Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 25, 2015 18:19 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Odpadłam :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Śro lis 25, 2015 20:30 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Cóż. Młody kurierek miał lekcję życia. Zobaczył jak wygląda prawdziwa kobieta, a nie wypacykowana laleczka
:wink:
PS. Założę się że kotowate zaległy wespół zespół na owłosieniu w celu wspomożenia odrastania tegoż. Za co należą im się głaski i mniamuśności.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35248
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon lis 30, 2015 12:04 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Po wczorajszym wieczorze zaczęłąm się zastanawiać, co ze mną jest nie tak do cholery? A zaczęło się tak prozaicznie...
Pilot od dekodera nawalił jakiś tydzień temu, machnęłam ręką bo i tak tv nie oglądam przesadnie namiętnie, no to myślę sobie poprzeglądam co mam na dysku. Przeciez tyle filmów, nie ma kiedy obejrzeć a miejsce sie kończy no to obejrzę, spodoba mi się to zostanie nie spodoba won i będzie OK. No i zaczęłam. Standardowo, od folderu "filmy rosyjskie" . Potem folder "nowe ściągnięte". Trafiłam na film "Milion sposobów jak zginąć na Zachodzie" Nie przeczę, rozśmieszył mnie lekko.
Na łóżku razem ze mną leżała Trufla. Na mojej głowie wedle starszeństwa, Artem, Masza i Wanieczka. Przy łóżku na kocyku Brutus. Zaczęłam się w pewnym momencie śmiać. Tak normalnie, po ludzku śmiać. Żebyście widzieli tą panikę, która nastąpiła....
Artem podskoczył i zaczął mi w panice oblizywać uszy. Masza nos. A Wańka koniecznie i obowiązkowo musiał się przytulić teraz zaraz i natychmiast. Trufla wlazła na mnie wszystkimi czterema łapami i piszczała spanikowana totalnie, że co się dzieje, że o co chodzi, że Brutus chodź tu szybko i pomóż trzeba pańcię przytulić...
Rozumiecie kurna że ŻADNE z moich zwierząt przez cały ten czas kiedy są u mnie nie słyszało jak ja się śmieję?! ŻADNE psiamać.
I teraz się tak zastanawiam co ze mną jest nie tak?
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Pon lis 30, 2015 12:48 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

kocia_mendka pisze:Po wczorajszym wieczorze zaczęłąm się zastanawiać, co ze mną jest nie tak do cholery? A zaczęło się tak prozaicznie...
Pilot od dekodera nawalił jakiś tydzień temu, machnęłam ręką bo i tak tv nie oglądam przesadnie namiętnie, no to myślę sobie poprzeglądam co mam na dysku. Przeciez tyle filmów, nie ma kiedy obejrzeć a miejsce sie kończy no to obejrzę, spodoba mi się to zostanie nie spodoba won i będzie OK. No i zaczęłam. Standardowo, od folderu "filmy rosyjskie" . Potem folder "nowe ściągnięte". Trafiłam na film "Milion sposobów jak zginąć na Zachodzie" Nie przeczę, rozśmieszył mnie lekko.
Na łóżku razem ze mną leżała Trufla. Na mojej głowie wedle starszeństwa, Artem, Masza i Wanieczka. Przy łóżku na kocyku Brutus. Zaczęłam się w pewnym momencie śmiać. Tak normalnie, po ludzku śmiać. Żebyście widzieli tą panikę, która nastąpiła....
Artem podskoczył i zaczął mi w panice oblizywać uszy. Masza nos. A Wańka koniecznie i obowiązkowo musiał się przytulić teraz zaraz i natychmiast. Trufla wlazła na mnie wszystkimi czterema łapami i piszczała spanikowana totalnie, że co się dzieje, że o co chodzi, że Brutus chodź tu szybko i pomóż trzeba pańcię przytulić...
Rozumiecie kurna że ŻADNE z moich zwierząt przez cały ten czas kiedy są u mnie nie słyszało jak ja się śmieję?! ŻADNE psiamać.
I teraz się tak zastanawiam co ze mną jest nie tak?

A moze Twoj smiech tak brzmial histerycznie :mrgreen: ze koty spanikowaly... :ryk: Musisz smiac sie czesciej aby koty wiedzialy ze to obiaw szczesliwosci a nie paniki :ryk:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26902
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 30, 2015 14:48 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Może masz śmiech mrożący krew w żyłach :twisted:
Pocieszę cię - ja wczoraj samym swoim widokiem przeraziłam Czarnidełko. Weszłam po prostu do łazienki, a ta wyskoczyła jak z procy z kuwety 8O Dobrze, że już skończyła, bo by się pewnie posiusiała po futerku.

PS. A tak wogóle, ktoś tu chyba jeszcze nie głosował na miss i mistera miau! :twisted: Dawaj, kobito, klikaj w banerek w moim podpisie i głosuj! Raz raz!
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35248
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin


Post » Wto gru 01, 2015 23:16 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

OPOWIASTKA OBRZYDLIWA NIECO CZYLI
O TYM JAK ŚWIAT PRZYRODY WNIKA W ŚWIAT LUDZI.


Psy mam .I koty.I często oglądam programy przyrodnicze,ze szczególnym uwzględnieniem tych w których przedstawione są zachowania stadne już to wilków już to dzikich duuuuużych kotów. Z tych to pouczających programów dowiedziałam się na przykład o tym, jak stado wilków dostarcza pożywienia karmiącej wilczycy i jak ona potem dostarcza jedzonko swoim dzieciaczkom. Czego to dziś naocznie doświadczyłam.

Scenka rodzajowa:
Fotel. Na fotelu ja. Pod ręką laptop z włączoną muzyczką, książka, w piecu się pali, ciepła herbatka no ogólnie sielanka.Przyszła Maszeńka,która mimo,ze już dużą dziewczynką jest czasami potrzebuje się przytulic tudzież pomemlać w paszczęce jakiś fragment mojej garderoby.Na moich nogach Artem puszcza bańki nosem mrucząc przy tym rozkosznie,na oparciu fotela Wania w zwisie swobodnym zażywa relaksującej drzemki. W kuchni Trufla grzebie w wiaderku ze śmieciami organicznymi, zaś w okolicach kominka Brutus obrabia kawałek ukradzionego drzewa opałowego. No i tak sobie siedzimy, jest miło,ślicznie i idyllicznie, no ale w końcu nadszedł ten moment. Zgłodniałam. No po prostu zgłodniałam. A i herbatka się skończyła. Mówię zatem do Maszeńki :
-Maszeńko, laleczko mamusi najpiękniejsza, mama musi wstać gwiazdeczko.
-Ćlomp, mlask mlask,brbrblll.
-Naprawdę, mamusia musi wstać, zaraz wrócę do ciątka, zrobię sobie tylko amciu i już wracam tak?
-Murrrr prrrr ślomp pfff!!!!! ( Oraz znaczące wbicie pazurów w udo czyli jasny komunikat : Pamiętaj,że mogę ci wypruć flaki… )
-Kochanie.Mamusia.Jest.Głodna.I.Koniecznie.Musi. Wstać!!!!
-Ślomp purr khhhh pffff.
No i gadaj tu z taką no.
Przyszła Trufla z obierką od kartofla zwisającą z paszczy i udekorowana na uchu łupiną cebuli.
-No popatrz Trufelka kwiatuszku mamusi, zobacz co za Masza niedobra, mama głodna a ona nie chce mamusi puścić…. Żebyś ty mądrzejsz była to bys przyniosła kanapeczkę a tak to co…..


A teraz uprzejmie proszę PT. Czytelników o zwizualizowanie sobie następującej sceny:
Trufla, zgięta w pałąk na rozstawionych łapach wydaje z siebie odgłosy jak w Shreku 2 ( ten kot w czapce, wiecie ).
W zapisie fonetycznym mniej więcej brzmiało to tak:

-Khhhhyyyyyy,khhhyyyy, charch, charch, khe,glup, bueeeeeee.
I na moje stopy wyjechała zawartość żołądka Trufelki.No rzygnęła mi na stopy a następnie z zachęcającym wyrazem paszczęki obwąchała wyprodukowany drób ozdobny i zaczęła popychac nosem co większe kawałki ewidentnie zachęcając mnie do spożycia.
No ja pierniczę.
Ja wiem,że moje koty przynoszą mi myszy bo jestem dupa nie myśliwy, ewentualnie jest to próba dania mi dyskretnie do zrozumienia co się może ze mną stac jeśli michy nie będą podane o czasie a kuweta nie sprzątnięta, takie coś jak zdechła ryba u sycyijskich mafiozów. No ale żeby tak na nogi?! Tylko dlatego,ze powiedziałam, że jestem głodna?! NORMALNE psy przynoszą swojej pańci piłeczkę czy tam cos, w ostateczności wymamlanego gnata z podwórka. No tak, ona jest owczarkiem. Matka karmiąca. Stado. Dupa nie myśliwy.
Jak powiedziała pewna hoża dziewoja w programie Kto poślubi mojego syna – musze mieć dystancję do tego wydarzenia.
Kocham moje zwierzaczki. No kocham nad życie. Dystancja. Dystancja jest bardzo ważna w takim przypadku….

P.S.Nie wiem, kto posprzątał pawia z podłogi. Ja poszłam zmienić skarpetki a jak wróciam jego już nie było. Najpewniej , jakoże był to drób- zwyczajnie wziął i odleciał…
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Śro gru 02, 2015 8:04 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Dooobre!
Kobito, wiesz jak poprawić humor z rańca :D
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35248
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro gru 02, 2015 9:37 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Czytałam na FB :)
Głodna byłaś to dostałaś ciepły posiłek. I nawet nie musiałaś się po niego ruszać z fotela. A Ty pogardziłaś takimi frykasami! Zua Pańcia, zua! :twisted:

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5920
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro gru 02, 2015 9:59 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Rozweselacz poranny :mrgreen:
:ryk:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Śro gru 02, 2015 10:10 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Ubawilam sie wyobrazajac sobie Twoj posilek, uwielbiam twoje opowiastki, humor od razu mi sie poprawil :ryk: :ryk: :ryk:

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26902
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 17, 2015 2:03 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

O NIEMORALNEJ PROPOZYCJI i DZIECIACH ORAZ Z KOTKIEM W TLE.

Rozmawiałam ja sobie ostatnio z osobnikiem bliskim nader memu sercu czyli z Zaprzyjaźnionym Ukraińskim Separatystą ( inaczej mówiąc kolegą z wojska ) przez telefon.Ogólnie tak o życiu rozmawialiśmy, o muzyce, o filmach o ludziach, no standard. Rozmowa w pewnym momencie zeszła na stosunki męsko- damskie oraz narowy naszych dzieci. Troszkę się pośmialiśmy, troszke nam smutno było aż do momentu, kiedy to ZUS-owi zebrało się na filozofię i tak oto zagaił:
-Ty, Mała, wiesz co sobie pomyślałem?
-No?
-Że fajnie by było gdybyś została moja żoną.
-Yyyyy, ale,ze dlaczego ?,
-No bo pomyśl, lubimy tą samą muzykę, te same filmy,poglądy mamy takie same a na dodatek oboje jesteśmy aspołeczni….
-No tak, rozumiem, ale wiesz, dużo jest takich ludzi o podobnych zainteresowaniach….
-No, ale pomyśl, jakie byśmy mieli fajne dzieci, ty wariatka, ja wariat, a nasze dzieci najpewniej byłyby takimi małymi psycholkami….
-No tak to w sumie jest możliwe ( tu wczułam się w rolę ) wyobrażam sobie właśnie taką scenę, ty i ja, wieczór,siedzimy przy kominku i popijamy kulturalnie gibazol z plastikowych kubeczków a u naszych stóp na skórach zdartych z twojego szefa i mojej sąsiadki baraszkują sobie małe słodkie różowe stworki i bawią się malutkimi maczetkami…..
-Noooo….( tu kolega się rozmarzył takoż ) i nagle dzwonek do furtki i przychodzi nasz pierworodny taki rozkoszny szczerbaty trzylatek i mówi „tatusiu tatusiu daj macete bo psysła pani ze złobka na skalgę ,ze odgryzłem ucho tej głupiej Zosi z pielwsej glupy”
-Nooooo ( ja, rozmarzonym tonem ) i mielibyśmy dużo psychopatycznych kotów i one by nam dekorowały dom na święta girlandami z flaków wyprutych sąsiadom….
-Noooo, a mięsem tych sąsiadów byśmy karmili te koty,żeby na chrupki dużo nie wydawać a kości oddawalibyśmy naszym psom bo mielibyśmy sforę takich Brutusów i Trufli….
-No, a nasze koty polując na myszy czaiły by się za rogiem z kijami do bejzbola w łapkach i mówiłyby do tych myszy „Wyskakuj z kasy i komórki frajerze „ a one by umierały na atak serca….
-Noooo, a my byśmy te komórki sprzedawali w lombardzie i mielibyśmy forsę na gibazol i nowe maczety i kije do bejzbola dla naszych dzieci bo wiesz, one by rosły i się prawidłowo rozwijały….
-No ty masz łeb chłopie no no … Dobra, deal, wyjde za ciebie,jeszcze nikt w życiu mi się równie romantycznie nie oświadczył.
Ale tak się zastanawiam, co by było, gdybyś kiedyś wrócił do domu, a ja bym zaczęła marudzić,że cały dzień na nogach, że ani raz nie przysiadłam…
-No jak co by było? Użaliłbym się nad twoim losem a jako,że żołnierzem jestem to bym ci po prostu kazał zrobić dwieście przysiadów zaraz byś przestała marudzić…

No i teraz mi powiedzcie, że kolega nie jest romantyczny jak jasna cholera?
No i czy ta propozycja zamążpójścia była moralna czy jednak mimo wszystko nie…..

Tak wiem, trochę mnie nie było.... Ale musiałam ogarnąć tą kuwetę zwaną życiem :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw gru 17, 2015 9:46 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:ryk:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw gru 17, 2015 10:05 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

wizja małżeństwa tak pojmowanego wręcz mnie urzekła :ryk: :ryk: :ryk:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16660
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw gru 17, 2015 13:51 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Bo ja zawsze wiedziałam,że kolega jest oczień emocjonalnyj cziełowiek, u niewo romanticzeskaja dusza, ale żeby aż tak to nie miałam pojęcia.... Aczkolwiek w sumie taki układ bardzo mi się podoba, zawsze byłam zdania,że w małżeństwie ważna jest zgodność zainteresowań inaczej cienko to bywa. I w sumie ta propozycja przypadła mi do gustu, bądź co bądź moje koty go lubią, moje psy go lubią, ba nawet moj syn go lubi niekiedy posuwa sie nawet do przekazania pozdrowień tak jak ostatnio na przykład.
ZUS zadzwonił bo loty miał i mu się nudziło. Pokłóciliśmy się o "Prometeusza " i natłok bzdur w scenariuszu ( no bo my lubimy wręcz pasjami roztrząsać problemy całkowicie abstrakcyjne ). Siedzimy, gadamy, czasem jakieś nieparlamentarne słowo poleci, przyszedł kretyński potomek moich lędźwi z pytaniem co będzie na obiad, odparłam,że obiad w lodówce stoi i niech sobie odgrzeje bo ja rozmawiam, na co on zapytał z kim. No to mówię,z kim.
-A to weź pozdrów i powiedz mu,że taka gra jest...Z resztą, daj na chwile telefon sam mu powiem.
-No cześć macoch, chciałem ci powiedzieć,że taka gra jest fajna...

Reszty już nie usłyszałam, bo mi ucho zaćmiło. MACOCH. Prawda, jakie to ładne określenie? Od tamtej pory jak mi telefon zadzwoni i wiem że to on to zamiast standardowego cześć mówię po prostu cześć macoch co u ciebie.... :D

I chyba skorzystam z propozycji kolegi. Zawsze chciałam mieć męża, który podzielałby moją pasję a nie się tylko czepiał,że psów w domu za dużo, kotów za dużo.... Nie wiem tylko jak z tymi dziećmi, bo ja to ogólnie dzieci nie lubię,moim zdaniem w dzieciach najfajniejszy jest sam że tak powiem proces twórczy. Cała reszta to już proszenie się o kłopoty.... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 93 gości