Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76, 90, 96 :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 13, 2016 9:35 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Kotkę wzięliśmy jak kocur miał jakoś rok. Wydawał sie byc spokojnym kocurem, sporo spał, wiec kicie tez chciałam taka w miarę spokojna. Kocura spanie okazało sie byc raczej spaniem z nudów, okazało sie, ze jest całkiem zabawowy, ale niestety bywa czasami przy tym mało delikatny, kotka na prawdę nie znosi jak sie ja do czegoś zmusza... A takie jego napady to jak przymus do zabawy :-( Zdarzają sie tez dni, ze to kotka inicjuje zabawę, kocur ucieka, a ona sie zawiesza i nie wie co ma robić :lol: Czasami myśle, ze ona to taka stereotypowa blondynka... Przez to, ze jest ładna, to rozumku juz jej nie potrzeba ;-)
Futro leci, ale krew sie nigdy nie leje, jest tylko sporo warczenia ze strony kotki oczywiście.. wie tez, gdzie sie chować, zeby dał jej spokój. Ja sobie tłumacze, ze mam takie typowe rodzeństwo, leja sie, przeszkadzają sobie, ale gdzieś tam w głębi nie moga bez siebie żyć :1luvu:

Ja nie lubie Londynu, chociaz odkąd mieszkamy sami jest troche lepiej, przyzwyczaiłam sie do pewnych kwestii; mimo wszystko mamy zamiar sie wyprowadzić do mniejszego miasteczka, ale to dopiero za rok... Miało byc w tym roku, ale ciąża nam troche pozmieniała plany ;-)
Myślimy tez o powrocie do kraju, ale to pewnie nie prędko.. moze nie żyje nam sie tu jakos super, ale Tez tragedii nie ma wielkiej. Jest inaczej niz w Polsce... Gdyby nie ceny mieszkań i wetów, to byłoby o wiele lepiej ;-)

Satirra

 
Posty: 767
Od: Nie lut 23, 2014 10:33
Lokalizacja: Londyn

Post » Sob lut 13, 2016 11:29 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Dla mnie to wygląda jak relacje Kitusi i Maciusia tyle, że ja miałam seniorki :) Może wśród parek tak jest ;) Teraz mam same dziewczyny to i zupełnie inne relacje - nie biją się, futro nie leci, zawsze się bawią jak przyjaciółki :) Tylko Kitusia czasem odstaje, bo przez chorobę jest taka spokojniejsza. Ale jak się dobrze czuje to wtedy też się z nimi bawi, choć zapasów nie toleruje :)

Zabroniłam m. dosypywać karmy weterynaryjnej, bo nie mogłam zaobserwować ile Kitusia jej zjada skoro co rano było więcej niż poprzedniego dnia karmy w misce :/ No, a teraz widzę, że karma znika, więc spodziewam się wkrótce efektu. Możliwe, że ząbek nie pozwalał jej jeść.

O Londynie marzę od dawna - Anglia i jej klimat odpowiadają mojej melancholii :D Mam najlepszy przewodnik po Londynie - "Londyn, w którym straszy" - świetna książka! Tylko rozbudziła moje pragnienie zobaczenia Londynu. Tam masz drogiego weta a tu jest drogie prowadzenie firmy :( ledwo dychamy, za to a Anglii prowadzenie firmy to bajka.

Gratuluję ciąży :D :ok: :ok: :ok: Mniejsze miasteczko, jak już ktoś poznał Londyn, też może być świetnym miejscem :) No i wrzucałabyś zdjęcia z Anglii na wątek :) Jak coś to możesz do mnie ;) A po jakiemu mówią Twoje koty? Po polsku czy po angielsku?
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lut 13, 2016 12:46 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Dobrze, że Kitusia je, mam nadzieję, że jej to pomoże :ok: :ok:

W sumie miałam możliwość wzięcia bardziej szalonej kotki z miotu, bo się na początku wahaliśmy jeszcze, ale ta "szalona" miała być kotką hodowlaną i była już zarezerwowana. Później okazało się, że jednak nie może być kotką hodowlaną ze względu na przepuklinę pępkową i hodowczyni pytała się czy może jednak nie chcemy jeszcze zmienić zdania, ale już się nastawiliśmy na tą ślicznotkę niebieską, jej wielgachne oczy nas urzekły :1luvu:
Czasami się zastanawiam jakby to było jakbyśmy się jednak zdecydowali na zamianę... pewnie z mieszkaniem byłby problem, bo by go koty rozniosły całkiem :ryk:
Marzy mi się czasami "trzeci" kot, żeby kocur się przestał nudzić, a kicia miała więcej spokoju, ale na razie musimy się z tym wstrzymać, bo warunki mieszkaniowe kiepskie, finansowo też ciężko... wtedy po prostu byśmy pracowali już chyba tylko na koty, modląc się, żeby się nie pochorowały wszystkie na raz ;-)
Koty są z Polski, angielskiego nie rozumieją :D

Firmę można zawsze do Anglii przenieść, jest sporo firm w Polsce, które się w tym specjalizują. Poczytaj :-)
Ja też mam swoją (jednoosobową) firmę, przeniosłam ją tutaj, podatki płacę mniejsze, jest sporo udogodnień (rozliczenia tylko raz w roku), ale co z tego, jak praktycznie cała moja wypłata idzie na mieszkanie i opłaty; a mieszkanie wcale nie jest jakieś super :ryk: W Polsce podatki i ZUS zjadały mi sporą część, ale po opłaceniu mieszkania jeszcze coś mi zostawało... Teraz TZ zarabia lepiej ode mnie, ale udaje się coś przyoszczędzić, więc na razie nie narzekamy mocno :-)
Jestem też typowym domatorem i gubię się w tłumie ludzi... jest tu bardzo tłoczno, a wyjście na jakieś zwiedzanie, to wyprawa na cały dzień... w zimie się nie chce, bo ciemno, zimno i pada co chwilę, a w lecie są takie kolejki, że stoi się w nich dłużej niż trwa dana "atrakcja" :D Zwiedzaliśmy trochę, ale nie mam wielu zdjęć... Mamy też taką "zasadę", że nie zwiedzamy ani nie chodzimy na poważniejsze zakupy w weekend (ze względu na tłumy i kolejki).
Mamy jeszcze w planach kilka atrakcji, które na pewno chcemy zwiedzić, zanim się wyprowadzimy stąd :-)
Klimat Anglii zdecydowanie jest specyficzny, zwłaszcza Londynu, ale też trzeba w dobre miejsce trafić, na pewno jest to raj dla fotografów i wszelkiego rodzaju artystów :-)

Pomyślę o swoim wątku, chociaż zdecydowanie wolę "cudze" :mrgreen:

Satirra

 
Posty: 767
Od: Nie lut 23, 2014 10:33
Lokalizacja: Londyn

Post » Sob lut 13, 2016 13:06 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Oj pomyśl :) A właściwie się zdecyduj :) Nie miałabym odwagi zrobić takiego numeru, żeby przenieść firmę do Anglii, chyba za mało się znam na tym, żeby mieć pewność że wyjdzie mi to na dobre. Ale jeżeli masz w tym doświadczenie to chętnie bym usłyszała o tym od osoby prowadzącej firmę a nie od firmy, która takie usługi świadczy, bo wiadomo, że łatwo można dać się nabrać :)
Ja żadnego kota nie wybierałam :D Wszystkie mam z przypadku, nawet Tośka inna wyrosła niż się spodziewałam, że była ;) Nawet Maciusia ze schroniska nie wybieraliśmy - nie mogłabym - pani sama dała nam Maciusia i dobra - to prawie jak urodzenie :)

Jestem psychiczna, że zachwycam się czymś takim :D https://www.youtube.com/watch?v=DjeeNTC6uxU genialne to jest, uwielbiam takie klimaty :D to samo chciałabym mieć na zdjęciach :D Najgorsze, czy też najlepsze jest to że kocham artystów, którzy również takie "coś" prezentują na zdjęciach, takie mroczne, straszne klimaty. Mówią, że moja fotografia też jest mroczna - wielokrotnie się spotkałam z taką opinią, oczywiście nie w portretach rodzinnych ;) Ale w zdjęciach bardziej kreacyjnych.
W Londynie też bym szukała raczej melancholii, historii, duchów, mgły, cmentarzy, heh :) Ale w domu dla odmiany mam biało i przytulnie :) Nie że koty są narażone na klimat rodem z piekła ;) A moja sypialnia jest biała z tapetą jak u Hiacynty z Anglii - w różyczki różowe i duże ;p
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lut 13, 2016 13:45 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

U mnie podobnie jak u Satirry, łatwiej tutaj prowadzić działalnosć i mniej się płaci, i generalnie kontakty z urzędami są znacznie milsze, ale znowu koszty życia są wysokie, wynajem mieszkania kosztuje masę pieniędzy, a same mieszkania nie są za fajne. Chyba, że się ma naprawdę dużo pieniędzy i można zaszaleć z luksusami. I u nas TŻ zarabia dobrze, ale raz że z tego połowa idzie na nieszczęsny kredyt mieszkaniowy u niego w kraju, a z pozostałej połowy większosć to koszty mieszkania. Zostaje naprawdę niewiele. Moja pensja z kolei jest nieregularna i teraz na przykład sporo poczekam - wprawdzie jak już dostanę to sporo, bo za pół roku, ale od razu to pójdzie na roczne ubezpieczenia zdrowotne i samochodu, podatek i generalnie takie duże dodatkowe wydatki, które trzeba opłacić, póki te pieniądze są na koncie. W Galway, małym miasteczku, było nam finansowo łatwiej, ale znowu mnie się żyło ciężko bo nie mam prawa jazdy, a wszędzie miałam daleko i czułam się uwięziona w domu - albo trzeba było drałować kawał drogi (co przy tamtejszym klimacie było trudne), albo czekać na TŻa. Transport publiczny w Irlandii w takich małych miejscowosciach jest kiepski, bo wszyscy mają swoje samochody, więc jak się samemu nie prowadzi to jest kiepsko...
Wszystko ma plusy i minusy, ja ostatnio czuję okropną nostalgię za domem...

Moje koty podobnie są w sumie z przypadku, Stellę wybrałam, ale to raczej było na zasadzie impulsu, nie planów, a Ciri w ogóle nie wiedziałam jak wygląda, dopiero jak już mielismy ją odebrać to dostalismy zdjęcia ;) Poprzednie koty to były znajdki, więc tym bardziej nic nie planowałam. I dobrze jest :ok:

KatS

Avatar użytkownika
 
Posty: 4393
Od: Pt wrz 25, 2015 14:59
Lokalizacja: Dublin, Irlandia

Post » Sob lut 13, 2016 14:05 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Ja za bardzo wyboru nie miałam z tą firmą (w Polsce pełnopłatny ZUS by mnie już czekał, a po opłaceniu wszystkiego, to tutaj by mi już nic prawie nie zostało ;-)), ale plus jest taki, że można się zarejestrować dopiero po 3 miesiącach od wystawienia pierwszej faktury. Ja tu dopiero 1,5 roku jestem, pierwsze rozliczenie podatkowe za mną, mam nadzieję, że dobrze wszystko ogarnęłam ;-)
Można się rozliczyć przez internet, większość spraw można też bez problemu załatwić przez telefon. Tylko ja akurat jestem jako "self employed", ale jak chce się prowadzić firmę z Polski to już trzeba chyba mieć spółkę Ltd (zwłaszcza jak się zarabia więcej jak 20.000 funtów rocznie) - tutaj już chyba więcej papierków jest i pewnie przydałaby się osoba, która się na tym zna, jakieś biuro podatkowe czy coś... chyba, że ktoś ma czas się samemu dokształcać dodatkowo.
Ja na przyszły rok chyba też zlecę rozliczenie z podatku jakiejś firmie, bo mam kilka pytań, których nie ogarnęłam jeszcze i wolałabym, żeby to jednak profesjonalista zrobił. Chociaż do tego czasu może jednak jeszcze uda mi się doczytać co i jak; zobaczymy :-)
Najlepiej też poczytać u źródła:
https://www.gov.uk/government/organisat ... ue-customs
https://www.gov.uk/browse/business

Kocura wybierałam tak, że hodowczyni przyniosła nam "naręcze" kotów (6), większość się od razu gdzieś rozlazła, tak, że musiała nam je zbierać co chwilę do kupy. Wszystkie praktycznie takie same rudaski były. Chyba z 3h tam siedzieliśmy, aż w końcu wybraliśmy takiego, który od nas nie uciekał, więc można powiedzieć, że to on nas wybrał :D
Z kotką było inaczej, tutaj już się chciałam bardziej charakterem kierować, żeby do kocura pasowała... ale chyba mi nie wyszło :oops:

Satirra

 
Posty: 767
Od: Nie lut 23, 2014 10:33
Lokalizacja: Londyn

Post » Sob lut 13, 2016 16:27 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

No to dochodzi jeszcze jedna bariera - językowa ;) W Polsce trudno się połapać w prawie a co dopiero jakbym miała czytać po angielsku ;) Ja mam od początku księgową - dzięki temu śpię spokojnie :)

Widziałam dziś też jak Tosia pije wodę :) To takie śmieszne, ona to tak dziwnie robi. A jak Tosia piła to Kitusia powąchała jej trzy razy ogon i trzy razy Tosia na nią burknęła a za trzecim razem to aż poszła z drugiej strony pić. Taka delikatna. A jak Kitusia idzie to Tosia zawsze albo ze stołu, albo z blatu skacze jej na głowę - idealnie zawsze poluje i spada jej na łeb :mrgreen: Takie wstrętne Tosisko ;)

A to mój dzisiejszy obiad - całkowicie wegański :) Ziemniaki z sosem pieczeniowym domowym, kapustka kiszona zasmażana i kotlety z tofu i cukinii :)
Obrazek
Czyli całkiem normalny obiad :) M. wsunął w mig :D Zdjęcie kiepskie, bo fotograf głodny :mrgreen:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lut 13, 2016 16:42 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Ależ bym zjadła taki obiadek! Obrazek

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Sob lut 13, 2016 17:18 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Ja przepraszam bo pewnie zadam głupie pytanie ale co to jest to tofu???. Jaki to ma smak?
Bo obiad wyglada cudnie, sama bym taki zjadła mimo ze ja mięsożerna :mrgreen:
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18200
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Sob lut 13, 2016 17:43 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Tofu to ser sojowy - ciężko to określić, bo tofu może być jednocześnie przygotowane jako sernik i tez jako 'mieso'. Zastępuje tez jajko w kuchni weganskiej i dlatego nie musiałam użyć do kotletów jajka żeby skleic. Można z tego zrobić tez tofu jajecznice. Bardzo wszechstronny produkt.
A wczoraj jadłam tez jogurt owocowy sojowy - tak samo dobry jak normalny :) oczywiście nie z tofu ;)
Mój chłop to zawsze galy wywala na talerz jak mu daje obiad bł nigdy nie wie co znowu wymyśle ;)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lut 13, 2016 18:18 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

A próbowałaś jogurtów kokosowych?
Jak dla mnie bardzo fajne, o ile ktoś lubi kokos :-) Super kremowe są, same się w ustach rozpływają :D
Można też je samemu w domu zrobić, tylko trzeba mieć dobre, pełnotłuste mleko kokosowe, najlepiej bez żadnych śmieci i paczkę probiotyku jogurtowego :-)

Satirra

 
Posty: 767
Od: Nie lut 23, 2014 10:33
Lokalizacja: Londyn

Post » Sob lut 13, 2016 18:37 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Na pewno bym lubiła ale nie próbowałam :) u nas jogurty sojowe to nowość ;) ale dobrze ze ten rynek się rozwija :) pamiętam jak 15 l. temu nic prawie w sklepach nie było a wszystko było takie drogie a teraz to w markecie mam 8 rodzajów kiełbasek, kilka rodzajów tofu, szynek, smarowidel a w sklepach internetowych jeszcze więcej :) choć sery udające mleczne są paskudne. Próbowałam i nie da się tego przełknąć ;) ale to też nowość wiec może się poprawia :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lut 13, 2016 20:26 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Cześć dziewczyny,
Jak tam dzień mija, słyszę Klaudia, że w rodzince mała kraksa. Powiem Ci,że czasami trzeba komuś w ten sposób utrzeć nosa, bo jak się mówi to czasami nic nie daje. Myślę,że noga z gazu zejdzie sama :D .
Dziewczyny, o kotach syjamskich mogłabym opowiadać bardzo dużo. Pierwszego syjamka kupiłam czternaście lat temu. Niestety już go z nami nie ma. Tak bardzo przeżyłam jego śmierć, że obiecałam sobie już więcej kota nie mieć. Zostałam z Babikiem. Jednak pustka domu i tęsknota za kimś, kto był ze mną wszędzie , towarzyszył mi we wszystkim był częscią mnie zwyciężyła . W grudniu 2014 przyjechał do nas Lotus. Rasa syjamska jest tak wyjątkowa, że nie chodziło o posiadanie drugiego kotka, tylko o posiadanie syjama. Wiem,że nie będę popularna w tym co piszę, bo każdy kotek jest wyjątkowy i tak jest, jednak jak ktoś raz miał syjama rozumie o czym piszę. Te koty są jak małe dzieci, nigdy nie dorastają. Są tak uzależnione od właściciela ( liczba pojedyncza), że nie potrafią bez nich oddychać. Nie każdemu to może pasować, ja jestem tym urzeczona. Bardzo lubią być na rączkach, sam się domaga, śpi ze mną pod kołdrą. Siedzi koło mnie zawsze, jeżeli nie śpi, a jak śpi to na mnie , ze mną. Rozmawiamy sobie, artykułuje jak coś chce, przy czym syjamy nie miałczą klasycznie, ich głos przypomina Joe Cokera. Można przy nim zrobić wszystko, wypieścić brzuszek, pocałować wszystkie łapki (sam mi je do buzi pcha). Z Nikodemem, tym pierwszym syjamkiem, byłam bardzo zżyta, jedna Lotus to wyrzut sumienia w stosunku do pierwszego. Dopiero po jego śmierci, pogłębiłam wiedzę, szczególnie o dietetyce, bo przypuszczałam,że złe żywienie przyczyniło się do jego śmierci. Stąd u mnie teraz obsesyjne podejście do posiłków.
Babik natomiast to mój burasek, który miał być wywieziony z mamą i rodzeństwem do lasu, bo sąsiedzi sprzedawali dom i nie mieli co zrobić z kotkami. Wzięliśmy Babika i jego mamę, jednak mamusia nam uciekła i już więcej się nie znalazła. Chyba myślała,że wróci znów do swojego domku (a to dwa kilometry od nas), jednak jak tam pojechaliśmy t niestety nikt jej nie widział, ani wtedy, ani później. Babik ma lat już 10, i bardzo kochał Nikodema. Pojawił się u nas jak tamten miał lat 5 i traktował go jak tatę. Lotusa, nie Lubi, bo mam tak jak u Ciebie Klaudia, Babik sobie siedzi w kartoniku, a Lotus tylko patrzy jak na niego naskoczyć.
I tak po krótce wygląda u nas , właśnie wkleiłam zdjęcia, nie najlepszej jakości :oops: Ten biały malutki to Lotus jako dzieciatko, i tak jak mówiłaś Klaudia syjamki rodzą się białe. Nie wiem jak odwrócić zdjęcie.
[Obrazek][Obrazek][Obrazek][/img]

Lotos2014

Avatar użytkownika
 
Posty: 55
Od: Nie sty 04, 2015 12:33

Post » Sob lut 13, 2016 22:08 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

O rany jaka różnica między nimi :) Nigdy nie widziałam takiego porównania :) śliczne oby dwa :) Jednak ja muszę zaprotestować odnośnie tego, że to syjamki są tak uzależnione od właścicieli - Tosia też taka jest, to zależy chyba od indywidualnego charakteru :)
U mnie wszystkie dziewczyny się lubią, ale jak to u dziewczyn raz podoba się zaczepianie a raz nie ;) Humorki muszą być :)
To ja zawsze chciałam tego syjamka https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... e_Cat.jpeg chyba to jest stary typ, bardziej klasyczny :)
Jest taki kryminał książkowy w odcinkach, gdzie gł bohaterem jest syjamek i tytuły brzmią "Kot który... " i zawsze co innego potem w dalszej części tytułu.

Co do auta to była nasza duma - choć na kredyt, ale po jeżdżeniu gratami tak cieszyliśmy się z pięknego samochodu żeśmy ciągle się nim zachwycali. Za każdym razem ryczałam na m. że ma zwolnić, bo jest ciasno i miejsca nie ma żeby tak szybko jechać na małych uliczkach, gdzie są auta zaparkowane przy ulicy, a on ryczał po mnie, że wie co robi. A jak były różne sytuacje i ryczałam - uważaj bo to bo tamto, to on twierdził, że nigdy jeszcze nie spowodował wypadku, bo umie jeździć i wie jak to robić i sama mam zrobić prawko i go nie denerować i wiecie takie tam - i dosłownie zawsze ryczałam po nim, że zrobi wypadek, a on cwaniaczył - i zrobiłem? i zrobiłem? Nigdy nie zrobiłem! No i auto nie ma pół roku a już rozwalony zderzak. Nie wiedziałam autka i nie chce widzieć nawet. Ale jak będzie po remoncie i coś zauważę to rozniosę m na strzępy! Nasze auto to 5 latek zadbany jak z salonu - w idealnym stanie! I taki miał być! Nie wybaczę mu tego, nie odzywam się do niego i mam gdzieś walentynki! Zawsze jak zwracałam uwagę to ja byłam ta zła! Wiecie jak to jest i co? i miałam racje! Pojechal sam i auto rozwalił. Nie martwię się, że nic gorszego się nie stało, bo akurat na tej trasie naprawdę nic by się nie stało, bo to wewnętrzne ulice, że tak powiem - trzeba się przeciskać przy zaparkowanych przy ulicy samochodach i jeden wyjechał, a m nie zdążył zahamować. To tylko jest wina m. Nie mam już sił do niego.

Dziewczyny spanikowałam - otwarłam puszkę Yarrah bio - ona ma taurynę jak się okazuje, ale nie za wiele. Chciałam dodać tauryny drugi raz w życiu i tym razem chciałam rozpuścić ją w prawie gorącej wodzie - i też się nie rozpuściła. Jak wlałam ją do miski z karmą to ona dalej nie była rozpuszczona i wymieszałam to z karmą, pogniotłam i pomyślałam, że może mięso to rozpuści. A potem spanikowałam, że może jednak nie rozpuści i taka nierozpuszczona podrażni kotom żołądek czy przełyk. I zabrałam talerzyki, ale Tosia już podjadła trochę. Jak to rozpuścić skutecznie i czy faktycznie może podrażnić?
Widzę, że ta karma też ma małe tacki to kupię zapas, bo smakuje i ma taurynę jak coś, choć chyba nie wiele.
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob lut 13, 2016 22:46 Re: Bytomskie Łobuzy cz. 7 :) zdj str 54, 74, 76 - dużo fot

Koty orientalne są śmieszne, z takimi wielkimi uszami :D
Ja też syjamy bardziej kojarzyłam z tym co Klaudia wkleiła :oops:
Babik jest takim dużym kotem, czy Lotus taki malutki?

Jest krzyżówka syjamów z syberyjskimi - neva masquarade; o takim kocie też myślałam. Może "3" taki będzie, chociaż "choruję" też na ragdolle :D
Syberyjskie też się ponoć do właściciela przywiązują znacznie (kotka tylko mnie uznaje i tylko do mnie można przyjść na mizianki), ale nie są nachalne w okazywaniu swojej miłości. Jak były mniejsze to mi więcej w takim domowym życiu towarzyszyły, teraz więcej śpią... ale co tu się dziwić, jak ja prawie ciągle przy komputerze.. :(

Ja bym się tą tauryną tak nie przejmowała. Ona może podrażnić tak, że po prostu mogą pojawić się wymioty... ale to byś musiała im dać praktycznie samą taurynę (bez jedzenia) na całkiem pusty żołądek, a i tak pewnie nie na każdego kota by to zadziałało. Ja jak moim mieszałam z puszkami to się tak nie przejmowałam, nigdy mi się chyba wszystko nie rozpuściło.. Kotom nigdy nic nie było. Teraz jak mieszam suplementy to w zimnej kranówie po prostu, wszystko na raz i nie patrzę czy się rozpuszcza, tylko czy się dobrze miesza :-)
Masz spory zapas to możesz spróbować z ilością wody, czy to coś pomaga.

Satirra

 
Posty: 767
Od: Nie lut 23, 2014 10:33
Lokalizacja: Londyn

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: lucjan123, Silverblue i 35 gości