
Olek nas wczoraj mocno zaskoczył. Na co dzień to pierwszy odważny i ciekawski, leci do drzwi na wyścigi z Pestką, włazi, gdzie nie powinien. Innych ludzi w ogóle się nie boi, więc jak wczoraj przyszedł brat z żoną, to wspinał się bratowej na kolana, próbował do Jej talerza z leczo zajrzeć. Marysia tylko przestawiała kabanosy na stole spoza zasięgu łapek Olka

A potem przyszli znajomi. Rok wcześniej tak wymęczyli zabawą Olka, że przez całą noc spał "jak zabity". Miałam nadzieję, że będzie podobnie. A znajomi wzięli ze sobą Niunię - yorka (sama proponowałam, żeby Ją wzięli). Pestka i Ogryzek zignorowali dziwnego kota. Pestka trochę siedziała obok łóżka, w końcu ułożyła się do snu w transporterku. Ogryś zajął miejscówkę na parapecie. Bury Pigo był tak wystraszony ilością ludzi w domu, że zajął zlew w łazience. Ze dwa lata temu widziałam Go tam ostatnio... Po pewnym czasie stwierdził, że lepiej będzie na parapecie za oknem i tam spędził większość imprezy, zerkając co się dzieje w pokoju.
A Olek.... Olek ma od wczoraj ksywkę "Szczota"... Ten chojrak jak tylko zobaczył Niunię to stanął bokiem, wygiął się i cały najeżył. Niunia się chciała zaprzyjaźnić, a ten zrobił z ogona szczotkę i zwiał na lodówkę. Gdy kolega chciał Olka pogłaskać to ten prawie zaczął wspinać się po ścianie... Niunia się natomiast rozwaliła na plecach, między bratem a bratową, domagając głaskania po brzuchu, tak była "zestresowana"

Olek trochę się uspokoił, gdy znajomy wyszedł zapalić i wziął Niunię ze sobą. Dał się nawet koleżance zdjąć z lodówki, siedział u Niej na kolanach, pozwalał głaskać, dopóki Niunia nie wróciła. Teleportował się z powrotem na lodówkę i: ogon w szczotkę, a na grzbiecie, wzdłuż kręgosłupa postawiona sierść, jak irokez albo płetwa rekina wystająca z wody. Jak już zdecydował się zejść z lodówki to przemknął na okno, położył się obok Pigo i zerkał na sunię, czy aby Go nie zje. Taki z Olka bochatyr

