
Koty podzieliły się mną i moim partnerem: Maniek uwielbia mojego PŻ, Pimpek woli mnie. Mój PŻ niedawno musiał wyjechać, nie było go prawie 2 miesiące. Mniej więcej po 6 tygodniach Maniek zaczął niedomagać - biegunka i wymioty. Badania krwi (mocno rozszerzone) nie wykazały żadnych nieprawidłowości oprócz minimalnie podwyższonych białych ciałek, kot dostał kroplówki, Pan ukochany wrócił i było ok. Po 10 dniach Pan znów wyjechał, tym razem na krótko - 3-4 dni (dziś jest ten 3.) I od rana: rzyganko i sraczka. Nie jakaś przeraźliwa, wymiotował dwa razy, od rana zrobił ze 4 rzadkie kupska.... Nie je, nie pije. Nie ma temperatury.
Czy to możliwe, żeby te objawy były konsekwencją tęsknoty? Stresu?
PS.Ponieważ Pan ma jutro wrócić, nie lecę z kotem do weterynarza, tylko go dopieszczam i nie pozwalam Młodemu się nad nim znęcać. Ale może powinnam? Co myślicie?