xolcia
Już na spokojnie przeczytaj Swój watek i odpowiedzi jakie dostałaś.. Raz oczekiwałaś porad, ale nawet badań nie "wydobyłaś" od Weta.. Dziewczyny i tak 'wyczuły' co i jak i dostawałaś dobre rady (zmień weta, bo ten sobie nie radzi z tą chorobą !!-wielu wetów markuje leczenie, bo się nie zna i nie chce podejmować prawdziwego, wcześniej z nią koty tylko usypiano. Trzeba walczyć z anemią !! Nie wolno przerywać antybiotykoterapii, do tego dodam nie to co Wet ma na składzie, tylko antybiotyk dostosowany do wyników badań o szerokim spektrum ) . Dostałabyś dużo dokładniejsze rady, gdybyś choć wpisała morfologie i biochemie. Ale i tak na całej linii załamka..
Może to i 'dobry' wet i nawet 'troskliwy', ale jak wytłumaczysz, ze kotu w agonalnym stanie, bo przecież w kilka dni go uśpił, żałował antybiotyku, nic nie podał na pogłębiająca się anemie, przed uśpieniem pewnie nawet nie zrobił morfologii i biochemii, tylko oparł się na tym, że kot na samym sterydzie sam cudem nie ozdrowiał?

To tak jakbyś leczyła sepsę witaminkami
Nawiasem mówiąc, te cudowne bakterie, przez które po kilku dniach (trzech?) zaprzestano antybiotykoterapie, a które ponoć tak były potrzebne, to zwykła flora jelitowa i by ją utrzymać wystarczyło podać lakcid , przy podskórnym/doustnym antybiotyku.
Kot poczuł się lepiej bo dostał steryd i tylko tak długo się czuł dobrze, dopóki steryd lub jego konkretna dawka działała. Możliwe ze trzeba było ją zwiększyć, zmienić lek. Nic nadzwyczajnego.. Tylko w takim układzie, bez prawdziwego leczenia, steryd tylko maskował objawy choroby, nic dobrego nie robiąc.. Zabrakło leczenia, było tylko maskowanie tego, co wirus w kocie robił i zwykłe liczenie na cud, który się zdarzy w kilka dni ...

To była droga donikąd, nie leczenie.. Stąd tu nikt nie uwierzy, ze to był dobry Wet. Wybacz nam..
Na przyszłość z poważnymi problemami zdrowotnymi zwierzaków idź gdzie indziej.. Uczciwy Wet nie ma problemu by podać/zapisać na kartce nazwy leków, które podaje, a już na pewno wydaje wyniki badań bez pytania (bo za to płacisz).. To standard.
Nie winie Ciebie, raczej weta i te polskie realia.. Nie dziw się też dziewczynom, mają wiedzę, chciały i mogły Ci pomóc.. A wyszło niestety źle. Trudno powiedzieć bez morfologii/biochemii-wyników na ile Twój kot miał szanse, na pewno przy dobrym leczeniu było jeszcze o co walczyć.. I to w momencie uśpienia go. To, ze się źle czuł i nie chciał jeść o niczym jeszcze nie przesądzało, mógł dostać kroplówkę odżywczą i czas na to by leczenie zadziałało. Dlatego tak szkoda go.. Mój przy podobnych objawach, ale lepszym leczeniu dwa miesiące miał takie objawy (gorsze i lepsze dni/ dołki i górki).. Był badany, a leczenie zależało od aktualnych wyników badań i tego co mówiłam o jego zachowaniu. Zmienialiśmy leki/dawki w zależności od potrzeb.. Wyszedł i miałam go jeszcze ponad 5 lat.. Serduszko Moje (*) nigdy nie przestanie boleć..
Na przyszłość zmień weta. Do tego tylko z katarkiem lub na szczepienie.
Kotku [*]. Współczuje..
EDIT: I jeszcze .. Antybiotyk przy białaczce wirusowej jest podawany
osłonowo . Jego zadaniem nie jest leczyć, bo antybiotyki nie działają na wirusy, ale osłaniać osłabiony organizm przed zakażeniem bakteryjnym, które przy tak osłabionym układzie odpornościowym potrafiłoby zabić. Teraz rozumiesz jak kardynalny błąd zrobił Twój Wet wycofując go i 'jakie' miał pojęcie ?

Przy niskich krwinkach białych należało dodatkowo podać coś na odporność i to nie wiem, czy beatagukan .. możliwe, ze w zastrzykach coś znacznie silniejszego (są różne leki i działają różnie). Ten wet nie leczył Twojego kota, on tylko 'coś' robił, ale co, tego nikt z nas nie zgadnie...
Ten kot w ogóle miała morfologie i biochemie, czy tylko test Elisa? A może odwrotnie? Ile zapłaciłaś za to badanie i jak ono wyglądało? Czekałaś na wyniki z wirówki?