Witam Kochani .Padłam dziś w przenośni i dosłownie.
Pierwsze padnięcie było u Wandzi ,rudy podstawił mi ogon

żeby nie wleźć wywinęłam orła ,padłam na kolana i trwałam tak chwilę ,aż ból minie i sprawdzę czy nogi działają ,działają
Rudy nawet nie drgnął

żadnego współczucia w tych kocich facetach
Wróciłam do domku ,ogarnęłam rosnące stado

i padłam po raz drugi ,tyle że na wesalkę

no i teraz jestem rozbita i nie mogę zebrać się do kupy.
Małe czarne ,już głaskane ,boi się bardzo ,ale widać jaką jej sprawiam przyjemność .
Na raz zmykają 2 tacki Animondy ,prawie dwa udka i 3/4 saszetki conva .
Oskubują mnie do cna ,ale i tak się cieszę że grzeją dupki w domu ,że są bezpieczne ,a jak dam radę to w przyszłym tyg. zaszczepię maluszki.
Są takie ....piękne
Wczoraj sytuacja awaryjna ,dzwoni Ewa Królowa Kluska ma chęć umierać ,pognała na Białobrzeską ,po dwóch godzinach dzwoni ratuuuunkuuu ,muszę do pracy ,nie ma kogo posadzić na kroplówce z Kluską .
Jadę ,tz. próbuję ,sąsiad odpada wypił piwo ,taryfa czas oczekiwania 30 min.,

pieszo lecę ,desperacja
Paczam ,a tu po schodach idzie Pan co adoptował maltaneczkę ,ufff siłą wzięłam i zawiózł mnie na Białobrzeską
Lexusem w kremowej skórze
Kluska stwierdziła że jeszcze nie będzie umierać

ale niestety ma zapalenie kota w kocie

a lat ma 17 ...dokładnie tego nie wie nikt ,może być i więcej.