Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina cz. 2 - do zamknięcia

Nie musisz mówić, ja biegłam na spotkanie już od przystanku autobusowego :lol:

Może się zdziwisz Stellą

Miałam kotkę niedotykalską zołzę (jak Ona przeklinała, gdy się Ją brało na ręce i całowało :mrgreen:

), bardzo powściągliwa w uczuciach. 2 razy w życiu mi przyszła na kolana, tak to nawet się blisko człowieka nie kładła, ale zawsze musiała być w tym samym pomieszczeniu (że niby przypadkiem tylko przechodziła tamtędy :mrgreen:

). Biegła najszybciej do drzwi, a witała wskakując na lodówkę i przebierając łapkami bym szybciej do Niej doszła (był jeszcze pies i inny kot po drodze

), ocierała się, wywracała, nie mogła utrzymać emocji na wodzy :wink:

Jestem bardzo ciekawa jutra

I cieszę się, że w końcu wyściskasz swoje koteczki :kotek:

Ja też się cieszę! Zostaną wyściskane i wycmokane czy tego będą chciały, czy nie :twisted:

Bądz stanowcza w ściskaniu :ok:

O taak!

Doberek Kasiu z koteczkami!

Doberek!

Dotarłam z jedynie dwugodzinnym opóźnieniem wywołanym straszliwą snieżycą w Dublinie (spadło może z 3 mm sniegu, który od razu stopniał

).

Dziewczyny są...
ZDZICZAŁE

Nie są smutne, nie ma za bardzo focha, ale za to mam dwie dzikie małpki, skaczące po wszystkich meblach, biegające jak szalone i generalnie, no - dżungla

I najwyraźniej bardzo się wspierały w tych ciężkich samotnych chwilach, bo ponoć nawet spały razem na jednej półce w szafie :O
Dały się trochę wymiziać, pomruczały przy czesaniu, ale teraz znowu biegają i zachowują się jak dzikusy. Nie poznaję swoich kotuniów, ta hołota to nie one

przecież to było tylko 5 dni a nie miesięcy :roll:

Kochane dziewuszki! :lol:

Miziaj miziaj miziaj. Ode mnie też!

kocie kary są wyrafinowane i nieuniknione :ok:

Tak jest ciociu Kalair, miziam posłusznie!

Kotimont pisze::D kocie kary są wyrafinowane i nieuniknione

No... własnie wyrafinowania to im dzisiaj brak, zachowują się prosto jak konstrukcja cepa... nie poznaję mojej skomplikowanej Stelli

Pobawiłysmy się wędką, teraz dziewczęta leżakują

Te dzikie harce to radosc z Twojego powrotu, tak to trzeba odebrac.

KatS pisze:Tak jest ciociu Kalair, miziam posłusznie!

Kotimont pisze::D kocie kary są wyrafinowane i nieuniknione

No... własnie wyrafinowania to im dzisiaj brak, zachowują się prosto jak konstrukcja cepa... nie poznaję mojej skomplikowanej Stelli

Pobawiłysmy się wędką, teraz dziewczęta leżakują

I na tym ta komplikacja polega, że zachowują się inaczej niż zwykle

Kasiu a jak kolanka, lepiej ?

No widzisz ? Nie ma tego złego ... :twisted:

Niech się bawią maleństwa . Póki nie skacza po tobie nie jest źle :mrgreen:

Poleżakowałam i ja, i one. Ciri przyszła i rozwaliła mi się na brzuchu, mrucząc. Nawet Stella przyszła się przytulić, na chwilkę :1luvu:

One są takie kochane!
Trzeba je będzie jednak znowu ucywilizować, bo obie mają jakies dzikie oczy i skaczą jak małpy

A kolanko naparza mnie nadal... mam naprawdę z dużego kawałka zdartą skórę i co zaczyna się to lekko goić, to jak tylko zegnę kolano, to co sie wygoiło pęka, zaczyna się sączyć płyn surowiczy, robi się paskudnie i slimacząco. A do tego boli obita kosć. Żeby tak się załatwić to trzeba być mną, ja mam talent do takich durnych wypadków. Kiedys skręciłam nogę na prostej drodze, po prostu nagle kucnęłam, a kostka aż chrupnęła. :roll:

No ale teraz mogę zrobić opatrunek, przemyć to, zrobić okład, a przede wszystkim nie muszę spędzać całego dnia w rajstopach ani spodniach, do których ten sączący płyn się przylepia.
Na pociechę kupiłam sobie na lotnisku perfumy :oops:

KatS pisze:Poleżakowałam i ja, i one. Ciri przyszła i rozwaliła mi się na brzuchu, mrucząc. Nawet Stella przyszła się przytulić, na chwilkę One są takie kochane!
Trzeba je będzie jednak znowu ucywilizować, bo obie mają jakies dzikie oczy i skaczą jak małpy

A kolanko naparza mnie nadal... mam naprawdę z dużego kawałka zdartą skórę i co zaczyna się to lekko goić, to jak tylko zegnę kolano, to co sie wygoiło pęka, zaczyna się sączyć płyn surowiczy, robi się paskudnie i slimacząco. A do tego boli obita kosć. Żeby tak się załatwić to trzeba być mną, ja mam talent do takich durnych wypadków. Kiedys skręciłam nogę na prostej drodze, po prostu nagle kucnęłam, a kostka aż chrupnęła. No ale teraz mogę zrobić opatrunek, przemyć to, zrobić okład, a przede wszystkim nie muszę spędzać całego dnia w rajstopach ani spodniach, do których ten sączący płyn się przylepia.
Na pociechę kupiłam sobie na lotnisku perfumy

Kasiu ja też mam takie szczęście :mrgreen:

Jak chodzę w spodniach i cichobiegach to nic się nie dzieje a jak mam wyjście i elegancko się ubiorę to też mam przygody. Już kiedyś opisywałam taką sytuację w sierpniu jak szlam do mojej chrzestnej na urodziny i facet mnie przewrócił. Też zdarłam sobie kolanko, wybiłam dłoń i miałam wielki
i kolorowy siniak na biodrze.

Koteczki na pewno ucywilizujesz :lol:

A perfumy to dobra rzecz na poprawę humoru, a jakie kupiłaś ?

Jakie tam zdziczałe, pełne energii i pomysłów :mrgreen:

Same zostały, to robiły imprezy :wink:

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. I kolano w końcu Ci się ma szanse wygoić. Rób okłady (z kotów też) i odpoczywaj.
A jak się, po takim czasie, rano budziło w swoim łóżku wśród swoich kotełków?

Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina cz. 2 - do zamknięcia

Kto przegląda forum