No mamy upatrzone domy starców. Jeden to taki do którego trafiła ta koleżanka - na najwyższym poziomie i to on się tak spodobał Cioci, ale chyba jej na niego nie stać

3200,- emerytury musiałaby mieć, a drugi to u mojej mamy DPS. Moja mama pracuje w DPSie. Z lokatorami też jest różnie, ale w tych dwóch dobierają odpowiednio i też ewentualnie można się dogadać. Oba te domy to domy otwarte - można sobie wychodzić, kiedy się chce i można mieć taki układ, że tylko na 5 dni a na weekend wyjść do domu. Ciocia dopiero to rozgryza. U córki nie może mieszkać i nawet to nie było by dla niej dobre, póki corka pracuje a w domu jest jej mąż niefajny. Ale i tak ona chce mieć towarzystwo ludzi w swoim wieku, a w domu naprawdę nie jest fajnie siedzieć - już nie ma do kogo sie odezwać. W tym roku zmarła jej sąsiadka i już została sama. Córka ją odwiedza codziennie, ale wiecie jak to jest. Co innego jakby wiedziała, że w niedziele odwiedzi ją rodzina - cały tydzień by na to czekała, a tak nie ma na co czekać. I ja bym tego tak nie rozumowała, ale ona mi się zwierza - powiedziała że żałuje, że wszystko oddała i przepisała nawet mieszkanie, bo wcześniej ją odwiedzali i się starali a teraz o niej nie pamiętają. Choć zadzwonią, ale nie przyjadą, a mieszkają w tym samym mieście - piechotą 20 min! To dla mnie jest nie do pomyślenia, bo mają też auta i prawo jazdy. Ja mam rower i jechałam przez 3 miasta do niej i zawsze super spędziłam czas.
U mojej mamy w DPSie jest super, tylko wiekszość pacjentów to... :/ Pielęgniarki to dla nich obsługa. Mają różne rozrywki a na nie nie chodzą. Ale część jest fajnych, ja bardzo lubię mame odwiedzać w DPSie
