izka53 pisze:uaktualniłam wydarzenie, można udostępniać
Pozdrawiamy poświatecznie Misiaczka, Dużą i resztę.....
Dziękuję - za uaktualnienie i za pozdrowienia

I również serdecznie pozdrawiamy

Zuza - już piszę pw, dziękuję!
Tym bardziej że Miś oczywiście nie mógł znieść mojej radości ze swojego doskonałego samopoczucia, wróciłam z pracy, dałam mu steryd, stoczyłam dziką walkę z Czarną by ją wpakować do kontenerka, odniosłam krwawe rany i prawie mi odgryzła małpa włochata dłoń, szalała w kontenerku jak kocia furia, ja zlana potem, krwią (kotecek kochany

), uznałam że Misia zostawiam i jadę tylko z nią.
Wróciłam, musiałam za chwilę znowu wyjść, Miś spał więc nie wiedziałam że coś się dzieje, wróciłam i widzę Misia jakiegoś takiego... Takiego jak wcześniej. Jakiś taki miękki, oczy półprzymknięte, spokojny. Niby nic wyraźnie złego, ale taki Miś nie Miś. On teraz albo śpi albo jest taki fajnie aktywny. A tu Miś idzie wolnym krokiem, oczy bez błysku, przeciąga się. Pomyślałam że go chwilę poobserwuję.
No, ale jak zaczął znowu się przeciągać raz za razem to mu od razu sprokurowałam i podałam mieszankę sprzed niedawnego czasu - wodę z cukrem i solą.
Minęła minuta a Miś - znowu normalny Miś.
Odmieniło kota w chwil kilka.
Znowu mu spadł sód albo glukoza.
Żałuję że nie zbadałam mu poziomu glukozy w tym momencie.
Ale zadziałałam odruchowo. W sumie niewielka różnica, jemu w stresie spada i jedno i drugie.
Miś właśnie lata z Rudym, wesolutki i normalny.
Myślę że się biedak bardzo zestresował tą sytuacją z Czarną. Pół okolicy słyszało jak wyła strasznym głosem, warczała i zawodziła - a potem ja zawodziłam i wyłam jak mi się wgryzła w nadgarstek i próbowała go oderwać od reszty ciała, zaciskając z całych sił zęby i miotając się na nim jak pirania. Ja pojechałam a on biedny w swojej główce próbował ogarnąć co się stało i dlaczego. Musiało go to mocno trzepnąć

Bo nie znajduję innego wyjaśniania

Taka nauka pokory.
Zaczęłam trochę zapominać że jest tak poważnie chory.
Na szczęście pięknie zareagował na pyszne pićku

Muszę w środę (wtedy jedziemy na badania krwi) pogadać z wetką czy nie trzeba mu zwiększyć dawki sterydów - on rośnie. Może powinien ich dostawać więcej?
No ale to już niech ona ogarnia.
W każdym razie dzisiaj było - kocio emocjonująco.
Ale wszyscy żyją - więc nie jest źle
