Koty widzę, że są bardzo zadowolone, że młodzieży nie ma. TŻ też
A u nas zmiany. Jesteśmy sami z Weroniką. To znaczy ja i mąż. Nie będę opisywała, w każdym razie "doszłam do ściany" i musiałam zmiany zarządzić. Co dalej będzie to się okaże. Raczej rodzina prorokuje, że syn wróci. On może, pod warunkami i sam. Zarówno my jak i mała tak niesamowicie nerwowo odpoczywamy, że tego się nie da opisać. A jak ona teraz zaczęła postępy robić i w zachowaniu i w "nauce" i to przez tydzień! Niesamowite po prostu. Ale jak przychodzą to reaguje niedobrze, nerwowa się robi. Cóż, ja też, obie już nie mogłyśmy dłużej.
No to jestem "mamusią" na cały etat

. Najgorzej będzie z zakupami, ale jakoś to poogarniam. Zawsze jakoś to jest jak musi więc i teraz jakoś dam sobie radę. Wiosna i lato to lepiej będzie. Najgorzej teraz jak pada no i troszkę jej się zachorowało a do tego antybiotyk mi zwraca

zaraz po połknięciu, to liznęłam - okropność! Dla dzieci są przecież takie o owocowym smaku, a ten jest ohydny po prostu, gorzki do tego no źle zapisała lekarka, źle.