No tak, w ostatecznosci faktycznie najlepiej się uciec do przekupstwa
A tymczasem u nas dzień grozy...
Najpierw zaczęła swirować Stella. Rozkopała kompletnie wszystkie kuwety w łazience i położyła się spać w jednej z nich. Potem weszła do mokrej wanny i leżała w niej po ciemku. Potem znowu do kuwety. I na końcu jak ją wyprosiłam z łazienki, bo chciałam suszyć włosy, obraziła się na mnie i teraz mnie omija. A potem wróciła do ciemnej łazienki i ostentacyjnie położyła się na podłodze, żeby pokazać, jak źle się tu traktuje kota.
Nie znoszę jak zaczyna mieć takie jazdy, ZAWSZE to się wiążę z ogólnym spadkiem jej nastroju i jeszcze większym lękiem.
No a że strach się udziela, dzisiaj pierwszy raz zobaczyłam kompletnie rozdygotaną Ciri. Nie wiem co się stało, co ją tak przeraziło. Ja siedziałam przy biurku, mam dzis trochę pracy, więc za bardzo się kotami nie zajmuję, dziewczyny trochę się ze sobą bawiły, potem Ciri sama biegała z maskotką. I nagle panika! Zaczęła slizgać się pazurami po panelach, usiłując wcisnąć się pod wersalkę. Nie wiem jakim cudem, bo ostatnio już się tam nie miesci, ale wlazła pod wersalkę w całosci, posikując ze strachu podłogę i samą siebie. I nie chciała wyjsć. Próbowałam ją skusić smaczkiem, ale rozdygotana tylko łypała na mnie oczami. W końcu spróbowała wyjsć, ale nie umiała - głowa nie przechodziła przez niższy brzeg wersalki. Musiałam wersalkę podniesć, żeby wyszła, a jest to ciężkie duże paskudztwo...niestety Ciri zdecydowała, że jednak nie chce i schowała się jeszcze głębiej, a ja bałam się opuscić wersalkę, żeby jej nie zgniesć. Jednak ręce nie wytrzymały i musiałam ją w końcu opuscić, na szczęscie przeżyłysmy to obie. Ciri wyszła dopiero po jakiejs godzinie (o dziwo tym razem dała radę sama), a ja mogłam poscierać dokładnie mocz. Chciałam ją pogłaskać i przytulić, ale schowała się do kartonu. Teraz obie spią, jedna na drapaku, druga w kartonie. Nie wiem co to za psychoza dzis panuje. Żadnego głosnego dźwięku nie było, nic. Tak sobie myslę, może to dlatego że odsłoniłam duże rolety a sciana jest cała ze szkła, cos tam zobaczyła? Latają dzis mewy, może któras przeleciała blisko okna? Bo naprawdę nic innego nie umiem wymyslić, byłam w pokoju i nic się wydarzyło...
I nie wiem jak przeżyję tyle dni wiedząc, że są tu same codziennie po tyle godzin
