fumcia pisze:Podczytuje i pozdrawiam.Pieknie piszesz o życiu,masz prawdziwy talent.Masz wspaniałe dzieci i piekną kocia arystokracje.
Witaj fumciu na wątku. Cieszę się, że podczytujesz. I miło mi, że Ci się tu podoba.
Jedyne skojarzenie, które przychodzi mi na myśl, gdy zastanawiam się nad tym, co tu nasmarowałam, to ,, popłuczyny umysłowe''. Tak... Strumień myśli przelanych przez klawiaturę, jak przez neurony, do istoty szarej intrenetu.
Mogłam dzisiaj pospać dłużej, do siódmej, czyli o mało oczy mi nie zgniły od nadmiaru luksusu. Szczęściem, ,,jak kot głodny, to zły''... Obudziły mnie odgłosy zapasów i kotłowania obok mojego łóżka. Orbiś z Florcią urozmaicali sobie czas oczekiwania na śniadanie wzmożoną aktywnością fizyczną oraz wokalną. Przed świętami TŻ zrobił przemeblowanie: biblioteczkę przesunął pod okno, a duży drapak ustawił obok łóżka. I teraz codziennie, jak o świcie otworzę oko, to pierwsze, co widzę na tle wschodzącego słońca, to zwisające nade mną łapięta wraz z kudłatym ogonem. To Gustawek -Król Drapaka, się nie mieści na najwyższej półce. A drapak został wyprodukowany z przeznaczeniem dla dużych kotów. Muszę poszukać takiego dla serwali, żeby był odpowiedni dla Jego Puchatości Gustawka. To znaczy, żeby przy rozciągnięciu rozkosznego ciałka w fazie REM, nic kotkowi nie zwisało.
Jak już poczuję moc do czynu i wstanę, to idę do łazienki w wiadomym celu. A tam często wypoczywa Jego Puchatość Władca Umywalki Orbisio. Pogłaszczę po głowie, zabieram swoje zabawki i maszeruję umyć paszczę do drugiej łazienki. Na szczęście Florcia, jakże oryginalna i niezwykła istota, nie okupuje kolejnch zdobyczy kultury sanitarnej, tylko wędruje za mną, jak pies i awanturuje się o jedzenie. Czasem natomiast znika. Chowa sie przed światem. Wtedy podążam w stronę otwartej, bądź tylko uchylonej szafy i tam znajduję moją królewnę. Bo Florcia, to panna szafiarka.
Taka to właśnie kocia arystokracja sprawia, że moje życie nabiera blasku i nie jest wyłącznie przemijaniem.
TŻ ściele łóżka. I właśnie mnie poinformował, że ,,guma była przylepiona do ściany u Zosi w pokoju!''. To już nabrałam pewności dzięki komu musiałam wyciać gumowy kołtun spomiędzy paluszków na puchatej stópce Orbinia... Zofijka ma szczęście, że jej nie ma. Poszła nocować do swojej przyjaciółki Marysi, córki sąsiadów. Jak wróci, to pewnie mi już złość minie i jej nie ubiję...
Dziś czeka mnie pakowanie, którego to szczerze nie cierpię. Mam talent do sprzątania, rodzenia i pilnowania dzieci, do gotowania talentu nie mam absolutnie, ale mam mus i wolę czynu. Ale do pakowania mam tylko mus. Totalna porażka. Cóż, musi być gorzej, żeby było lepiej. Kocham te dzieci zwierzęco i niezmiernie, ale jak ich wywiozę, to sobie odpoczniemy. Regeneracja też jest potrzebna w życiu.