Chiara pisze:Romi85 pisze:Bez lzawych txtow, trzeba pomyslec jak pomóc. Monika jest ktos komu mozesz zapłacić za przewiezienie kotow na zabiegi? Masz transportery do przewozu lub skad pożyczyć? Kocurki to mozna po calkowitym wybudzeniu wypuscic ale kotki musza przez min 5 dni byc odizolowane - u weta moga być? Masz w ogóle jakiegoś sensownego weta? Ciachalas juz jakies swoje koty?
W zeszłym roku Monika poradziła sobie ze wszystkim w kilka dni, ale nie była jeszcze bohaterką z kasą ( nawet na benzynę ) i karmą z forum i fejsa oraz ulubienicą lokalnej fundacji. Byłam pewna, że koty zostały wysterylizowane przy takim wsparciu i własnym wątku, który założyłaś im na miau. Nie, koty jeżdżą do weta, jedzą BARFA, rodzą i nie idą do adopcji.
A, i zaniedbane oraz rozmnażane prywatne koty nie stają się automatycznie wolno żyjące.
Niech Monika jedzie z kocicami w transporterze autobusem na swój koszt, jeśli ojciec Jej nie zawiezie. Już z Nią rozmawiam na pw.
Proszę wstrzymać wszelką pomoc dopóki nie wytniemy szóstki dorosłych i nie ustalimy ile kociaków urodziło się w tym roku.
Co Pani próbuje mi udowodnić? Jaki sens ma sugerowanie, że rozmnażam NIERASOWE koty??? Jaki to by miało dla mnie pożytek? Jaka to by była dla mnie korzyść? A karmę sama zjadłam? To już przeradza się w nagonkę! To JA napisałam do fundacji i to JA dopytywałam, czy będzie możliwość sterylizować dalej. I jakim cudem koty wolnożyjące przechrzciła pani ma moje prywatne?? Ja je karmię, zapewniam schronienie, stałe (bo u mnie na podwórku). Ja ich do siebie nie sprowadziłam, jedynie się nimi zaopiekowałam i, owszem, można powiedzieć, że jestem ich właścicielką, bo poza mną nie mają nikogo. Mają imiona, każdego znam, odróżniam jedne od drugich, a bywa, że są do siebie bardzo podobne. Dobrzy ludzie zgodzili się mi pomóc. Dzięki nim koty mają co jeść i gdzie spać. Jeżdżą do weterynarza TYLKO W SYTUACJACH NAGŁYCH a i to nie zawsze (napomnę, sterylizacja nie jest sytuacją nagłą, trzeba się najpierw umówić, potem kociaki zawieźć, odczekać i odebrać). Mój tata ciężko pracuje, haruje, teraz to zrozumiałam. Ma prawo mi odmówić. Na szczepienia nie miał mnie kto zawieźć, z kocim katarem walczę beta glukanem, bo ten jestem w stanie sama zakupić, odrobaczam sama. Jadły Barfa, bo to najtańsza wersja karmienia!!! Kg mięsa (jeden posiłek) kosztuje 2,80zł (to nie jest mięso dla ludzi, a mieszanki odpadów, przeznaczone jedynie dla zwierząt), natomiast 4 puszki najtańszej karmy z Biedronki to koszt 8zł! Milion razy mówiłam, że koty nienawidzą tych mieszanek, dlatego prosiłam o mokrą karmę! Mięso, mimo że stosunkowo tanie, i tak kosztuje krocie, że nie wspomnę o pozostałych wydatkach. Sama nie dałabym rady ich wykarmić. A kotów w swoim życiu wyadoptowalam naprawdę wiele. Dla ICH dobra! A, i jeszcze coś. Czy ja kiedykolwiek, gdziekolwiek wspomniałam o tym, że nie mam pieniędzy na paliwo?? Na paliwo mam, nie mam na taksówkę! Pisząc, że nie stać mnie na karmę, miałam słuszność, bo karmić trzeba non stop, a puszki są drogie, nie mogę ich zakupić jednorazowo, a potem koty głodzić. Nie jestem milionerką! W kilka dni sobie poradziłam? O nie, o tym to nie ma pani zielonego pojęcia, a jednak zachowuje się zupełnie tak, jak gdyby miała. A karmę w październiku dostałam pierwszy raz od kilku miesięcy, bo o nią poprosiłam. Nikt mi regularnie nie przysyła kocich rarytasów.
Nie spodziewałam się, że jestem non stop kontrolowana przez PS. Każdą zaczepkę jestem w stanie odeprzeć, bo nie będę tolerowała niesłusznej krytyki.
Nie mam ochoty dyskutować w ten sposób. Nakreślanie innym, jaka jestem bądź nie jestem to, w tym przypadku, działanie ewidentnie na moją niekorzyść. Każdy ma prawo samodzielnie dochodzić do wniosków.
Na koniec: nie krzywdzi pani mnie, lecz koty, bo dla nich tu jestem. Dla nich panią poznałam. Bez nich nie dowiedziałabym się nigdy, że istnieje to forum, że istnieją ludzie tacy, jak ja- zwierzoluby, bo ja kocham zwierzęta być może bardziej niż pani. Nikt mi nie udowodni, że któreś skrzywdziłam celowo.
Myślę, że tyle wystarczy. Nie oczekuję odpowiedzi.