Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 26, 2016 0:50 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Ide do toalety :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pt lut 26, 2016 0:56 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

A propos lania... Ja dziś polewam z tego... https://www.youtube.com/watch?v=JMZY4rJWpjM
Siostrze przekażę, chociaż nie wiem czy się ucieszy, ona wręcz woli by jej o tym nie przypominać ciekawam dlaczego, ja tam nie mam nic przeciwko opowieści rodzinnej jak to ujawniłam swój stosunek do religii w nader młodym wieku , otóz ksiunc chodził po kolędzie. I miał zwyczaj łapania mnie za nos. A mnie naonczas uczono wydmuchiwania nosa bo jak raz miałam katar... No. I się ksiunc zdziwił ponoć nieco.....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt lut 26, 2016 0:58 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

ROTFL!! :ryk:
Naplułam sobie w klawiaturę..... :ryk:

KotkaWodna

Avatar użytkownika
 
Posty: 2588
Od: Pon kwi 07, 2014 21:26
Lokalizacja: Dwie Rzeki

Post » Pt lut 26, 2016 1:17 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Od początku byłam ZUA. I do dziś mi zostało... :D I jak nie wierzyć w stwierdzenie,że ryze znaczy wredne meh... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt lut 26, 2016 1:19 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No, taaak...
Można nie zdążyć z siusianiem, ale można i z czym innym. Albo o czymś zapomnieć...
Pewnego pięknego jesiennego dnia, siedziałam sobie z przyjaciółką na michą pełną pyyysznych węgierek.
Ja pożerałam a B. patrzyła na mnie coraz bardziej ponuro.
- Obżeraj się tak, obżeraj a zobaczysz.
- ???
- Rok temu objadłam się w pracy śliwek. Już w autobusie czułam, że zaraz natychmiast muszę. Przystanek. Bieg do domu. Trzecie piętro. Zostawiam otwarte na oścież drzwi, torba i klucze lądują na podłodze, dopadam sedesu...
- No i, no i ?
-Zapomniałam podnieść klapę... Ale ty się obżeraj...
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 26, 2016 1:26 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

To mi sie nieodmiennie kojarzy z psem kolegi...Uwielbiał czereśnie. Miał swoje drzewo z którego zbierało się plon tylko z najwyższych gałezi. Najniższe należały do Prota. I kiedyś matka mojego przyszłego niedoszłego byłego powiedziała te oto wiekopomne słowa:
"Jedz Prociku, jedz czeresienki, tylko wypluwaj pesteczki... "
Ale żeby klapy nie podnieść...Oj... :D
jej Bohu kakoj żal :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pt lut 26, 2016 1:45 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Hm, jak piesek posłuszny to i pestki wypluje :)
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 26, 2016 1:47 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

No, Procik wypluwał jest to fakt :D Sama widziałam :D Normalnie taki mały szybkostrzelny Oerlikon normalnie :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40


Post » Pon lut 29, 2016 15:08 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Cóż... W tak doborowym towarzystwie to i ja się ośmielę... Jakiś czas temu podreptałam o świcie do łazienki, z pełnym po nocy pęcherzem. A że w nosku coś łaskotało, to postanowiłam najpierw wydmuchać nosek, przez zasiądnięciem na tronie.
To nie był dobry pomysł :oops:
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35094
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon lut 29, 2016 16:05 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
ObrazekObrazekObrazek

Salem 11

Avatar użytkownika
 
Posty: 2810
Od: Czw paź 24, 2013 20:05

Post » Pon lut 29, 2016 16:28 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kiedyś słyszałam dowcip o pacjencie, który zgłosił się do lekarza z powodu silnego kaszlu i dostał receptę na leki na przeczyszczenie. Zdziwił się nieco i wyraził wątpliwości, czy to lekarstwo mu aby pomoże...
A lekarz na to:
- To niech pan to połknie, a potem spróbuje kaszlnąć. :lol:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon lut 29, 2016 21:00 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

lilianaj pisze:Kiedyś słyszałam dowcip o pacjencie, który zgłosił się do lekarza z powodu silnego kaszlu i dostał receptę na leki na przeczyszczenie. Zdziwił się nieco i wyraził wątpliwości, czy to lekarstwo mu aby pomoże...
A lekarz na to:
- To niech pan to połknie, a potem spróbuje kaszlnąć. :lol:

:ryk: :ryk: :ryk:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26800
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 02, 2016 15:25 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

O TYM, DLACZEGO WARTO NOSIĆ PRZY SOBIE MACZETĘ
Nawet jeśli jedzie się na zwykłe zakupy...

Po tym co dziś przeszłam poligon w Orzyszu to będzie jak spacer po bułeczki w piękny i spokojny poranek :)
Mieliśmy jechać na zakupy,małżonek wnerwił mnie mniej więcej w połowie trasy więc uprzejmie poprosiłam,żeby zatrzymał samochód, wysiadłam i do domu wróciłam na piechotę. jakieś 6 czy 7 kilometrów po lesie, w całkiem nowym terenie bez maczety, bez wody, dobre choć tyle,ze podstawowe wyposażenie typu ciepła czapka i rękawiczki taktyczne mam cały czas przy sobie. Po drodze dwukrotnie wlazłam w wode do pasa, omal nie skreciłam karku na zgniłych liściach,zerwałam sznurówkę w bucie zaczepiwszy o wystającą gałąź ( no ale od czego paracord, prawda? :D )i omal nie zeszłam na zawał nadepnąwszy na zaspanego zająca. Nie wiem, kto powiedział że zające są czujne. Ten na moje oko był ewidentnie ślepy, głuchy i prawdopodobnie upośledzony pod względem motorycznym ( albo mu ze strachu władze w nogach odjęło ) bo nadepnęłam na niego a ściślej na zadnią nóżkę wystającą spod krzaczka a zajączek ziewnął, spojrzał na mnie wzrokiem nieprzytomnym i niespiesznie odkicał gdzieś w niezmierzony przestwór lasu. A ja grzmotnęłam dupskiem mym przeszlachetnym nie patrząc gdzie ( bo mnie zesłabiło ) i okazało się,ze siadłam centrycznie w dużej i nader błotnistej kałuży. Z resztkami śniegu. Tak,że więc. Wróciłam do domu, zdjęłam z siebie mokre szmaty i poszłam pod prysznic. Zatkał się odpływ w wannie. Błotem, mchem i liścmi. Ponadto w butach mam błoto, w kieszeniach bojówek błoto liście i kilka wnerwionych pająków, w plecaku...W plecaku nie wiem co mam. Boję się zajrzeć. Możliwe, ze jest tam woda. Dużo wody. Ponadto staram się poruszać w miarę możliwości poza linią okien, bo mam wrażenie,że ten cholerny zając mnie śledził i w ramach zemsty za nadepnięcie podłoży mi jakąś świnię.Jak na mnie patrzył to miał taką minę,że ewidentnie coś knuł, knuj jeden cholerny...
Na marginesie informuję, ze lada moment odpadną mi nogi.
I nigdy w życiu więcej nie wyjdę z domu bez maczety przysięgam.Choćby mieli się na mnie patrzeć jak na potencjalnego morderce.
No bo nigdy człowiek nie wie, co mu w życiu pisane...
Także samo mam zamiar nosić w plecaku przynajmniej jedną butelkę wody, no i ze dwie paczki pancerwafli, jako efektywna bron zaczepna uważam że są w sam raz. Jak rzucę to zabiję. Choćby i to miały być i dwa zające. Bo skąd mogę wiedzieć, czy on przypadkiem nie ma kolegów?! A że ja często w lesie bywam.....
Tak,że ten :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro mar 02, 2016 16:46 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

A tak właściwie, to nie rozumiem, po co Ci dwie dodatkowe buteleczki wody? Przecież wody miałaś dużo w tym lesie. Po pachy niemalże... :mrgreen:
Nie wolno nikogo zabijać. Zajączków też nie wolno. Lisy wyżarły ten gatunek i zajęcza choroba weneryczna przetrzebiła, a Ty chcesz w przedstawicieli ginącego gatunku pancerwaflami rzucać?
Oj, nieładnie, nieładnie! :wink:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Hana, Lifter i 38 gości