Mysza pisze:Moje koty w domu znów bezproblemowo dają się wyciągać. Migdał nawet na zadowolonego wygląda
tak w kwestii informacji. co się robi jak rasowy kot, nie da się wystawiać? Tzn np na pierwszej, drugiej wystawie jest spięty i nie chce się na tye rozluźnić by można go było rozciągnąc?
Opowiem z własnego doświadczenia o Sońce, która wcale nie była od początku jej kariery wystawowej, takim aniołeczkiem. Jak do mnie przyjechała i zadomowiła się w pieleszach zaczęlam intensywną nauke pozycji wystawowej: codzienne, wielokrotne branie na ręce, rozciąganie. Kotka wierzgała, burczałam wywijała sie. Powtarzałam do skutku, aż zrezygnowana leżała chwile cierpliwie na rękach. Chwaliłam, nagradzałam. Każda obca dla niej osoba proszona była o branie jej na ręce w pozycji wystawowej.
Najpierw poszłam z nią na pokaz, jak jeszcze była małym, 4.5 miesięcznym grzdylem. Pokazać jej klatkę, atmosferę ale bez ringu sędziowskiego - największej traumy. W klatce Sońka wpadła w furię. Zaczęła sie "nakręcać" - hiperwentylować, wrzeszczeć, przekopywać klatkę demolując totalnie wyposażenie. Mówiłam do niej stanowczo "nie" cały czas histerii. Jak się zmęczyła i troche uspokoiła, zaczęłam brać na ręce, wyciągać, chodziłam po sali z nią na rękach by oswoiła się z salą.
Na pierwszych "prawdziwych" wystawach nadal reakcja była histeryczna. Raz prawie mi uciekła z rąk na ringu sędziowskim, słowa padające przez głośnik powodowały wyrywanie się kota z rąk. Nie było mowy o spokojnym wytrzymaniu na rękach przez cały czas oceny - musiałam wielokrotnie stawiać ja na podłodze, poprawiać i znów brać na ręce.
Ale z wystawy na wystawę było stopniowo lepiej.
Trzeba przyznać, że nigdy - ani w domu, ani na wystawie, czy u weta - nie wyciąga pazurów czy używa zębów. Próbuje w domu od czasu do czasu swoich sił ze mną - przy pielęgnacji ogona łapie mnie lekko zębami za rękę lub kopie tylnymi łapami - wtedy otrzymuje reprymendę słowną lub lekkie pacniecie palcem po łebku. Na burczenie lub prychanie nie zwracam uwagi - tyle jej co sobie pogada. Zawsze ostatnie słowo, pociągnięcie szczotką, czy obcięcie pazura należy do mnie, nigdy do niej.
To, co prezentuje sobą obecnie na wystawie - zachowanie, pozycja na rękach, stole sędziowskim, w klatce to efekt prawie roku pracy z kotem i nad kotem. I to nie jest koniec pracy z kotem, nie mogę spocząć na laurach, gdyż cały czas próbuje przejąc inicjatywę i ustawić mnie na niższej od siebie pozycji. Łagodnie, z łobuzerskim wdziekiem, ale próbuje.
Jeżeli jej odpuszczę, może wrócić złe zachowanie na wystawie i mogą zacząć sie problemy w domu.
A z ogólnych zasad: jeżeli kot jest na tyle nerwowy, że nie daje się wystawić (vide moja Bajra) jest na wystawie tylko tyle by uzyskać licencję i kończy karierę wystawową. Jeżeli jest agresywny i nie pomaga praca nad kotem - powinien być z hodowli wyeliminowany (tzn. kocur do kastracji, kotka do sterylki).