
Mój pierwszy dzień w nowym domu, Pani z Panem zabrali mnie ze wsi, nie wiedziałem co się dzieje, stąd to moje przerażenie w oczach. Jednak co pozostało do dziś to umiłowanie do wszelakich kartonów. Zawsze mam jakiś na stanie


A tak spędzałem sobie pierwsze chwile w Poznaniu. Spałem i spałem i spałem...

O! A to moja kumpela Franka!

Potem zacząłem trochę broić. Znalazłem coś w kształcie miski, dobrze się leżało... Dobrze jednak, że nie wiedziałem, że spaść na mnie może lawina deszczu. Co ja bym wtedy zrobił!

A tu, sami widzicie, jestem już poważnym kocurkiem. Zamyślony, zapatrzpny, trochę zmęczony chorobą. Ale mimo wszystko szczęśliwy, nabieram ciałka, żeby mogli mnie miziać na większej powierzchni.

A ja, kocia mama, to mój pierwszy koci cukierek, mam na imię Kamila i pozdrawiam Was wszystkich!