Ja tylko dodam, że za kciuki bardzo dziękujemy! Oczywiście zabieg udał się bardzo dobrze, ale Krzyś pokazał różki w drodze powrotnej. Był w amoku, tłukł się po transporterze. Miejsca między szwami zaczęły krwawić. Zawieźliśmy go z powrotem, został do jutrzejszego wieczora, będą go doglądać.
Uszy były coraz brzydsze, nie goiły się, nie chciały zarosnąć od lata. Była wyraźna granica mniej więcej 2/3 długości ucha od koniuszka, tak też zostały obcięte. Teraz nich się wygoi, na razie wygląda strasznie
