Życie toczy się dalej - Radio dla Ciebie s. 62, Mirra s. 78

No, te się nie udusiły :roll:

Za to wyspały na maksa :strach:

Hania66 pisze:Zdolne dzieci

Do wszystkiego

Dzięki NCZ nawiedziliśmy wczoraj naszą ulubioną panią dr :1luvu:

Kubuś ma paskudne zapalenie krtani

W życiu bym nie powiedziała, że coś więcej poza zawalonym noskiem się dzieje.

I przekopiuję swój wpis od Paluszków:

Uważajcie, bo tegoroczna sezonówka właśnie tak wygląda.
NieMój Kubuś się paskudnego zapalenia krtani dorobił w sumie przez 3 dni.
Objawy właśnie takie: tylko psikanie noskiem i lekki wyciek z oczu. Przy czym jeszcze przez weekend wydzielina była krystalicznie czysta, więc podałam uodparniacze i liczylam, że się wykuruje. W poniedziałek kot już bardzo marny, ale poza kichaniem innych objawów nie było. Objawy "zewnętrzne" były zupełnie niewspółmierne do samopoczucia kota Żadnego kaszlu.
Głupio mi cholernie, że nie poleciałam z nim wcześniej, ale naprawdę to nie wyglądało na nic poważnego, a kot dorosły, powinien dać radę.
Właśnie gadałam ze znajomą - w identyczny sposób wyhodowali na uodparniaczach 2 zapalenia krtani i jedno oskrzeli również u dorosłych, szczepionych kotów
Objawy te same: lekkie psikanie nosem i wydawałoby się niegroźna wydzielina z nosa i oczu.
Zaraz mnie czeka przegląd gardeł pozostałych kichaczy
Tak że uważajcie, bo tegoroczny jesienny katarek bardzo zdradliwy jest

W tym sezonie to normalne, że przechodzi seria katarów przez stado - zazwyczaj tylko młodzież się rozkładała bardziej, ale też nie aż tak bardzo

Kubuś jest na antybiotyku, ze względu na nerki nic p/zapalnego nie dostał, choć burdel w gardle taki, że się dr nawet nad sterydem zastanawiała

Na szczęście dziś już wyraźnie lepiej się czuje.
Od poniedziałku jest na cykloferonie. Może gdybym podała wcześniej, to by się tak nie rozłożył, ale nie chciałam strzelać do muchy z armaty

To kichanie naprawdę nie wyglądało groźnie

OKI pisze:ultra75, nie zauważyłam pytania
Nie wiem, co mi się stało - to samo, co wiosną z nogą chyba.
Czyli jakieś nadwyrężenie(?) stawu od codziennych czynności, bez urazu, bez powodu
Zaczyna mnie to niepokoić. Dziś już jest nieźle, ale łapa dalej boli i nie do końca mogę ruszać palcami.
Dwa dni temu była jakaś masakra - palec jak baleron i pół dłoni spuchnięte.
W zasadzie nic nie byłam w stanie zrobić.
NCZ, jak zwykle niezawodna, dostarczyła maści na szczury i pomogło - dzięki!
Konskie dawki aspiryny też chyba zadziałały.
Tylko mnie martwi, bo cuś mi tu nie gra - dwa takie "epizody" w ciągu roku, bez wyraźnego powodu to trochę za dużo

Kurcze, OKI, tyż nie wiem, co to może być :roll:

. U mnie wyskoczył ganglion - żeby było śmieszniej na lewym nadgarstku a nie na prawym (jestem praworęczna). Ale zanim się pojawił to bolało i to chwilami bardzo, ale nie puchło. Teraz nie boli, ale za to wygląda niewyjściowo :evil:

. Ale z dwojga złego wolę to ;-)

.
Spieszę donieść, że mała czarna dzika trójłapka (alias Małpiszon, jakoś się jeszcze nie dorobiła godziwego imienia, z tym mam zawsze problem :oops:

) już śmiga na salonach i daje się pogłaskać nawet po brzuszku :-D

. Na kolana nie przychodzi, ale czasami jak zalegam na sofie, to się położy w nogach :-)

.
Dużo zdrowia dla Ciebie i Twoich futer! Trzymajcie się!

Dzięki

I nawzajem

Pogrzebałam w necie i mogę się domyślać, co mnie z dużym prawdopodobieństwem gnębi

I nie jest wesoło :roll:

Tak czy śmak nie ma to większego znaczenia, bo wszystkie schorzenia stawów leczy się w zasadzie tak samo - NLPZ dopyszcznie i steryd dostawowo.
NLPZ zapodaję sobie sama, sterydu dostawowo jeszcze nie umiem

Ale wszystko przede mną :twisted:

Na szczęście przy łapie to nie było konieczne - nie ma aż takich obciążeń jak kostka.
Za to, żeby mi nie było za łatwo, to stan zapalny przesunął się na kolejny staw w tym samym palcu

Zaraz idę napaść na aptekę i wykupić całą aspirynę, jaką mają na stanie :roll:

Na szczęście pomaga, a przy okazji wykuruję sobie wreszcie to wlekące się przeziębienie

zaznaczę, że jestem, czuwam :twisted:

ultra75 pisze:Kurcze, OKI, tyż nie wiem, co to może być . U mnie wyskoczył ganglion - żeby było śmieszniej na lewym nadgarstku a nie na prawym (jestem praworęczna). Ale zanim się pojawił to bolało i to chwilami bardzo, ale nie puchło. Teraz nie boli, ale za to wygląda niewyjściowo . Ale z dwojga złego wolę to .
Spieszę donieść, że mała czarna dzika trójłapka (alias Małpiszon, jakoś się jeszcze nie dorobiła godziwego imienia, z tym mam zawsze problem ) już śmiga na salonach i daje się pogłaskać nawet po brzuszku . Na kolana nie przychodzi, ale czasami jak zalegam na sofie, to się położy w nogach .
Dużo zdrowia dla Ciebie i Twoich futer! Trzymajcie się!

też tak miałam, ale u mnie to było ewidentne długotrwałe obciążenie nieprzyzwyczajonego stawu (konkretnie to trzymałam swoją 10-12kg kruszynkę podczas wiązania w chustę z przodu). wchłonęło się samo po roku czy dwóch

teraz mam tylko niewielki na prawym nadgarstku

zdrówka wszystkim!

a! OKI Ty masz często problem z zatokami, prawda? mnie właśnie teraz dopadło jakieś ostre zapalenie, ledwo się mogłam ruszać i do stanu używalności(bo zdrowia to nie) doprowadził mnie Aleve, ale jak pisali na opakowaniu: najpierw podwójna dawka, a potem normalnie.
żeby było ciekawiej jakiś miesiąc temu skończyłam serię zastrzyków z antybolem, na to cholerstwo

ezzme pisze:a! OKI Ty masz często problem z zatokami, prawda? mnie właśnie teraz dopadło jakieś ostre zapalenie, ledwo się mogłam ruszać i do stanu używalności(bo zdrowia to nie) doprowadził mnie Aleve, ale jak pisali na opakowaniu: najpierw podwójna dawka, a potem normalnie.
żeby było ciekawiej jakiś miesiąc temu skończyłam serię zastrzyków z antybolem, na to cholerstwo

A to ewidentnie oznacza, że leczenie było za krótkie skoro dziadostwo nawróciło

Moje zatoki już osiagnęły ten stan, że leczone i nieleczone są upierdliwe tyle samo czasu.
W tym roku o tyle dały mi się we znaki, że poleciały razem z całą gamą objawów grypowych, w tym potwornym osłabieniem i fatalnym samopoczuciem.
Sam glut i ból twarzy to stały zestaw

nie wiem czy za krótko, bo byłam na kontroli i było dobrze :roll:

u nas to o tyle skomplikowane, że mała też przy każdym katarze łapie zapalenie zatok, więc chorujemy synchronicznie.
ostatnio u mnie skończyło się na jednej serii zastrzyków, a mała zastrzyki i potem jeszcze syrop, bo tak ją trzymało. poszła do przedszkola i po tygodniu to samo yeah!
ja objawy miałam tydzień później, ale jak ona była w przedszkolu to akurat zdążyłam nieźle przemarznąć

problemy z zatokami ma od dziecka i widać mała to samo

a na ból twarzy to właśnie Aleve mi pomogło-można spokojnie funkcjonować

Ból na twarzy nie przeszkadza mi w funkcjonowaniu

Fatalne samopoczucie ogólne już tak.
Ja mam niskie ciśnienie i dodatkowo zazwyczaj obniżoną temp. ciała.
W przypadku choroby dodatkowo spadają mi oba - nie idzie funkcjonować w stanie letargu