Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina cz. 2 - do zamknięcia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 22, 2016 19:55 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Gosiagosia pisze:Kasiu a może za ostre noże macie albo za szybko ciachasz 8O.
A co do Ciri to ja myślę ze wyrośnie, Migotka jak tylko do nas przyszła sikała do wanny :mrgreen: U nas Hugo też tak duże sika i to w róg kuwety i właśnie takie rozległe kałuże ale na szczęście się nie obsikuje.


Raczej za szybko, ja bym się potrafiła oparzyć zimną colą i pociąć plasteliną ;) Taki talent, co zrobić :mrgreen:
Co do wyrosnięcia - tak mi mów, to balsam dla mojej skołatanej duszy ;) bardzo na to liczę :( Ciri na początku kupy robiła w wannie :evil: powrót drugiej kuwety rozwiązał problem, bo ona się nie załatwi do kuwety, w której ktos nasikał.

MaryLux pisze:Miauczór

Miauczór Mary i Inko! :)

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia


Post » Pon lut 22, 2016 23:34 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Czyszcioszka :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto lut 23, 2016 10:59 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Jak nie wyrośnie, to możesz spróbować kratki (kuwety bezżwirkowej?), ale wyrośnie. Za to kciukam :ok: :mrgreen: :ok:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto lut 23, 2016 12:27 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Dzieńdoberek!

Czyscioszka to o mnie, czy o Ciri? :D :D

Aiu - dzięki :D własnie wczoraj mnie oswieciło gdy przeglądałam jakis wątek na forum, że takie kuwety istnieją 8O w życiu nie widziałam takiego cudu, choć koty miewałam od zawsze. I faktycznie sobie pomyslałam, że w razie czego mogłoby to być jakies wyjscie, jesli jej to nie minie - o ile dałaby się przekonać do jej używania no i pewnie Stella też by wtedy musiała się przestawić, bo jak będą różne kuwety to znająć życie obie wybiorą żwirkową.

Ciri dzisiaj dostała tabletkę odrobaczającą, ma brać jedną co miesiąć do kiedy skończy pół roku. Bezproblemowo poszło - włożona do pycha, połknięta, zagryziona smaczkiem. Zeby ze Stellą też się tak dało... ;)

W przyszłym tygodniu mam spotkanie służbowe. Wczoraj dostałam potwierdzenie, że mam być na miejscu 1-3 marca, zarezerwowałam bilety na poniedziałek wieczór i powrót piątek w południe, hotel też i oczywiscie dostałam dzisiaj maila, że zmienili zdanie i mam być od poniedziałku rano. Aż mnie scisnęło w żołądku - zaczyna się... Mamy takie spotkania na ogół 2 razy w roku i ZAWSZE jak na nie lecę, dziają się jakies cuda. A to linie lotnicze strajkują dokladnie tego samego dnia, gdy mam lot, a to na miejscu zamykają moją stację pociągu i muszę w srodku nocy szukać jakiegokolwiek transportu z drugiego końca miasta, a to mi zmieniają dni spotkania. Na szczęscie hotel miał jeszcze wolny pokój na dodatkową noc, bo jakbym musiała szukać noclegu gdzie indziej to byłoby słabo - udało mi się znaleźć cos w miarę taniego, wszędzie indziej ceny noclegów zwalają z nóg.
I tak się cieszyłam, że w sumie koty będą same tylko 3 dni, plus parę godzin w poniedziałek i piątek, a teraz wychodzi na to, że ponad 4 dni :( i całą niedzielę tylko z TŻem... martwię się czy mnie Ciri w ogóle pozna, Stella pewnie tak, ale na pewno będzie miala niezłego focha :(

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lut 23, 2016 12:34 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

KatS pisze:Aiu - dzięki :D własnie wczoraj mnie oswieciło gdy przeglądałam jakis wątek na forum, że takie kuwety istnieją 8O w życiu nie widziałam takiego cudu, choć koty miewałam od zawsze. I faktycznie sobie pomyslałam, że w razie czego mogłoby to być jakies wyjscie, jesli jej to nie minie - o ile dałaby się przekonać do jej używania no i pewnie Stella też by wtedy musiała się przestawić, bo jak będą różne kuwety to znająć życie obie wybiorą żwirkową.


Jakoś niedawno się natknęłam na forum (ktoś chyba pytał o firmę), na te bezżwirowe kuwety. Też nie widziałam wcześniej albo zapomniałam, że widziałam :mrgreen: Trochę sceptyczna jestem do tego rozwiązania... ale może kotom nie będzie przeszkadzał brak możliwości pokopania sobie i polubią ? Tylko spróbować zostaje i się przekonać :)

Ależ cyrki Ci robią w pracy 8O Oby nic więcej nie pozmieniali, tfu tfu tfu.
Ciri pozna, na pewno. Już nie jest taka małą ciapą. A i może nawet już dorosła do foszka i będziesz się kajać przed obiema kocicami :mrgreen:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto lut 23, 2016 12:44 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Własnie tak czytam, że niektórym kotom nie robi różnicy brak żwirku, ale niektorym owszem, robi ;) Zobaczymy... najlepiej jakby z tego dziwnego sikania wyrosła.

Cyrki to mało powiedziane, mam czasem wrazenie, że żeby pracować w firmie, z którą mam umowę (jako zewnętrzny wykonawca), trzeba najpierw zdać test niekompetencji :?

Podwójny foch brzmi uroczo :D

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lut 23, 2016 12:49 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Małe koty często są nieuważne w kuwecie, nie mają na to czasu. Jeszcze trochę cierpliwości :ok:

Przywieź kotom ulubione smakołyki z podróży albo fajową zabawkę. Może wybaczą :wink: Będzie dobrze :)

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Wto lut 23, 2016 15:45 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

No tak, w ostatecznosci faktycznie najlepiej się uciec do przekupstwa :D :ok:

A tymczasem u nas dzień grozy...
Najpierw zaczęła swirować Stella. Rozkopała kompletnie wszystkie kuwety w łazience i położyła się spać w jednej z nich. Potem weszła do mokrej wanny i leżała w niej po ciemku. Potem znowu do kuwety. I na końcu jak ją wyprosiłam z łazienki, bo chciałam suszyć włosy, obraziła się na mnie i teraz mnie omija. A potem wróciła do ciemnej łazienki i ostentacyjnie położyła się na podłodze, żeby pokazać, jak źle się tu traktuje kota.
Nie znoszę jak zaczyna mieć takie jazdy, ZAWSZE to się wiążę z ogólnym spadkiem jej nastroju i jeszcze większym lękiem.

No a że strach się udziela, dzisiaj pierwszy raz zobaczyłam kompletnie rozdygotaną Ciri. Nie wiem co się stało, co ją tak przeraziło. Ja siedziałam przy biurku, mam dzis trochę pracy, więc za bardzo się kotami nie zajmuję, dziewczyny trochę się ze sobą bawiły, potem Ciri sama biegała z maskotką. I nagle panika! Zaczęła slizgać się pazurami po panelach, usiłując wcisnąć się pod wersalkę. Nie wiem jakim cudem, bo ostatnio już się tam nie miesci, ale wlazła pod wersalkę w całosci, posikując ze strachu podłogę i samą siebie. I nie chciała wyjsć. Próbowałam ją skusić smaczkiem, ale rozdygotana tylko łypała na mnie oczami. W końcu spróbowała wyjsć, ale nie umiała - głowa nie przechodziła przez niższy brzeg wersalki. Musiałam wersalkę podniesć, żeby wyszła, a jest to ciężkie duże paskudztwo...niestety Ciri zdecydowała, że jednak nie chce i schowała się jeszcze głębiej, a ja bałam się opuscić wersalkę, żeby jej nie zgniesć. Jednak ręce nie wytrzymały i musiałam ją w końcu opuscić, na szczęscie przeżyłysmy to obie. Ciri wyszła dopiero po jakiejs godzinie (o dziwo tym razem dała radę sama), a ja mogłam poscierać dokładnie mocz. Chciałam ją pogłaskać i przytulić, ale schowała się do kartonu. Teraz obie spią, jedna na drapaku, druga w kartonie. Nie wiem co to za psychoza dzis panuje. Żadnego głosnego dźwięku nie było, nic. Tak sobie myslę, może to dlatego że odsłoniłam duże rolety a sciana jest cała ze szkła, cos tam zobaczyła? Latają dzis mewy, może któras przeleciała blisko okna? Bo naprawdę nic innego nie umiem wymyslić, byłam w pokoju i nic się wydarzyło...

I nie wiem jak przeżyję tyle dni wiedząc, że są tu same codziennie po tyle godzin :(

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lut 23, 2016 20:14 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Hej Kasiu

Przytulam, nie dziwie sie ze masz takiego stresa, pewnie tez bym miala
Ale pomysl ze sa 2, wiec nie sa zupelnie same

nie masz kogo kto by mogl do nich zagladac?
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9834
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Wto lut 23, 2016 20:40 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Miauczór.
Dziewczyny mogły usłyszeć dźwięki, które dla naszych uszu są niesłyszalne - mają szerszą "skalę" słyszenia

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 23, 2016 21:11 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

PixieDixie pisze:Przytulam, nie dziwie sie ze masz takiego stresa, pewnie tez bym miala
Ale pomysl ze sa 2, wiec nie sa zupelnie same

nie masz kogo kto by mogl do nich zagladac?


No nie mam, przeprowadzilismy się do Dublina z drugiego końca kraju dopiero niedawno a jedyny znajomy, który tu mieszka, też jest w ciągu dnia w pracy :( Mojego TŻa jak wychodzi rano to nie ma po 11-12 godzin, zwłaszcza teraz akurat są na takim etapie z projektem że siedzi dłużej. Cieszę się, że są razem, zresztą ten mój wyjazd był jednym z jego argumentów na dokocenie ;)

MaryLux pisze:Miauczór.
Dziewczyny mogły usłyszeć dźwięki, które dla naszych uszu są niesłyszalne - mają szerszą "skalę" słyszenia


Miauczór! :) Na pewno cokolwiek to było, stało się w częsci kuchennej, Ciri potem w ciągu dnia była tak zestresowana, że jeszcze 2 razy uciekała w panice -raz pod szafę, raz pod wersalkę. I nie chciała wejsć za nic do kuchni, nawet w pogoni za zabawką. W końcu stopniowo się przekonała, żeby spróbować i teraz już chyba zapomniała o stresie, bo bawi się jak dawniej.
W ogóle mamy chyba jakies duchy w tym mieszkaniu, Stella od dawna non stop nadstawia uszu i cała się jeży, patrząc w kierunku drzwi między pokojem dziennym a przedpokojem. Dzisiaj np. w trakcie zabawy tam zerkała, w końcu się cała najeżyła, napuszyła ogon i podeszła tam na ugiętych łapach, z uszami położonymi jak do ataku. Nie wiem, co one widzą/ słyszą, ale czasem mi się robi nieswojo... ;)
Ostatnio edytowano Sob mar 12, 2016 22:23 przez KatS, łącznie edytowano 1 raz

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Wto lut 23, 2016 22:02 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Podobno zwierzęta widzą i słyszą to czego my nie widzimy i nie słyszymy :strach: ale chyba lepiej nie wiedzieć czego się boją :mrgreen:
Ale też na pocieszenie, nasze kotki też wyczuwają nasz smutek i potrafią pocieszać jak nikt. :1luvu:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26826
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 23, 2016 22:49 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

O Ciri . Ale jak sie poczuwasz ... :wink:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Śro lut 24, 2016 11:06 Re: Stella i Ciri, dziewczyny z Dublina - cz. 2

Nie zrzuciła Ciri czegoś w tej kuchni? Albo nie spadła, nóżka się Jej nie podwinęła? Bo czasem, jak zwierze sobie zrobi kuku, to się tak przestraszy, że samo nie wie, co się stało. KatS posprawdzaj kontakty w kuchni czy nie kopią prądem czy jakiś kabel nie jest przegryziony (może za bardzo wymyślam, ale to odpowiednio silny bodziec, by kot pogubił łapy w ucieczce i popuścił ze strachu, a czytałam że się takie akcje zdarzały).

A dla Stellowego ducha wystaw ciasteczka, by był przyjaznym i pilnował domu i domowników :wink:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 426 gości