katarzyna1207 pisze:Trzy tygodnie temu w miejscu, gdzie dokarmiam koty, złapałam maleńkiego kotka- z wyglądu około 6 - 7 tygodni, ewidentnie chory: nastroszone futerko, łyse placki na grzbiecie, „garbata” pozycja ciała, bardzo duży brzuszek … Został w szpitalu u mojej wetki, na wstępie maleństwo odpchlono, odrobaczono (w podzielonej dawce), waga wyjściowa 620 g. Apetyt dopisywał, małe najadało się „do wypęku” i darło o więcej, brzuszek nadal jak balon. Odrobaczenie zostało powtórzone, znowu w podzielonej dawce, brzuszek bez zmian (stąd imię „Kleszczyk”). Pojawił się katar, więc dostała krople do oczu i antybiotyk. Na usg wyszedł płyn w otrzewnej, udało się trochę pobrać, ale za mało na testy, poza tym rozdęte jelita, wątroba „biała” … Płyn gęsty w kolorze żółtym… Wetka zdecydowała, że spróbuje pobrać na czczo, może uda się więcej… I tu zaczynają się dziwne rzeczy …- na czczo płynu nie ma, pojawia się po jedzeniu … a malutka po każdym posiłku puchnie jak kleszcz …Jest ciągle głodna, płacze o jedzenie … a poza tym jest aktywna, mruczy, mizia się … chce na rączki …I NIC nie rośnie … Po sprawdzeniu ząbków wyszło, że kicia ma około 5 miesięcy i nadal wygląda na te 6 – 7 tygodni. Na skórze jakieś zmiany (najbliższe prawdy jest paskudne określenie „parchaty kotek”) …wetka określiła te zmiany jako „starcze” … grzybica wykluczona … Wczoraj miała zrobioną morfologię i biochemię … Mała ma ponad 71 tys. leukocytów ….sprawdzone 2 razy … to nie błąd maszyny … pozostałe wyniki podobno w normie – nie mam ich jeszcze fizycznie, ale wpiszę jak dostanę ….
Kleszczyk jest ewidentnie kocim karzełkiem …. W poniedziałek będzie miała testy na Felv/Fiv
Ale co dalej? W jakim kierunku szukać przyczyn takiego koszmarnego stanu zapalnego (i karłowatości) ??? Teoretycznie ona nie powinna już żyć z taką leukocytozą ….
Może ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem, i coś podpowie …. Nie ukrywam, że oprócz finansów (które mam bardzo ograniczone), nie chcę jej zamęczyć badaniami … to jest maleńkie kociątko … mieści się na dłoni ….
Będę wdzięczna za wszelkie sugestie ....
Cześć Kasiu

Miałyśmy kiedyś kontakt w sprawie zwalnianej przeze mnie wizyty u dr-a Lechowskiego. Ja miałam kotkę - karzełka - Zuzię. Zuzia odeszła wczoraj po bardzo wrednym, zachłystowym zapaleniu płuc. Nie miała problemów z wątrobą, ale faktycznie po jedzeniu puchł jej brzuszek i jeśli nie "przepychała" jedzenia dalej, dopiero wymioty dawały jej ulgę. Miała Miastenię Gravis i w związku z nią tzw. przełyk olbrzymi. W swoim najlepszym okresie ważyła 1.2kg. Leukocyty ZAWSZE miała wysokie, ale chyba maksem było 54tys. Leczyła się u bardzo dobrej wetki - Dr Dominiki Borkowskiej-Bąkały. Ona uznawała, że ponieważ Zuzia jest permanentnie nękana zdrowotnie, zwyczajnie nie ma prawa mieć leukocytów w normie. Bardzo ładnie ją wyprowadziła z 800g na 1200g i ustabilizowała jej stan.
Karzełki miewają wyłysienia. To jest jeden z objawów karłowatości (szczególnie u psów), a nie zmiany starcze... Akurat Zuzia miała piękne futerko, ale ona była pod każdym względem wyjątkowa

Te kotałki mają bardzo wrażliwy przewód pokarmowy - również na antybiotykoterapię. Trzeba ją prowadzić bardzo rozsądnie.
Na co warto zwrócić uwagę:
1. czy na RTG przełyk nie jest zgazowany i w związku z tym widoczny. Karzełki często cierpią na tzw. "
przełyk olbrzymi". Wydaje mi się, że tak naprawdę cierpią na
miastenię gravis, tylko nikt ich pod tym kątem nie bada. Miastenia daje, jako jeden z pierwszych objawów właśnie przełyk olbrzymi.
Prawidłowo funkcjonującego przełyku nie widać w ogóle na RTG.2. jeśli ma przełyk olbrzymi - warto jej zrobić testy na
przeciwciała acetylocholiny - tak się diagnozuje miastenię. To duży koszt - ok. 160zł za to jedno badanie. wykonuje je na pewno Laboklin.
3. Płucka, jeśli kicia wymiotuje - czy nie ma
zachłystowego zapalenia płuc - wtedy leukocyty lecą w górę bardzo. I to zapalenie rozwija się w różnym tempie.
4. Na każdy lek, jaki kicia dostaje. Weci czasem podają antybiotyki dłużej, niż jest to napisane w ulotce. Bo jeszcze kotek jest chory... trzeba czytać o każdym leku i o jego skutkach ubocznych. Moja kicia dostawała kiedyś LincoSpectin 6tyg zamiast 3 tyg. To załatwiło jej żołądek na amen. I być może załatwiło jej również miastenię.
5. Na
poziom żelaza we krwi. Moja Zuzia miała przewlekłą anemię. po zrobieniu jej tzw. "
diagnozy niedokrwistości" wyszło, że brakuje jej żelaza. Po wyrównaniu jego poziomu kotka rozkwitła

Futerko też miała po tym 1000x lepsze

6.
Zaparcia. Jeśli kotka ma zgazowane jelita, to prawdopodobnie ma problem z wypróżnieniem.
0.5ml lactulose rano i wieczorem choć w tym jej pomoże. Moja Zuzia dostawała ją regularnie, później już tylko raz dziennie - dzięki temu przestała tak puchnąć.
Czego
nie warto robić:
1.
Faszerować antybiotykami bez wyraźnego wskazania (leukocyty do 55tys. nim nie są, jeśli kot ma jakieś schorzenie). Nie warto walić w niego antybiotykami po to, aby tylko obniżyć leukocyty. Trzeba szukać przyczyny.
2.
Sterylizować - karzełki są niezdolne do rozrodu i tak, moja kicia nigdy nie miała rui
3. Zaczynać od słabych wetów. Raz rozwalony żołądek to będzie dla kici męczarnia do końca życia.
viewtopic.php?f=1&t=109169&start=30 - tu mniej więcej zaczyna się jej wątek
http://www.4shared.com/folder/I5jk-sUw/Zuzia.html - tu są jej wyniki badań (w pewnym momencie przestałam je skanować)
Twoja kotinka (jej spojrzenie) bardzo przypomina mi Zuzię
