weatherwax pisze:To było kilka lat temu, młode jeszcze były. Od tamtego czasu rzadko bardzo robię rolady, jeśli już, to z plastikowymi klipsami, nici nie używam w ogóle.![]()
Ja też wręcz instynktownie boję się nici, gumek, sznureczków, tasiemek, worków plastikowych, małych nakrętek itp.itd.
Czaruś jest zgodny, jeśli się nie boi.
Ja w tej chwili mogę robić z nim prawie wszytko - od pojenia strzykawką po robienie zastrzyków.
W lecznicy jest różnie. niektórych wetek się boi i wtedy szaleje tak, jakby myślał, że będzie mordowany. Dlaczego Czaruś boi się jednych wetek, a innych się nie boi - nie mam pojęcia.
Natomiast tego moje weta wieloletniego Czaruś się nie boi (to znaczy w lecznicy Czaruś się boi z zasady, ale nie zawsze wpada w panikę) i wet może robić z nim, prawie co chce, a Czaruś zachowuje spokój mimo, że - oczywiście - jest pełen obaw

Zapomniałam jeszcze uzupełnić informacje o tym interesującym

W nocy z soboty na niedzielę schowałam miseczki z suchym, żeby Czaruś nie podrażnił sobie żołądka jeszcze bardziej.
Ada jakoś to przeżyła, ale Tysia doznała takiego wstrząsu psychicznego, nie mogąc najeść się po nocy, że obsikała krwawo pół łazienki oraz jedną miękką zabawkę w przedpokoju. Jak weszłam rano do łazienki, to mało brakowało, a sama bym padła na zawał

Postawienie miseczek z suchym w ich stałym miejscu, od razu Tysię uleczyło

Tak więc odchudzanie kotów poprzez ograniczenie ilościowe jedzenia - u nas odpada na pewno
