Nadbużańskie koty - do zamknięcia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 12, 2015 22:43 Re: Nadbużańskie koty- kolejna bieda

Szylcia i bura wywiezione. Ich miejsce zajęła pingwinka. Pojawiła się dwa tygodnie temu na miejskim parkingu. Ktoś musiał wyrzucić. Pani ze sklepu obok karmiła, ale zabrać nie może, chociaż bardzo by chciała. Znalazła kotce dom. U mnie jest teraz czasowo po sterylce.

Obrazek

Obrazek
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie gru 13, 2015 13:20 Re: Nadbużańskie koty

No to kota miała prawdziwe szczęście!
Kosmici są wśród nas !

agnieszka.mer

Avatar użytkownika
 
Posty: 2881
Od: Pt lut 25, 2011 18:54

Post » Nie gru 13, 2015 14:05 Re: Nadbużańskie koty

Jaki słodziak! Ta broda - :1luvu:
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pon gru 21, 2015 22:59 Re: Nadbużańskie koty

Wróciłam po kilku dniach do domu i zastanowiłam się przez chwilę czy drzwi zamknąć za sobą czy przed sobą. Stasio i Helmut dostali wyrzutu hormonów, bo przecież mamy marzec w grudniu. Jakby skunks zamieszkał. Z Helmuta zrobił się pulpet, Stasio w formie, więc zapadła decyzja o szybkiej kastracji. Rano zabrałam chłopaków na zabiegi. Czekając w poczekalni uświadomiłam sobie, że coś długo ta kastracja trwa, szczególnie, że z gabinetu dochodziły niecharakterystyczne w tym momencie dla mnie odgłosy. Polazłam sprawdzić. I nogi mi się ugięły. Trwała reanimacja Helmuta. Zapaści dostał. Wetka robiła uciski w okolicach serca i wdmuchiwała mu powietrze do pyska. W końcu zaskoczył. Helmut to stary kot. Wetka podejrzewa, że baaardzo stary. Może nawet 17 lat. Nawet myślałam, że kastrowany, bo w ogólne wcześniej nie woniał. Dopiero jak wydobrzał w domu, przytył, zaczął z całą intensywnością powietrze aromatyzować.
Już się mizia w klatce, ale stracha nam napędził.
Stasio też ok. Już się nawet z Jaśkiem gania.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Pon gru 21, 2015 23:02 Re: Nadbużańskie koty

Koty :strach:
Kciuki :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56005
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto gru 22, 2015 10:28 Re: Nadbużańskie koty

O matko. Samą by tam mnie musieli reanimować. :strach:
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Czw gru 31, 2015 13:37 Re: Nadbużańskie koty

Zamiast ubywać to przybywa. Czego? Nie, nie pieniędzy. Kotów. Oczywiście, że kotów.
Zajrzałam wczoraj do szopki. Tak kontrolnie. Generalnie chodzi tam moja koleżanka. To przekochana osoba, bardzo sumienna i dobra. Codziennie rano karmi, zmienia wodę, w mrozy nosi ciepłą, sprząta tam. Jednak jest na rencie z powodu odrobinkę niższej inteligencji, więc czasem pewne istotne szczegóły jej umykają. Tak było z kk u biało-rudego kocura. Nie dostrzegła, a choroba mocno postąpiła. Transporter zawsze mam w samochodzie. Służy za schowek na samochodowe szpargały, a w razie godziny ,,W" - na pakowanie w niego napotkanego kota w potrzebie. Spakowałam więc w te pędy kocura i pognaliśmy do miejscowego weta. W szopce miziak, u weta chciał gabinet zdemolować. Złapaliśmy go do klatki i tam spacyfikowany dostał antybiotyk. Teraz mam ogromną przyjemność i zaszczyt robić temu dzikusowi zastrzyki w domowych warunkach. No cóż. Jak trzeba to trzeba. Jakoś muszę go okiełznać.
Czy uda się uratować oko? Mam wątpliwości.
I pora nie fajna, bo po leczeniu wypuścić będę musiała przy niższej niż dotychczas temperaturze. Siedzi teraz w klatce, w korytarzyku, gdzie najniższa temperatura, żeby się nie rozhartował zanadto.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw gru 31, 2015 13:49 Re: Nadbużańskie koty

Tłuściutki i pięknie odkarmiony ale oczko wygląda paskudnie :(
Jak Ty sobie poradzisz z podawaniem leków jak on taki nieokiełznany ?
Mam nadzieję, że jednak dasz radę :ok: :ok:

Czyli koniec roku zafundował Ci Marto kolejnego choruszka ...
Trzymam kciuki za kocie oczko :ok: :ok:

A w Nowym 2016 roku, życzę Ci Marto samych zdrowych i zadbanych kotów wokół i bezrobocia w dziedzinie ratowania schorowanych kocich biedaków, wszystkiego dobrego i dużo dużo zdrowia dla Ciebie :201461 <3 :D
Ostatnio edytowano Czw gru 31, 2015 18:26 przez kwinta, łącznie edytowano 1 raz
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw gru 31, 2015 18:16 Re: Nadbużańskie koty

Biedny. Dobrze, że tam zajrzałas.

Życzę Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Zdrowia, siły i aby te biedy nie czaiły się na Ciebie wszędzie.
Obrazek Obrazek

saintpaulia

 
Posty: 3939
Od: Śro gru 14, 2011 17:53
Lokalizacja: warszawa-bielany

Post » Pt sty 01, 2016 21:34 Re: Nadbużańskie koty

Dziękuję dziewczyny za życzenia. Wszystkiego najlepszego i dziękujemy, że do nas zaglądacie.

Bez większych problemów jak na razie idzie podawanie zastrzyków. Oczywiście w klatce iniekcyjnej. Kocur syczy i straszy, ale w klatce delikatnie przez pręty łapię mu fałd skóry na zadku i robię zastrzyki. Kupiłam takie cieniutkie igiełki. Wolno płyn przechodzi, ale kocur nawet nie orientuje się o co chodzi i powolutku wstrzykuję mu lek. Oby tak dalej.

Sylwester. Jak zawsze makabra. Stado podwórkowych psów w domu. Koty co niektóre zaniepokojone. Tania schowała się po pierwszych strzałach. Później znikł przestraszony Staś. Po dłuższych poszukiwaniach odnalazłam parkę. We dwoje siedzieli zgodnie pod łóżkiem w sypialni. Uśmiałam się z nich.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob sty 02, 2016 0:10 Re: Nadbużańskie koty

Biedne te oczyska u nowego rudaska. Ale Ty Marto jesteś fachura, że przez pręty potrafisz zastrzyki robić, ho, ho, podziwiam :201494

A jak się czuje dziadunio Helmucik??
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Sob sty 02, 2016 8:55 Re: Nadbużańskie koty

No bogato masz - nie da się ukryć. Tylko czemuż ach czemuż z kolejną bidą nie pojawia się wygrana w totka? Co do oka to faktycznie kiepsko wygląda, ale możliwe, że zostanie mu "tylko" bielmo i zachowa choć trochę wzroku w nim.
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: za stadko i za to, byś przy nich się nie zajechała :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw sty 07, 2016 17:39 Re: Nadbużańskie koty

Biało rudy kocurek capi w klatce, muszę pojechać jutro z nim na kontrolę i zapytać czy on już w formie do kastracji. Szczególnie jeśli leczenie się przeciągnie, bo jak tu żyć w takich aromatach. A nie wiem czy oka nie trzeba będzie zszyć, bo nic nie drgnęło.
Jego koledzy i koleżanki z szopki wylegli dziś na zewnątrz, by mnie powitać. Muszę tam częściej zaglądać kontrolnie. Czarny kocur też ma zaropiałe oczy, ale gałki ok. Jednak muszę zastanowić się jak go podleczyć. W domu mam wszystko pozajmowane. W klatkach biało-rudy i Helmut.

Obrazek

Przedwczoraj wylądowałam z psem Ferdkiem u weta. Rano dostał ataku padaczkowego. Okazało się, że poziom tarczycowy na dolnej granicy normy, mimo leków. Zwiększyliśmy dawkę. Może to, to. Jeśli nie pomoże, to podejrzenie guza mózgu.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Czw sty 07, 2016 18:14 Re: Nadbużańskie koty

Marta, ja Ci życzę dużo siły, bo ogarnąć to wszystko to masakra.
Oglądam zdjęcia tych Twoich bezdomniaczków z przyjemnością.Takie są ładne, grubiutkie, nawet ta rudo-biała bieda wygląda dobrze, chociaż oczka paskudne.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt sty 08, 2016 19:06 Re: Nadbużańskie koty

Dziękuję Ewa. Roboty jest masa. Pełne ręce.

Trwają rozmowy w sprawie adopcji Marcelinki. Zobaczymy

https://www.youtube.com/watch?v=g-eEnlyjDAY - Marcelinka

Jestem zadowolona, bo cosik się ruszyło z adopcjami u mnie w gminie. Z mojej gminy psy zanim trafią do schroniska, przebywają tymczasowo w boksach gminnych. Wszystkie są teraz zapełnione i grozi to tym, że trzeba będzie uruchomić transport do schroniska. Porobiłam ogłoszenia na OLXie i już dwa szczeniaki w ciągu dwóch dni znalazły domy. Zostało jeszcze osiem szczeniaków i cztery dorosłe psy. Będę ponawiała ogłoszenia, może się uda znaleźć im domy i uratować je przed schroniskiem.

https://www.youtube.com/watch?v=yPsJUSr6n_k - psiaki do adopcji
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 43 gości