Poobserwujemy i będziemy działać. Zachowuje się normalnie.
Kołdrę i tak chciałam wyprać

Saragossa jest bardzo fajna, byłaby całkiem przyjemnym miastem do mieszkania. Tyle, że ma parę minusów: ogromne upały w lecie (na każdym oknie klimatyzator) i kompletnie nieciekawe najbliższe okolice - płasko i szaro, no brzydko zwyczajnie. Ma bardzo przyjemne centrum, z tramwajami jakoś tak nieinwazyjnie wkomponowanymi w ulice i deptaki, że - jak normalnie boję się pojazdów szynowych, tak tam nie rzucały się w oczy.
Na starym mieście jest dzielnica zwana "El Tubo" (Rura) - pełna barów. Wiele miast ma takie właśnie kilka uliczek, na których są prawie wyłącznie bary i restauracje. El Tubo jest tak maleńkie, a jego ulice tak wąskie (jak nazwa wskazuje), że w lecie, gdy ludzie wylegną na ulice, miałabym tam niezłą klaustrofobię

Atmosfera w piątek była bardzo fajna, masa ludzi, którzy niedawno wyszli z pracy, trochę wyglądających na artystów, hipsterzy i drwale w ilości ogromnej

Drugim, najważniejszym zabytkiem jest Pałac Aljafería, wybudowany w XI wieku przez Muzułmanów. Mówi się, że wraz z Alhambrą i Meczetem w Kordobie, stanowi "trio" najlepiej zachowanych i najistotniejszych budynków arabskich. Po rozbudowie był siedzibą Królów Katolickich. Do środka nie weszliśmy, to było w sobotę 14.11 i zdecydowanie nie byłam w nastroju do zwiedzania spuścizny Islamu




