystkie umowy uważam wciąż za skrajny brak zaufania (nie bez powodu widać w Polsce jest tak niski poziom zaufania społecznego) i zakładanie złej woli. Jakbym chciała kota zamęczyć, to bym sobie złapała na podwórku, litości.

joasssia

 
Posty: 6
Od: Pon cze 09, 2014 9:41

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aassiiaa, Google [Bot] i 101 gości