Mieliśmy sporo szczęścia, bo pan doktor zjawił się równo z nami i zostaliśmy przyjęci jeszcze w porze dyżuru nocnego, lecz za kasę dzienną

U Czarusia stwierdzono: brak gorączki, brak chorych zębów i dziąseł, czyste drogi oddechowe, niebolący brzuszek oraz 4,90 kg kociej wagi.
Czaruś dostał lek przeciwwymiotny i osłonowy na żołądek oraz antybiotyk. Jeśli problemy powrócą, mamy przyjechać w środę.
W lecznicy Czaruś bał się przeokropnie - ze strachu aż mu się pyszczek wydłużył i zwęził tak, że Czaruś wyglądał bardziej jak piesek niż jak kotek.
Po powrocie do domu Czaruś najadł się, opił wody jak smok wawelski i jeszcze jest niespokojny. Chodzi po mieszkaniu na przykurczonych łapkach i rozgląda się ostrożnie naokoło siebie, jakby wszędzie czaiły się potwory polujące na Czarusia.
Na marginesie - dobrze mieć parę dni zaległego urlopu.