nie chcę siać zwątpienia i depresji, ale jednak w obecnej chwili mam podejście sceptyczne, daleko posunięte

te wszystkie koty są niczyje, ja wiem, ze mają nas, bardzo doceniam Waszą pomoc, zaangażowanie, choćby - w BARDZO WAŻNEJ kwestii, jakiej jest zainteresowanie nimi (bo mam wrażenie, że im tego zainteresowania brakuje równie mocno, co karmy w dni niekarmienne - żeby wiedzieć, kto jest kto, żeby ktoś po prostu myślał o nich z troską)
jest fatalnie - zrezygnowała Ania, która karmiła we wtorki. bardzo fajna dziewczyna, alysiu - kiedyś ją spotkałaś. niestety, teraz
i we wtorki i w środy nie ma karmienia. póki co pomoże p. Grażyna ze środami, ale za 2 tygodnie musi przestać chodzić.
po 27 listopada zaś muszę przestać ja

przynajmniej do czerwca. kompletnie sobie tego nie wyobrażam. oczywiście w praktyce będzie wyglądało to tak, że w każdej wolnej chwili, która mi się objawi spontanicznie i będzie trwała ok. 3 godzin (tyle minimalnie mi zajmuje
dojazd i karmienie) będę jeździć do kotów. ale nie wiem, ile takich chwil uda mi się wykroić kosztem innych obowiązków.
bardzo mi z tym ciężko, bo czuję się za nie odpowiedzialna i nie potrafię tej odpowiedzialności udźwignąć.
dobrze, że jest TWZ, karmiący poniedziałkowo Artur z Justyną i czwartkowa Ewelina, dobrze, że jesteście Wy sympatycy i wspieracze wolszczaków, inaczej to w ogóle był odlot w otchłań.
trzeba będzie powtórzyć akcję sprzed półtora roku - rekrutację nowych pomocników. mam nadzieję, że znowu uda się znaleźć kogoś, kto znajdzie w karmieniu satysfakcję z pomocy kotom. tylko sama organizacja tego wydarzenia logistycznie będzie niełatwa...
no, to ponarzekałam ;P Chudełek nie miał jeszcze operacji, odbędzie się jutro. wyniki wskazują na stan zapalny - oby tylko od zębów. trzymajmy kciuki !