Były prośby "niech ktoś jak najszybciej przygarnie koty, które przebywają na terenie Zakładów bo w każdej chwili stanie się kolejne nieszczęście...

Czasami tak jest, że postępujemy wbrew rozsądkowi - szczególnie jeśli chodzi o koty, prawda?
No więc rozum mówił mi COŚ wyraźnie ale go nie posłuchałam


Nie powinnam, no nie powinnam z różnych względów sytuacyjnych, czasowych też i niestety finansowych.
Od niedawna dokarmiam też 2 koty wolno żyjące, podwórkowce, które się u nas pojawiły i jestem właśnie w trakcie organizowania im pomieszczenia, "własnej piwniczki"

Mąż co prawda jeszcze ze mną rozmawia ale coś w ten weekend mniej...

No to tak nakreśliłam sytuację a teraz wracam do sedna sprawy.
A sednem są dwa koteczki chłopczyk i dziewczynka, rodzeństwo, które dostało ode mnie imiona Hektor i Beti (Betinka)
Mają tak wg. mnie ok 4 miesiące. W uszach mają wiadomo co, w brzuszkach mają wiadomo co (wielkie mają te brzuszki:( ).
Tak, że trzeba leczyć świerzb, odrobaczać, zaszczepić i już będą gotowe do brania

Są naprawdę słodzinki, w życiu się nie spodziewałam, że będą takie. Spodziewałam się dzikiej dziczy


Nic tylko brać i kochać!
Jest już kolejka chętnych???

Nie ma?

No to piszę dalej dla zachęty.
Beti jest calutka czarna i sporo mniejsza od brata. Hertor jest uroczym pingwinkiem. Beti jest spokojniejsza, delikatniejsza a z Hektora zapowiada się wspaniały koci facet! Lubi dobrze i dużo zjeść, lubi solidne porcje mizianek, potem spanko. Lubi zwiedzanie dolnych i górych (niestety) rejonów pomieszczeń no w końcu musi wiedzieć co, gdzie i jak. Dziś mnie ugniatał po brzuchu

Fotka kiepska postaram się o lepsze


No to tak tyle na dziś

Jest ktoś chętny na kotecki?
