Tak pokrótce bo padam mordą na pysk a jeszcze The Walking Dead dziś

Futerkowe flaczki działają można by rzec tak pół na pół w sensie,że jednego dnia ok drugiego kosmiczna sraczka. Małżonek ( kolega jeszcze ) wraca w okolicach czwartku już jesteśmy umówieni z menażerią do weta, bo ja mam już dość trzy dni był spokój, myślałam,że im przeszło a tu dziś apiać to samo, cała piątka ma sraczkę taką,że nie nadążam drzwi na taras otwierać bo non stop drą ryje bo one na dwór chcą. Uduszę ich kiedyś. Pozabijam wszystkich wokoło będę sierotką wesołą a co mi tam. Ponadto palę w piecu, wszędzie mam popiół i boli mnie nera ale to tak,że ledwo łażę. Wyniki biopsji lada dzień dzwoniłam,żeby się zapytać gdzieś w przyszłym tygodniu w okolicach czwartku najpóźniej. Chwilowo wolę o tym nie myśleć.... A jeszcze badania muszę zrobić, bo się pani doktor dopomina. A małą włochata zołza razem ze swoim synkiem latają jak wariaci, jeśli dobrze pójdzie to w okolicach 1 listopada malutka będzie już ciachnięta. A mały już ma chętnego na bycie poddanym Jego wysokości kota nie przeszkadza mu nawet konieczność podpisania umowy adopcyjnej. Ale chwilowo cichutko, nie chcę zapeszyć tfu tfu
Czyżby szło ku lepszemu?! A żeby i wam i mnie było weselej jutro wieczorkiem wrzucę opowiastkę o tym, jak seriale o tematyce postapo ryją banię

Bo byłam kupić drewno na zimę i przygody miałam takie,że serio, lepiej nie mówić
lilanaj bo w Rosji zawsze było tak,że lepsze jest wrogiem dobrego. I jaka wojna w Afganie?! To była tylko bratnia pomoc... Polecam książkę Swietłany Aleksijewicz " Ołowiane żołnierzyki" jak się ją czyta to aż człowieka boli serio. A tam właśnie jest pięknie wszystko opisane.
Niemniej jednak tego Makarowa sobie kupię. Niby tylko replika ale na metalowe kulki. Zabić tym nikogo nie zabiję ale jako argument działa rewelacyjnie. Wiem coś o tym, bo swego czasu nosiłam replikę Beretty za paskiem spodni od czasu kiedy na mieście zaczepił mnie taki nasz naczelny miejski perwers. Wyciągnęłam broń zza paska, zarepetowałam i wycelowałam mu w czoło. Mówiąc przy tym że daję mu 3 sekundy, jeśli odejdzie natychmiast nie będę go gonić.I że nie wiem czy umiem strzelać i w co trafię ale niech pomyśli, jaki będziemy mieli ubaw sprawdzając. W życiu nie widziałam,żeby człowiek w tym tempie przebierał nogami. Widok zaiste, godzien mszy... A ja od tamtej pory miałam spokój. No bo chyba nie każdy lubi jak mu jakiś stary pierdziel narusza jego strefę osobistą przy okazji pchając się z łapami. Gówno mu do tego ,że miałam na dupie bojówki i koszulkę na ramiączkach. Nie lubię jak ktoś mnie dotyka, ot, fanaberia taka. Dlatego nie lubię chodzić po sklepach. Za dużo tam ludzi. Wyjątek robię dla nielicznych, między innymi mojej pani doktor ( no to akurat wiadomo dlaczego ), zaprzyjaźnionego ukraińskiego separatysty ( no bo nie sposób się przywitać z kumplem z wojska inaczej jak na misia a i jako poduszka służy całkiem nieźle szczególnie kiedy się upoję alkoholowo a drzeć paszczę na pół dworca w Krakowie " Sława diesantu!!! " mogłoby zostać źle odebrane...) i mojego syna ( wiadoma rzecz ). Inni mogą zarobić w ryj jak za blisko podejdą. No uraz mam taki co poradzę? Chyba przez te wszystkie stare rodzinne ciotki co to się pchały z łapami od moich najmłodszych lat i mnie obściskiwały pytając przy tym kiedy za mąż wyjdę, kiedy dzieci kiedy dom kiedy samochód.... A potem się ktoś dziwi,że ja za walca nie jestem normalna....