za lepszy

. Trzymamy mocno dla wszystkich. Dzieki Agnieszko
Wczoraj Kuba stracha nam narobił maksymalnego. Ubrałam go w jego ciepłe wdzianko i z trudem bo chodzic za bardzo nie chciał, wyszliśmy na dwor. Kilka kroków zrobił i osunął się i upadł. Tak się zdarzało bo łapki słabe więc rutynowo za fraki i podnoszę 30 kg jedna ręką. Ale on nic , jeszcze na bok się przewrócił i ani odrobiny chęci do życia. Ogladam oczka, paszcze czy nie blada. Ok. Decyzja wracam do domu prawie go niosąc. W domu również opadl ale po chwili podniósl sie i pomaszerował raźnym krokiem na poslanie. No tak. Zglupialam trochę ale ulżyło.
O 23 ostatni spacer. Znowu ubrałam, wychodzimy , idzie w miare ok ale juz po 100 m podwinął łapkę , upadł a gdy go podniosłam wszystko się wyjaśniło. To sól tak bardzo drażniła łapuszki Kuby że nie jak normalny pies utykał tylko od razu bach na glebe i koniec podróży. Mialam mieszane uczucia co do tego wszystkiego tym bardziej że musiałam gościa do domu ZANIEŚĆ. W domu śmig na poslanie a potem do michy. Kiedyś go zamorduje , chyba że on wykończy mnie wcześniej:))))