nie bardzo mam czas na dyskusję - małolaty dyszą za plecami
bieganie po krzakach, pustostanach i wieczny stres
(złapie się czy się nie złapie, bądź wycinać czy nie wycinać, bądź gdzie są kociaki i w jakim są stanie i czy żyją) plus praca wysysają mi chęć do robienia czegokolwiek ponad to
ale zawsze mam na pierwszym planie bezpieczeństwo zwierzątnie złapałam jej, bo nie mam pomysłu gdzie mogą być kociaki
a teren jest ogromny i w większości prywatny
dochodzi do tego jeszcze teren kościoła św.
Anny, gdzie jesteśmy widziane trochę jak przybysze z innego świata
do jednego pustostanu mam dostęp, do przyległegłych posesji nie - jeszcze nie
więc, jak ja to mówię -
powoli i blisko krawężnikajestem umówiona z
Jolą Dworcową (mój GuruOdKotów) na przetrzepanie tego ogromnego terenu
oczywiście po cichu i na paluszkach...
(patrz: Halinka z ul. Wacława)nie wiem jeszcze kiedy to zrobimy, bo
Jola zalatana mocno i ma swoją robotę na działkach na ul.
Telefonicznej
martwi mnie to bardzo, bo czas płynie i kociaki rosną
- jeśli są na otwatym terenie
(czytaj: pod krzakami), to w ich wieku mogą się już dośc szybko przemieszczać i w momencie ich znalezienia po prostu nam spied...ć w siną dal
(patrz: viewtopic.php?f=1&t=166885&p=11250480&hilit=Vena#p11250480 szpital - Vena - tu się udało)- jeśli są w zamkniętym pomieszczeniu, to dość łatwo będzie można je wygarnąć
(nie pierwszy taki miot Jola i ja wydłubywałyśmy spod przegniłych desek)a więc reasumując:
-
zawsze mam na pierwszym planie bezpieczeństwo zwierząt-
w tym tygodniu jedziemy szukać maluchów---
a za chwilę
Joline przygody na działkach
(i nie tylko) - muszę obrobić zdjęca
---
