Proszę Państwa, oto Krzyś - część pierwsza

Z Krzysiem tak sobie. Niby po trochu zaczyna się goić, ale nadal rozdrapuje sobie łyse miejsca na główce, nie żeby jakoś specjalnie się drapał, to zwykłe kocie zachowania.

Wczoraj dowiedziałam się, że niedaleko bloku moich rodziców, na jednej z sąsiednich uliczek, starsza pani zorganizowała ok. 3 lata temu stołówkę i "hotel" dla bezdomnych kotów. Dowiedziałam się, ponieważ wydarzyło się coś strasznego. Bestie w ludzkiej skórze, gnidy na dwu nogach, zniszczyły domki i zamordowały jednego kota. Nie mogę się otrząsnąć, już to przepłakałam, przebolałam, pożyczyłam mendom "wszystkiego najlepszego". Policja została zawiadomiona i wydała oświadczenie. Sprawcą tego incydentu mógł być... porywisty wiatr. Tu opuszczam zasłonę milczenia. Bo o "stróżach prawa" lepiej się publicznie źle nie wypowiadać.
https://www.facebook.com/lubelskianimal ... 2725803446

Nie mogę czytać takich rzeczy

stróże prawa :ryk:

stróże prawa powinni dopaść te ścierwa i zrobić z takimi porządek

bardzo Ci współczuję, taka nikomu nie potrzebna śmierć, niewinnej istoty :cry:

Nie sposób nie płakać... :placz:

Nie wyobrażam sobie, co czuła ta pani, kiedy zobaczyła, co się stało. Wszyscy, którzy mają pod opieką dziczki, drżą o ich bezpieczeństwo, wielu rzeczy się nie uniknie, wyrzucania misek, sikania i sr...nia do misek, wrzucania petów do jedzenia, wody, straszenie kotów itd. itp., części z tego sama doświadczałam/doświadczam. Ale ta masakra? To osiedle nie jest wcale jakoś wybitnie patologiczne, owszem, domki stały przy jedynej zachowanej ruinie (podobno właściciel działki, bogata osoba, nie chce jej sprzedać), ale wkoło ładne bloki, starsze i nowsze, place zabaw, zieleń. Niedaleki hotel dla uchodźców (tak tak) działający przez lata, nie istnieje od jakiegoś czasu. Ale zawsze i wszędzie znajdą się karykatury człowieka, mam wrażenie, że takich jest całkiem sporo

Bezdomne koty chronione są prawem, czemu to prawo tak ciężko wyegzekwować??

Kasiu, mnie się zdarza oglądać programy interwencyjne w telewizji, chociaż obiecuję sobie, że już nigdy więcej.Denerwuję się, bo nie żyjemy w państwie prawa.
Mnie skradziono rower z piwnicy.Kilku policjantów się stawiło, spisywali zeznania, była wizja lokalna.Sąsiad powiedział, kto to zrobił, ale co z tego.Dostawałam mnóstwo pism o "postępach " w śledztwie, a na koniec przyszło pismo o umorzeniu.Wiedziałam, że tak będzie i mnie to nawet nie ruszyło.To był tylko przedmiot.Kiedy jednak chodzi o zdrowie, czy życie , człowieka, czy zwierzęcia to już inna sprawa.Tak mi się wydaje, ale chyba tylko wydaje

Bardzo współczuję tej pani, karmię bezdomniaczki i wiem, jak to jest i co się czuje.Teraz ja akurat mam komfortową sytuację, nikt mi nie przeszkadza, ale co będzie dalej? Nigdy nie można być pewnym.

Znowu. Znam ten domek, całe lata odwiedzałam koleżankę mieszkającą w bloku obok. Załamałam się, sił brak, nawet na czytanie o tym.
:cry:

Wczoraj w godzinach wieczornych zgłosiła się do naszej przychodni wet. jedna z karmicielek bezdomnych kotów na ul. Kiwerskiego na Kalinowszczyźnie. Roztrzęsiona kobieta poinformowała nas, że jeden z jej podopiecznych kociaków leży martwy z rozbitą głową na murku ogrodzeniowym obok kociego domku . Domek przetrwał, jest solidnie ogrodzony metalowym płotem.

Kasiu kochana, możesz polecić swojego weta dla chorego futra o tutaj jest wątek z opisem co jest:

viewtopic.php?f=1&t=171315

bardzo ci dziękuję :1luvu:

p.s.
trzymaj się -czasem boje sie wchodzić na wątki, aby czegos takiego nie przeczytać a najgorsza jest bezsilnosc i to,że g..no działają słuzby, który powinny ,że o samych ludziach nie wspomnę :cry:

Olu, napisałam dziewczynie. Niestety, nasz wet teraz wyjeżdża, do końca miesiąca go nie będzie. Wiem, bo Krzyś... znów niedomaga

No i wczoraj i przedwczoraj znów musiał swojego ulubionego "wujka" odwiedzić. Chyba trzeba porządnie wziąć się za odporność, bo kto to widział, żeby tyle paskudztwa przytrafiało się jednemu kotu, co chwilę coś, jak nie urok, to ... . Niestety, być może potrzebne też będzie, że tak napiszę prosto - obcięcia uszu. Zobaczymy, miejmy nadzieję, że tak się nie skończy, że nie będzie gorzej.

Co do tych spraw bezdomnych kotów - wszystko ucichło. Wiadomo. Nasze prawo i jego egzekwowanie

Kasiu, a zylexis ? Zrobimy bazarek dla Krzysia :ok:

Nie trzeba Ola, pełno kotów potrzebujących naokoło, aż mi wstyd czasem, że ja na swoje rezydentowo-dziczkowe problemy narzekam.
"Wujek" ma przemyśleć sprawę, co by było najlepsze, po jego powrocie będziemy decydować. Betaglukan, scanomune i coś podobnego jeszcze, wczoraj rozmawialiśmy, ale faktycznie trzeba i zylexis wziąć pod uwagę.

zapraszamy viewtopic.php?f=20&t=171331

Ola, dziękuję serdecznie. Jak rozmawiałyśmy, cały ewentualny dochód przeznaczymy na wzmocnienie, czy to będzie zylexis, czy coś innego - okaże się.
Zrobiłam dziś parę zdjęć Krzysia. Wygląda już lepiej, niż w poniedziałek i wtorek. W uszach potężny stan zapalny niewiadomego pochodzenia, uszy, małżowiny - widać, prawdopodobnie upały sierpniowe zrobiły swoje, tak, jak podejrzewałam - fotouczulenie. Miejmy nadzieję, że w końcu zaczną się goić. Krzyś rozdrapuje sobie uszy i oczy (w nich też stan zapalny), strupki się zagoją i za chwilę pojawia się nowa rana. Na razie delikatnie zaleczamy dicortineffem i oridermylem, ale konieczne jest zadziałanie na większą skalę, bo wszyscy już mamy dosyć.

Martwię się o te uszy Krzysia, na prawym, tym, które było już dwa razy cięte (nowotwór w grudniu 2013 i lutym 2014), znowu zaczyna coś rosnąć. Poza tym te części bez chrząstki, skóra, wcale nie chcą zarastać futerkiem. Oglądałam ostatnio koty z obciętymi uszami, krówki, bardzo chciałabym uniknąć tego w przypadku Krzysia :cry:

Kasiu, będziemy czarować i co tam kto może aby tylko Krzysia ominął ten zabieg i udało się zapanować nad chorobą mniej ingerencyjnie :ok:

Proszę Państwa, oto Krzyś - część pierwsza

Kto przegląda forum