marta_kociara pisze:Koleżanka zostawiła w lecznicy swój numer i tylko dzięki facetowi, który zajmuje się zwierzakami tam przebywającymi, i który, jako jedyny, przejmował się losem kota, wczoraj wieczorem odezwała się właścicielka zwierzaka i jednak zrzeknie się praw do niego..I całe szczęście, bo kot miał zostać dzisiaj (!!!) uśpiony (był na obserwacji przeszło dwa tygodnie, a zgoda na eutanazję została podpisana od razu, bo baba kota nie chciała już oglądać), a weterynarze z tego przybytku jakoś nie przejmowali się, że to, co chcą zrobić, to przestępstwo (nie mówiąc o kompletnym braku współczucia wobec kota)
Domyślam się, że skoro w tym wypadku nie mieli skrupułów, to pewnie niejedno zdrowe zwierzę straciło u nich życie...
![]()
![]()
Dziś koleżanka jedzie do Gdyni i wraca z Antkiem
o, i to jest wiadomość
czekam na wieści