Mogę powiedzieć nieskromnie, że jestem specjalistką od dokoceń

Oczywiście to przesada, ale w życiu przeżyłam 3 dokocenia i wszystkie były trudne, ale wiem -wierzę w to - że nie ma niemożliwych dokoceń, jest tylko za mało czasu dane kotom. To co opisujesz to dla mnie jest efekt bycia samej. Jest zamknięta w sobie. Moja Kitusia była przez 7 lat sama. Uważałam, że nigdy w życiu nie zaakceptuje drugiego kota. Ale potem coś zaczęło się z nią dziać, że czułam, że ona pragnie kociego towarzystwa. Każde z moich dokoceń było trudne, ale w każdym odniosłam sukces dzięki czasowi i miłości do kotów. I wierz mi, że nie ma nic lepszego dla kota jak podarowanie mu towarzysza. Nikt nie zrozumie kota tak jak drugi kot! Ale nie będę Ci tutaj miejsca zajmować. Jak będziesz chciała to Ci opowiem o każdym z moich dokoceń. Moja Marysia wiele przeszła i wiesz co to szylkretka. Myslałam, że dla niej Tosia nie będzie problemem. Bałam się o Kitusie, bo ma już swój wiek. Ale stało się inaczej. Z chwilą gdy maleńka Tosia wybiegła z transporterka w moim salonie Marysia wpadła w depresje. Bałam się o jej życie. A teraz to są wielkie koleżanki Marysia i Tosia

Dokocenie to jest coś wspaniałego tak wspaniałego, że doczekałam się trzech kotów a zawsze uważałam, że dwa to dla nas za dużo

Także głowa do góry, pomożemy Ci przez to przejść, a to dla najlepsze dla Stelli

A zresztą spytaj Marty, która też się zapierała rękami i nogami, że nie weźmie towarzysza dla Moli. Pamiętam jak powiedziała potem, że nie zdawała sobie sprawy jak bardzo Moli brakowało kociego towarzysza
