OTW14- lepsiejszych dni czekamy ;( ciagle "coś" i " coś "

Jedz, Bezuniu.

ASK@ pisze:[...]Gadamy sobie, wymieniamy uwagi. On w jednym fotelu, ja w drugim.
Porzucona resztka smętnie leży na środku dywanu.
Ot, rodziny wieczór z kiełbasą w tle.

---

**Adopcje: 12 >>**

ewa_mrau pisze:
ASK@ pisze:[...]Gadamy sobie, wymieniamy uwagi. On w jednym fotelu, ja w drugim.
Porzucona resztka smętnie leży na środku dywanu.
Ot, rodziny wieczór z kiełbasą w tle.

---

Janusz dopiero co sobie o niej przypomniał i pyta czy rano była. Nie była :mrgreen:

Fakt, niechluje pewno jesteśmy :twisted:

bo nie wyrzuciłam okrawka.
Ale skoro smakowało to żal marnować :placz:

Janusz pojechał do pracy. Cisza. Zaraz idę spać... albo i nie.
Pół dnia spędziłam u lekarzy/poradni i takich tam pokojach z nikłym skutkiem.
Co do powrotu pracy to nie wypowie się doktorek bo nowego rezonansu nie widzi.
Nie wie czy mi tam kwitnie coś bardziej czy stan spoczynku nastał.
Dostałam kolejne skierowanie na rezonansik celem porównania.
Dyskusji nie było.
Poszłam się zapisać.
Na październik terminy.
Janusz został z płaszczem i dokumantami pod zapisnym gabinetem.
Ja powędrowałam kazamatami szpitalnymi na powrót do poradni.
Pod pokoik lekarzyka.
Rok latania do nich i pobyt w szpitalu wyszkoliły mnie w skrótach wszelakich.
Po co popełzłąm ? po to by wyprosić o cito.
Dostałam.
Znów wędrówka piwnicami i jestem pod drzwiami zapisnymi.
Janusz siedzi.Mój płaszczyk i plecaczek ściska.
Mina taka sobie. Janusza nie płaszczyka.
Radosny jest, czerwony. Płaszczyk nie Janusz.
Cito oznacza... czerwiec tego roku.
Teraz ja siedzę a Janusz gania po archiwach by ksero skierowania zrobić.
Ściska swój płaszczyk i plecaczek .
Gadam z osobami czekajacymi a nie mającymi jeszcze bladego pojęcie co i zaś z terminami.
Po co mi kopia?
Ano po to bym mogła ew ruszyć z rezonansem prywatnie gdzieś tam.
Gdyby taka potrzeba zaszła.
Ale to "gdzieś tam" nie bardzo fajnie jest widziane w poradni bo wolą MMR na ich aparacie.
Ale ja wiem czy nie zda się na coś. Lepiej mieć.
Przychodzi TZ. Opachniony papierosami i w lepszym humorku.
Oddają skierowanie, dziękuję miłej pani i ...
Lecimy kazmatami do zapisów by już na czerwiec konsultację umówić do doktorka konkretengo.
Głupie co nie? Ale potem to ja się nie dostanę.
Termin mam.
Myślicie ,ze to koniec? Hłe hłe...
Schodkami lecimy na górę i wpadamy do okienkowej rejestracji dzierżąc bilet kolejkowy.
Po co? Ano po to bym ksero zrobiła ostatnich wizyt dla instytucji zwanej zusem.
Zamawiam i...
Wychodzimy wreszcie na powietrze żegnając przedpokoje i korytarze.
Drepczemy 500 meterków dalej by siąść pod drzwiami archiwum i czekać na to ksero.
Pani ma donieść karty więc gapimy się w drzwi wypatrując panizkartami.
Poczekalnia pełna naiwnych, truptających, zdenerwowanych i oczekujących cudu natychmiastowj realizacji.
Wymieniamy z TZ spojrzenia pełne współczucia. Samiśmy przez to przechodzili.
Teraz wyjadacze som myśmy a i tak czas leci... leci...
A wszystko to nie jest takie proste.
Przyszła wreszcie. Znaczy się panizkartami . Wreszcie ruszyło.
Wracamy do domu.
Jestem ugotowana psychicznie na amen.
Nic nie wiem i jak nie zerknąć doopa jest z tyłu.

Niby nic nowego..niby..Ale i tak

Wy to jednak macie chyba sporo sił. Ludzie chorzy muszą tak mieć.

Tylko się leczyć... :evil:

I to się nigdy nie zmieni

**Adopcje: 12 >>**

Po takim zdrowotnym maratonie to mam nerwy zszargane, ciśnienie pod niebiosa, migrenę kosmiczną i wielki bół pleców z drętwieniem ręki łacznie. Trochę trwa zanim minie wszystko. Nie nawyknę do tego. Tak jak nie nawyknę do robienia sobie nadziei na "lepszy los" i ew konkretne decyzje co jakoś mi poukładają życiorys.Po mojemu oczywiście. Przyciszyłam telefon rano i dopiero wieczorem dopatrzyłam się tego. Nie żałuję bo nie mam nastroju na rozmowy. Wszelakie.

Mój cyckowy drobiazg rzucony na wersalkę wzbudza zainteresowanie i niepokój. Coś we wściekło różowym kolorze straszy koty

Leży, dycha dwoma wypukłościami i podskakuje jak któryś leci pędzikiem na skróty. Takie małe coś a tyle zmieszania robi :roll:

Koty zaskoczone przedmiotem nie znanym , nigdy w pieleszach nie bytującym, hamują i kończą podejście dreptakiem. Takie coś. Musiałam się uśmiechnąć. A potem zarżeć . To rżenie też je przesyraszyło . Pani tak nie robi.
Gdybym tych gadów nie miała obok siebie byłoby mi bardzo, bardzo trudno. To one koją moje lęki, są obecne przy załamkach i łzach, układają się obok czy pchają na kolana, rozśmieszają, mruczą i denerwują . Przy nich nie muszę grać twardziela. Tylko muszę nim być na tyle by zupę z kiełbasą ugotować :mrgreen:

**Adopcje: 12 >>**

Ehh, oglądam nowe Z archiwum X (2016) i jest... mało straszny

chyba o to mi chodzi.
Uwielbiam ten serial, muzykę , pomysła :wink:

Choć nie wsio mi się podbało. Ale ten "nowy" jakoś do mnie nie trafia.
A Scully to chyba tyle napecała sobie operacji ,że bardziej zajmuję się jej twarzą niż grą.
To jest dopiero archiwum x .Jak wyrazić jakieś uczucie jak szwy trzymają.

Zdrowia dla Was w codziennym Dniu Kota :kotek:

i najlepszych domów :kotek:

**Adopcje: 12 >>**

Dzięki i wzajemnie.

Czekam na wybycie. Na rehabilitację. Strasznie nie chce mi się iść. Bardzo.
Ciemnym świtem wstałam by kuwetke swoją obronić a one stadnie przybyły zajmując miejsce w łazience, pod i w innych kątach. Co było robić.Wczoraj troszkę dziwny i dla nich dzień był. Gary więc kotom napełniłam . Ten to, tamtem tamto... Przypilnowac należy szybkiej by innym spokojnie zjeść dała innym. Szybka to Maciejka co z prędkością błyskawicy sprawdza każdą postawiona miskę. I z każdej musi podjeść bo sam wsadzony nos nie wystarcza. Maciusia to Maciusia.

Asiu za Wszystko :ok:

W drodze do pracy dziś rano przeczytałam post "o kiełbasie" o leczeniu uśmiechnęłam się

Wszystkiego najlepszego w Światowym Dniu Kota :201461

Może u Was bywa ktoś z tego rejonu - wg komentarzy pod wydarzeniem wczoraj podobny pies do poszukiwanego Borysa był widziany w rejonie Otwock-Śródborów - https://www.facebook.com/events/234300496912215/

**Adopcje: 12 >>**

kussad pisze:Może u Was bywa ktoś z tego rejonu - wg komentarzy pod wydarzeniem wczoraj podobny pies do poszukiwanego Borysa był widziany w rejonie Otwock-Śródborów - https://www.facebook.com/events/234300496912215/

Jest podobny pies ale bez... ogonka. Znaczy się ma króciutki. I ma właściciela- dopytałam.

To deczko od nas. Czasami tamtędy jeździmy to zwróce uwagę.

**Adopcje: 12 >>**

Zawaliłam po całości. Ciężko zawaliłam. Jak głupi człek skupia się na sobie, tak to jest.
Nie dawała spokoju mojemu rozumkowi myśl, że coś przegapiłam. Ważnego.
Ale zajęta sobą, wizytą u specjalistów , powrotem do pracy i takimi innymi głupotami, tylko nad tym się skupiałam. :placz:

Wczoraj wieczorem mnie oświeciło.
Zapomniałam o imieninach córki :oops:

Zbiegły się w tym samym dniu co specjalistyczny marsz zdrowotny.
Cholera jasna. :strach:

Jeszcze kilka dni temu myślałam, że trudno mi będzie zapomnieć o nich, bo jest w tym samym dniu co konsultacja
Jak widać, nie trudno.

Wybacz Córeczko rodzcielce co samolubnie tylko na swych kręgach się skupia :cry:

Niech się spełnią Twoje marzenia.
Wszystkie , najwszystkie.
Bądź przede wszystkim szczęśliwa.
Bądź zdrowa.
Pamiętaj, że jesteć Najważniejszą Osobą w moim życiu.
I zawsze tak będzie.

Choć akuratnie teraz nie bardzo było to widać.
Ale jednak.

:torte:

Córka wie przecież.

Danusia wie o tym najlepiej :1luvu:

Bardzo dziękuję za włączenie się do sprawy Borysa – to jest wątek poszukiwania zaginionego Borysa viewtopic.php?f=1&t=151922&p=11397435#p11397267 Najnowszy post

Kinnia pisze:Pani, która dzwoniła powiedziała, że pies szedł ulicą Kadetów i Lucerny w stronę Wału M.
te ulice łącza się ze sobą
gdy wracała pies też wracał - tym razem Lucerny w Kadetów
może pies kursuje co jakis czas tą trasą?
a moze szedł tropem jakiejś suni? są cieczki teraz

OTW14- lepsiejszych dni czekamy ;( ciagle "coś" i " coś "

Kto przegląda forum