"Maluszek", dobre sobie

Spróbuję ją cyknąć w ciągu dnia i na pewno zaprezentuję swiatu

Tymczasem mam zapalenie pęcherza

i głównie leżę w łóżku, a dziewczęta mi towarzyszą. Teraz wstałam, żeby posprzątać, bo mi bałagan źle robi na nastrój, ale jestem słaba i obolała, więc chyba zaraz się rozwalę na wersalce i zażądam okładów z kota.
Za to rano...w sumie nawet nie rano tylko w nocy, między 3 a 4, przyszła do łózka Stella, a za nią Ciri. Stella położyła się na brzegu, a Ciri przyszła do mnie pougniatać i pomruczeć, po czym postanowiła dołączyć do Stelli. Takiej bliskosci to jeszcze nie było :O :

Potem Stella ją umyła

(komentarz TŻ-a: "może nareszcie doprowadzi ją do porządku", bo Ciri zwykle trochę zalatuje... w kuwecie wiecznie włazi w to, co wyprodukuje i mimo, że ciągle jej łapy obmywam (na co protestuje wniebogłosy), to tego zapaszku nie umiem się z niej do końca pozbyć). Poleżały tak z pół godziny - wiem bo nie bardzo spałam, biegając co chwilę do WC z moją przypadłoscią
Dzisiaj się sporo bawiły. Aha, i Ciri pierwszy raz nie płakała podczas odkurzania

po pierwszej wpadce, kiedy tak się przeraziła, przenoszę ją zawsze do innego pokju i zamykam drzwi, żeby się tak nie bała, ale i tak trochę popłakuje. A dzisiaj nie! Dzielna z niej dziewczynka
Stella nauczyła się od Ciri wchodzenia do wanny. Notorycznie mi kradnie maszynkę do golenia i wywleka do pokoju
To ja chyba kapituluję i przyznaję Ci Klaudiu rację - dokocenie się udało i wyszło Stelli na dobre, tak sądzę. Przynajmniej teraz jest trochę mniej płaczliwa i choć ma swoje kiepskie dni i nastroje, to ma się częsciej z kim bawić. Nauczyły też bawić się razem, kiedy wyciągam wędkę albo piórka. Kiedy jedna atakuje i łapie zabawkę, druga czeka, a potem jest zmiana

Stella chyba zrobiła się trochę bardziej asertywna, a Ciri uczy się od niej kocich zachowań i coraz bardziej się cywilizuje
O, zrobiłam własnie zdjęcie - Ciri też uznała tęczowe posłanie za dobre do wylegiwania się
