Poszukiwania Wiesławka się dzieją. We wtorek przyszła do mnie Sąsiadka. Widząc ją przez okno wiedziałam już w jakiej sprawie dzwoni. Historia jest niesamowita! Sąsiadka jechała do domu autobusem. Podsłuchała w nim rozmowę dwóch dziewczynek, z których jedna opowiadała, że przybłąkał się do nich kot. Mieszka ona niedaleko nas. Sąsiadka podeszła i zapytała czy ten przybłąkany kot jest rudy, na co odpowiedź była twierdząca. Dostałam od niej telefon do dziewczynki. Pojechałam obejrzeć kota. Niestety....

Rozmowa z rodziną, która przygarnęła rudzielca natchnęła mnie nowym pomysłem poszukiwań małego Wiesławka. Dzisiaj wydrukowałam ulotki i powrzucałam sąsiadom do skrzynek na listy. Nie każdy jest kociarzem i nie każdy ogląda się za ogłoszeniami na słupach i w necie ale każdy wyjmuje listy ze swojej skrzynki. Teraz czekam...
Strasznie za nim tęsknię! Tyle było już tych fałszywych alarmów, tyle ogłoszeń i zdjęć. Czy go poznam? Teraz będzie miał zimowe futerko

Czy on mnie pozna?
Tak dużo jest w necie zaginionych zwierząt i tych, które zostały znalezione a tak bardzo trudno ułożyć je w pary i dopasować zgubę do właściciela.
