Irlandzka Myszka pisze:KatS pisze:
Wspominałam już, że irlandzka poczta to cud nad cudy, prawda?
Dzisiaj jakby chcieli mnie w tym upewnić - przysłali mi awizo... pocztą. Z naklejonym znaczkiem, z pieczątką... nadawcą jest ta sama poczta, przez którą je wysłali. Poza tym na druku awizo jest informacja: przesyłki nadane z Republiki Irlandii do odbioru w ciągu 3 dni roboczych, nadane za granicą w ciągu 2 tygodni, pozostałe w ciągu 10 dni. Zachodzimy w głowę, co to te "pozostałe" - chyba z MarsaKocham ich
Ubawilam sie. Chociaz szacun dla irlandzkiej poczty bede miala zawsze. Jeszcze jak mieszkalismy w Cork moj kochany tato wyslal nam listem zwyklym karte do dekodera. Zwykle list szedl trzy, cztery dni a tu minelo juz ponad tydzien i cisza. 10 - go dnia list przyszedl. Patrze na adres i cos mi sie nie zgadza - kochany staruszek wszystko napisal zgodnie z instrukcja tylko o miescie zapomnial. Cork zostal dopisany przez jakiegos pracownika poczty. Bylam w szoku.
I druga historyjka, ktora zdarzyla sie zaraz po przeprowadzce na wies. Czekalismy na przesylke od przyjaciol z Polski. Czekamy, czekamy i nic. Ktoregos dnia TZ wyjezdzajacego do pracy zatrzymal listonosz i zapytal dlaczego nie odbieramy przesylki z poczty.Dodam, ze u nas na wsi poczta jest w sklepie. Podjechalam na poczte i mowie jak sie nazywam a pani wreczyla mi przesylke z Polski z informacja, ze czekala na mnie 2 tygodnie. Powiedzialam jej, ze nie bylo awizo i nie wiedzialam. Na co ona odrzekla, ze nasz listonosz nie ma drukow awizo bo i tak wszyscy zagladaja do sklepu i tylko my tacy dziwni, ze nie przychodzimy. Poczulam sie jak na planie serialu "Przystanek Alaska".
No bo tu w ogóle bywa jak w "Przystanku Alaska"





Za to w punkcie odbioru przesyłek ostatnio pracownik gromkim głosem, na full, spiewał jakies arie operowe. I dopytywał, czy mi to przypadkiem nie przeszkadza, bo mam dziwną minę

