u mojej koleżanki kiedys stała do lata. Na wielkanoc dowiesiła jajka
Aga - Twoje koty po prostu nie umieją gryźć. Jak większość współczesnych kotów, w tym dwa moje. Bo to jest tak - kociak malutki to i chrupeczki malutkie, i musiki jakieś, paszteciki....to się tylko liże i połyka , bez żucia. Mało jest kotów, które zostały przez kocie mamy nauczone rozrywania dużych kawałków. bo przecież kocica nie rozdrabnia przyniesionej myszki,,,,,kociak musi sam sprawę
rozgryźć.
A człowiek, biorąc malucha, ułatwia mu sprawę, więc po co kocię ma się uczyć gryzienia ? Wszak łatwiej jest polizać, pomemlać i połknąć.
A nawet te koty, które umiały, zapominają
I Kiciusia, i Pietrucha żarli skrzydełka jak opętani....przez jakiś czas. Póki nie przekonali się, że to inne żarcie, czyli chrupy, jest zawsze. Więc po co się męczyć. Mięso - jasne - zjedzą, nawet w dość dużych kawałkach , ale skrzydła .....zapomnij .....czasem obgryzą....chyba żeby mi przykrości nie zrobić
Mycha zje z łaski drobno pokrojonego kurzego cyca, którego też tylko przemieli w paszczy bez gryzienia i połknie. Gucio czasem nawet pożuje kawałek mięcha, ale zupełnie bez przekonania, że jest to jadalne, no ale skoro inni jedzą....
A potem po tych połykanych posiłkach, ząbki nie używane kamieniem porastają, dziąsła się rozpulchniają....a wet zapisuje kolejne małe chrupki, które jakoby mają te ząbki oczyścić
