Jola łapie koty na kolejnej działce - chyba z 10, w tym kociaki podrostki i jedna kotka w zaawansowanej ciąży.

Jola się spieszy, żeby zdążyć przed rozwiązaniem. Działka jest obok działki dr Kasi, lekarki "ludzkiej", więc generalnie lecznica zajmuje się kotami na jej koszt, tylko wiadomo - złapać trzeba.
Scenka z lecznicy:
Dr Kasia w popłochu "Pani Aniu, ostrożnie, on jest dziiiiki!", a Jola spokojnie "Jaki dziki?", bierze na ręce, odpchla, odrobacza itd... Ma nadzieję jutro skończyć, bo już całkiem nie ma sił. Ciężarną już by złapała, ale kociak, który wcześniej wyjadł z klatki 2,5 saszetki, wlazł po raz 4-ty... Poprzednio Jola miała klatkę za sznurek, ale zrobiła na automat, bo myślała, że podrostek już więcej nie wlezie zjeść. A on wlazł i zamknął klatkę. Dlatego Jola musi pojechać dziś jeszcze raz na te działki (z dr Kasią, na szczęście). Teraz wróciła na chwilę do domu cos zjeść, dać kotom leki i jedzenie. Dziś będzie łapać do wieczora, jak się nie uda, to znowu jutro.
A my pewnie jutro dostaniemy klatkę pułapkę taką jak ta w filmiku (też składaną):
https://www.youtube.com/watch?v=-oU52GSyo3oKlatkę zrobił dla Joli opiekun Haksia:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/201 ... tkowy.html