
Ale mnie się w ogóle zdarza wsiąsć w zły autobus, pojechać nie w tą stronę.... szczytem było jak raz jechałam pekaesem do Katowic, wysiadłam w Opolu do WC i wsiadłam z powrotem ale w autobus w przeciwnym kierunku


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
KatS pisze:Parasolki ja też zostawiałam, teraz zawsze mam taką małą składaną w torebce, dzięki temu nie ginie... chyba że muszę jej użyć i jest potem mokra, wtedy często sie zdarza, że o niej zapomnę
Ale mnie się w ogóle zdarza wsiąsć w zły autobus, pojechać nie w tą stronę.... szczytem było jak raz jechałam pekaesem do Katowic, wysiadłam w Opolu do WC i wsiadłam z powrotem ale w autobus w przeciwnym kierunkui się dopiero z pół godziny później zorientowałam. A mój bagaż został w tym pierwszym autobusie, minął Katowice i dotarł sam do Zakopanego
KatS pisze:Parasolki ja też zostawiałam, teraz zawsze mam taką małą składaną w torebce, dzięki temu nie ginie... chyba że muszę jej użyć i jest potem mokra, wtedy często sie zdarza, że o niej zapomnę
Ale mnie się w ogóle zdarza wsiąsć w zły autobus, pojechać nie w tą stronę.... szczytem było jak raz jechałam pekaesem do Katowic, wysiadłam w Opolu do WC i wsiadłam z powrotem ale w autobus w przeciwnym kierunkui się dopiero z pół godziny później zorientowałam. A mój bagaż został w tym pierwszym autobusie, minął Katowice i dotarł sam do Zakopanego
KatS pisze:No jechałam do domu pociągiem (na szczęscie stacja była blisko dworca pks), jednoczesnie dzwoniąc do rodziców żeby koniecznie szukali w necie infolinii tej firmy autokarowej i dzwonili do nich że mają mój bagaż i co dalej. Dostali numer bezposrednio do kierowcy, kierowca powiedział że następnego dnia wraca z Zakopanego i żeby o tej i tej godzinie być na dworcu. Bagaż został ocalony![]()
Ja generalnie popadam w zamyslenie czasami (żebym chociaż myslała o czyms mądrym, niestety nie) i potem takie cuda mi się przytrafiają
![]()
Gosiu, dobrze że nie robiłas tak jak jeden mój współpracownik w Rzymie... ni w ząb nie znał ani angielskiego, ani włoskiego, a chciał zamówić lody. I mówi do kelnera: "lody!" - kelner się na niego patrzy, nie rozumie, na to facet bardzo głosno i powoli sylabizuje "LOOODYYY"no myslałam że padnę
Bunio& Daga pisze:Przeczytałam co piszecie o rękawiczkach i przypomniało mi sie co zrobiłam przez swojego psa.Wziełam niedawno młodego bernardyna z adopcji.Pies jest młody i psotny . Śpieszyłam się rano na autobus do Warszawy.W pośpiechu zakładałam skarpetki siłujac się przy tym zFryderykiem który mi je ściągał.Zabrał jedną i uciekł to poszłam po druga parę.Dochodząc do furtki widze swoją skarpetkę przed wyjsciem.Niewiele myślac schowałam ja do kieszeni i poszłam na przystanek.
Nadjehał autobus przychodzi do płacenia.Sięgam do kieszeni-cos miękkiego myślę ,ze to rękawiczka a w niej banknot.Wyciągam i o mało nie podałam zdumionemu kierowcy skarpetki.Najpierw się zmieszałam a potem się śmiałam
KatS pisze:Super ekipa! Fryderyk to kawał chłopaka, z takim walczyć o skarpetkę to wyzwanie musi być
Dagmarka tez piękna, w ogóle dogi mi się podobają, są takie szlachetne... i chyba mądre bardzo.
A ten biały koteczek to kto?
Bunio& Daga pisze:Biały kot nazywa sie Jaśmin.Jest u mnie od roku
Znalazłam go pod sklepem.Powiedziano mi ,ze błaka sie od kilku tygodni,Został prawdopodobnie wyrzucony ,
Wymyłam odpchliłam ,odrobaczyłam .Wyleczyłam stan zapalny zęba,wysterylizowałam,
Okazało sie ,ze jest guchy.Fajny kot tylko trochę problematyczny.Niemal żaden z moich kotów nie zbił tyle porcelanowych,i kamionkowych rzeczy co on.
Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 36 gości