pani_m pisze:Ja to chyba mam faze doła w tym dokoceniu. Juz myśle nad oddaniem kotki. a nie chce ;( strasznie mnie to przytłacza. Nawet na męża się dziś wydarłam bez powodu.
Dzisiaj rezydentka przxechodzi sama siebie (akurat mam wolne wiec siedze z nimi). I jak tylko mała się poruszy po domu, ta dalej za nią. I do kąta. Tamta ucieka. Nie umie się bronić. Coprawda nie ma jawnych ataków zeby się szarpały. Ale nie wiem czy one sa dobrze dobrane ;(
Mała jest spokojna, tulaśna i lekko strachliwa i nieufna jak przychodza goście.
Rezydentkka jest energiczna, nie zbyt do ludzi i nikogo się nie boi. Ogolnie ja ktos przychodzi to się łasi do wszyyyystkkich gości. Bardziej niz do nas![]()
Jejku ... ja chyba znowu panikuje ;(
Nie oczekuj cudu i nie wtrącaj się w ich relacje. Dopóki krew się nie leje jest dobrze.
Twoja panika udziela się rezydentce. Twoje wtracanie, pilnowanie, ingerencja...tylko koty deprymuje. Odpuść sobie i im. Dlaczego chcesz mieć wszystko co sobie wydumalas już i teraz? Ludzie też dogadają się nie od razu. Ty jesteś taka otwarta, że każdy nowy jest od razu twoim przyjacielem?
Z kotami jest tak samo. Tym bardziej, że rezydentka była jakiś czas jedynakiem. To jak z rodzeństwem które rodzice przynoszą do domu i wmawiają, że teraz będzie ten starszy szczęśliwy.
Baw się wędka, sznurkiem, kijkiem... Druga będzie obserwować. Kiedyś się dołączy. Glaszcz na przemuan, zmieniaj zapachy. I uspokoj się.
Koty jedzą, kuwetkuja...jest dobrze.