Kurzyk jak był mały baaardzo warczał. Na kotkę u mojej znajomej, na psa - w ogóle nie zważał, że jest mały. Wszyscy się go bali. Kochał też warczeć na "zdobycz", cyzli zabawki i na nas, gdy z nim się szarpaliśmy zabawkami czy przchodziliśmy koło niego, kiedy jadł. Jednak mnie to bawi. Kurzyk od zawsze był charakterny i teraz mu przechodzi

A pod warczeniem kryje się słodki kociak. Nie dziwię się Stelli, że jest zdezorientowana tym silniczkiem, które włącza takie małe coś. Ja też bym była.
Jednak po paru dniach przestanie to robić na nią wrażenia, tzn. tak mi się wydaje - ja się na kotach nie znam, wszelkie rady, które Ci piszę to z doświadczenia psiego tymczasu , więc może się mylę
