Czyli zdecydowanie taniej i lepiej (sprzęt diagnostyczny, ew szpitalik) w taksówkę i do łódzkiej lecznicy całodobowej….
Wczoraj sporo się działo , więc wróciłam do domu póóóźno, ale napisać mogę tylko o części „zajęć”.
A więc:
Takie złomowisko ze stadem niekastrowanych kotów. Było kilka „podejść” ze strony różnych grup, zawsze coś udało się wyciąć, ale w pewnym momencie wkraczał, a właściwie wyłamywał się jeden z tamtejszych opiekunów kotów, starszy pan z lekką hm manią „kotów na skórki”. Więc wszystkie akcje pozostawały niedokończone i koty mnożyły się dalej… Byłam tam w ub roku jesienią, jakoś w czasie łapania małych Legionistów, porozmawiałam, przypomniałam sobie wcześniejsze historie, spasowałam. A teraz wzięła się za to taka pani Jadwiga, z charakteru dość zawzięta. Kilka już złapała, i wczoraj - da capo al fine, starszy pan o skórkach sobie przypomniał, nie pozwolił łapać kolejnych. P.Jadwiga podała mi nr do administratora - szczęśliwie miałam go w zapiskach, kiedyś znalazł kociaka, dzwonił o pomoc / radę. Przypomniałam mu tego kociaka, jest u niego kochany i wypieszczony, I do razu miło i przyjemnie się rozmawiało. Ma porozmawiać ze starszym panem, mam nadzieje, że uda się „dociąć” to stadko do końca.
Odebrany z lecznicy
Knedel jest już w dt blisko mnie, postaram się porobić mu zdjęcia i ogłoszenia, to bardzo fajne, spokojne miłe kocisko. I nawet całkiem ładny

*

Jedna z pań karmicielek przekazałam nam do adopcji takie cudeńko - śliczną srebrną panienką, wczoraj po sterylce trafiła do dt.
Selene 
*

Zrobiłam kolejny zastrzyk B12 kotu Małgosi spod Katedry - Tutuś to kociak znaleziony w reklamówce w rynsztoku przy Alei Włókniarzy kilka lat temu, Małgośka wtedy była na zwolnieniu po operacji kręgosłupa, odkarmiła go i z konieczności zatrzymała. Jest kotem problemowym - ciągle problemy zdrowotne, bóle, różne diagnozy, badania - ostatnio ortopeda stwierdził wypadanie rzepek kolanowych, koszt naprawy po negocjacjach 1,5tys zł.. Niezależnie miał szerokie badania krwi - silny niedobór B12, ma poniżej 50% normy. Kot jest obolały i rozdrażniony, mnie nie lubi - kojarzę mu się z wetem i innymi nieprzyjemnościami, za to jest wielki, silny i waleczny. B12 boli jak cholera… Zastrzykuję go od niedzieli, cudem uchodzę z życiem, szczęśliwe jesteśmy, jak uda się podać choć połowę dawki… Dziś ostatni zastrzyk, tydzień przerwy, potem znów…
I wieczorem jeszcze coś co powoduje, że zastanawiam się nad ogromną rozbieżnością między deklaracjami, mottami, którymi się szafuje, a realnym postępowaniem.
Wychowana jestem w tradycji katolickiej, ale nie przeszkadza mi to widzieć ogromnej rozbieżności między słowami a czynami Polaków-katolików…
Smutne to….