» Wto lis 17, 2015 9:49
Re: Zuzia i Pola po raz 33 BARDZO POTRZEBNE KCIUKI !!!
Witam wszystkich!
Dziękuję wam za pamięć i za kciuki bo bardzo się przydały. Wczorajszy dzień uważam z jedną wielką porażkę. Wiem że mam nadciśnienie tętnicze i od 3 lat leczę się na nie regularnie. Chodzę do lekarza który nie sztampowo przepisuje recepty tylko bada pacjenta , zleca badania i jest naprawdę dobrym lekarzem. Dzięki niemu raz w roku choć raz w roku mam przeprowadzone podstawowe badania . Dlatego uważam że dbam o swoje zdrowie .
Moja wczorajsza wizyta u doktora spowodowana była tym że musiałam donieść wypis ze szpitala taty i poprosić o zlecenie badania krwi w związku z lekami przeciwzakrzepowymi które przyjmuje. Już gdy rano wstałam źle się czułam - ciężko mi się oddychało, byłam poddenerwowana i ogólnie czułam ucisk głowy takie uczucie jakby ktoś położył mi rękę na czubku głowy i przyciskał do dołu.
Pan doktor zauważył że coś jest nie tak. Zmierzył mi ciśnienie gdzie miałam 180/110 , wysłuchał opisu jak się czuję i skierował na EKG które nie wyszło rewelacyjnie - jakieś zaburzenia rytmu i migotanie. Dał mi skierowanie do poradni kardiologicznej i do szpitala żeby mnie przebadali bo w warunkach przychodni nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić co to jest. Chciał mi nawet wezwać karetkę ale powiedziałam że muszę iść do domu bo nie wiem co z tatą bo miał jechać na zdjęcie szwów do szpitala.
Dostałam zlecenie na transport karetką żeby wezwać karetkę z domu to oni mnie zawiozą do szpitala.
Poszłam do domu po parę rzeczy gdybym miała w tym szpitalu zostać , pożegnałam się z dziewczynkami i poszłam do rodziców.
W domu rodziców nie było więc położyłam się na chwilę bo zaczynałam czuć się coraz gorzej. Gdy wrócili ze szpitala powiedziałam co i jak i mama postanowiła ze mną jechać.Mama poprosiła sąsiadów żeby zajrzeli do taty a my żeby było szybciej wzięłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do szpitala.
W szpitalu załatwiłam formalności i pół godz spędziłam w poczekalni zanim wezwano mnie na izbę przyjęć. Przyjął mnie dość miły lekarz. Wypytał o wszystko - z czym przychodzę,na co się leczę, jakie leki przyjmuję, czy piję, czy sikam, kiedy, ile, co czuję czy puchnę , jak , kiedy bardziej itd. itp.
Zlecił mi masę badań - morfologię, sód, potas, cukier, hormony tarczycy i EKG.
Na EKG również wykazało zaburzenia rytmy i migotanie co pokrywało się z EKG z przychodni które mu pokazałam. Dostałam tabletkę pod język i zmierzono mi ciśnienie to miałam 175/95 i kazano czekać na wyniki. Za godzinę przyszła siostra zabrała mnie na RTG płuc. A mnie się wcale lepiej nie robiło. Nadal mnie przyduszało, cisnęło w głowie i własny puls czułam wszędzie, w uszach, w głowie, i nawet w brzuchu.
Po kolejnych dwóch godz. przyszła nowa lekarka. Znów zapytała dlaczego zgłosiłam się na izbę przyjęć, co mi dolega , zmierzyła ciśnienie gdzie znów było 180/100 i poszła. Przyszła za półtorej godziny zmierzyć mi ciśnienie. Stwierdziła że wyniki krwi mam bardzo dobre i ona nie wie skąd mam tak wysokie ciśnienie ale po lekach które dostałam powinno mi spaść. Zrobiłam oczy jak pięć złotych i zapytałam po jakich lekach. Oburzyła się bardzo i mówi że przecież dostałam od niej garść leków to powinno mi przejść. Zaprzeczyłam żebym od niej cokolwiek dostała bo jedynym lekiem jaki mi podano była tabletka pod język podana mi w momencie przyjęcia na izbę.
Poszła i osobiście przyniosła mi jakieś 2,5 tabletki i kazała poczekać na korytarzu bo im łóżko zajmuję. Wyszłam. Siedziałam na tym korytarzu i ciągle mnie mdliło - mdliło mnie już wcześniej i raz nawet zwymiotowałam co zgłaszałam lekarce ale jakoś mało ją to wzruszyło - mdliło mnie i mdliło aż w końcu zwymiotowałam. Widziała to pielęgniarka która w tym czasie weszła do łazienki i zmieniała worki w koszu z odpadami. Poprosiłam żeby powiedziała o tym lekarce.
Po kolejnej godz siedzenia na korytarzu i kolejnych wymiotach przyszła pani doktor żeby mi zmierzyć ciśnienie . Zabrała mnie do jakiejś sali zabiegowej i tam zmierzyła ciśnienie - było 160 /90 . Stwierdziła że nic u mnie nie widzi i po tych tabletkach które dostałam powinno mi ciśnienie spaść i ona nie wie czemu jest ciągle tak wysokie. Powiedziałam jej że tabletki zwymiotowałam . Wkurzyła się na mnie że ona wypis ma już przygotowany a ja jej tu znowu coś że teraz wymiotować zaczynam i dlaczego jej o tym nie powiedziałam. Tym razem mnie wkurzyła i mówię że widziała to że wymiotuje jedna z pielęgniarek i miała jej zgłosić a poza tym to nie ja jestem lekarzem i nie wiem co mi dolega wiem tylko jak się czuję i nie czuję się jak zdrowy człowiek. Uznała że położy mnie w spokojnej sali tam gdzie nie ma takiego rozgardiaszu i jest spokój i poda mi kroplówkę i jeszcze raz dostanę tabletki.Przez kolejną prawie godz. leżałam pod kroplówką po której zaczęło mi się robić zimno i w końcu moje ciśnienie zaczęło spadać na 140/90 . Dostałam wypis i przed 21 przyjechałam do domu.
Byłam tak zmęczona i wykończona że jak tylko dotarłam do domu poszłam spać.
