Łódź 1992+223 - Bianka Malowanka bis - str.101

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 18, 2015 12:47 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

ana pisze:Postaraj się jednak o klatkę, albo ogranicz im przestrzeń w inny sposób (łazienka?) dopóki nie nabiorą manier.

Wiem, że truję jak ciotka-klotka :wink:, ale pamiętaj, że socjalizujesz je dla kogoś. Im więcej problemów będą stwarzały w DT, tym gorzej dla nich :( .
Mogą wrócić z adopcji.

:ok: popieram
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55985
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie paź 18, 2015 13:20 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

ASK@ pisze:
ana pisze:Postaraj się jednak o klatkę, albo ogranicz im przestrzeń w inny sposób (łazienka?) dopóki nie nabiorą manier.

Wiem, że truję jak ciotka-klotka :wink:, ale pamiętaj, że socjalizujesz je dla kogoś. Im więcej problemów będą stwarzały w DT, tym gorzej dla nich :( .
Mogą wrócić z adopcji.

:ok: popieram

klatka byłaby ok przy mniejszych i mniej ruchliwych kotach. A łazienka i toaleta odpadają z uwagi na szacht a co za tym idzie niosący się głos (i tak sąsiedzi się już skarżą) a w w-c jest centralka od alarmu i Nic co żywe nie może przy włączonym alarmie być. I od razu uprzedzę że nie włączanie alarmu odpada.
Staram się zapewnić im bezpieczeństwo w miarę możliwości. Wczoraj wieczorem odkryłam że problem jest w tym że pojedynczo każdy z nich jest do oswojenia a razem się po prostu nakręcają, jeden woła drugiego i sprawa się sypie. niestety nie jestem ośmiornicą i kończyn mi brakuje do głaskania. Ale staram się i ciągle próbuję tylko opornie czasem idzie niestety.
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 18, 2015 17:20 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

:ryk: pierwsze mruczenie rudego Morisa mamy za sobą! :ryk: jeszcze tylko syn szatana znaczy się Morcik i będzie cacy
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 18, 2015 18:20 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

jesteś czarodziejką! :201494
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 18, 2015 19:07 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

właśnie pisałam, kiedy się forum wyfakało
na szczęście skopiowane było
więc mogę sobie dalej pisać
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 18, 2015 19:46 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

od trzech tygodni (albo i lepiej) hikora mi truje:
- napisz coś na bloga!
- no kiedy coś napiszesz?
- zaczęłaś już coś pisać?

no a ja nie wim co mam napisać
no bo co tu pisać?
- o tym, że jestem zmęczona ciągłą pogonią za kassą?
- o tym, że mam jeszcze w Tropie 4ooo,oo tys. długu (to za 42 koty->38 wyadoptowanych z Lecznicy+4 umarły)?
- o tym, że boję się odbierać telefonu, bo nie wiem co mnie czeka?
- o tym, że powoli tracę cierpliwośc do dzwoniących?
a... właśnie może o tym napiszę
TakieTamSobieMałeMarzenie
ja bardzo cierpliwa jestem - to od pracy z małolatami tak mam
i zawsze tłumaczę od początku, powoli i blisko krawężnika
dzwoniącym o pomoc też
ale nie wszyscy chcą zrozumieć, że:
- nie zawsze od razu mam czas lecieć i łapać
- nie mam nieograniczonych możliwości i nie jestem w stanie zabrać wszystkich kociaków
- a jeśli już mogę umieścić jakieś malce w Lecznicy, to to kosztuje
taka sobie przykładowa rozmowa:
Pani zobaczyła na swoim podwórku dwa chore kociaki
- a ile mają? - pytam
- a pewnie ze trzy tygodnie, same już jedzą- w odpowiedzi słyszę
no to tłumaczę powoli i blisko krawężnika, że nie mogą tyle mieć, bo kiedy zaczynają same jeść, to mogą już mieć ok. 5 tyg.
bo takie co mają trzy tygodnie, to się ledwo graśkają i pary, to wystarcza im tylko na to, co by się do cycka doczołgać
- acha - słyszę
no i zaczynamy rozmawiać
mówię Pani, że:
- mogę je umieścić w Lecznicy, ale to kosztuje, a ani ja, ani Fundacja nie mamy już kassy, więc może Pani by pomogła
- no ona nie może, bo karmi koty - słyszę w odpowiedzi
proszę Panią o złapanie kontaktu z Karmicielem (wszak jest na miejscu), bo głodne muszą być przed łapaniem
- no ona nie może, bo pracuje
proponuję Pani, co by się skontaktowała z innymi łódzkimi Fundacjami
- no ona nie może, bo nie ma czasu na pisanie i dzwonienie
dobrze, że w majtkach miałam mocną gumkę...
(jeszcze tego samego dnia dowiedziałam się od NN, że próbowałam wyłudzić od Pani 1ooo,oo zł...)
niestety w przeważającej ilości przypadków tak właśnie wygląda rozmowa
a ja bardzo lubię łapać koty, tylko trzeba mi trochę pomóc
(nawet wtedy kiedy muszę wstać o 3:oo na ranem i jechać za 5o,oo zł. do LokomotywowniNaKońcuŚwiata)
bardzo lubię przegrzebywać piwnice i komórki w poszukiwaniu maluchów
serio, serio
lubię tę adrenalinę kiedy patrzę na klatkę i kota - wejdze, nie wejdzie
lubię tę adrenalinę kiedy ostrożnie odstawiam ostatnią deskę i szykuję się do skoku na malca
a kiedy wyczołguję się z komórki z kociakiem w cyckach, cała utytłana jakimś stuletnim syfem i śmierdząca kocurzymi szczynami, jestem autentycznie szczęśliwa!
no qrwa, po prostu to lubię!
ale wiem też, że wszystkiego nie uratuję
nie ma takiej opcji
i to jest bardzo dołujące
bardzo dołujące są takie teksty, które poruszją moją (naszą - łapiących znaczy) wyobraźnię
teksty, którymi beztrosko zalewają nas proszący i pomoc
albo takie niewinne (w ich mniemaniu) kłamstewka dotyczące wieku kociaków
a potem, z miną niewinątka, tłumaczenie się - przecież inaczej by Pani nie przyjechała, a one nie mogą tu zostać!
no tak, a my to możemy zostać z np. czwórką 4 mcznych dzikusów, które nie wiadomo kiedy (i czy w ogóle) się oswoją?
bo my Fundacja jesteśmy i mamy obowiązek
bo my musimy
a Oni (dzwoniący, znaczy) nic nie muszą, bo to nie ich koty
więc taką małą prośbę do wszystkich do nas dzwoniących mam:
Nie traktujcie nas jak instytucji!
Miejcie dla nas trochę więcej cierpliwości, bo po któreś tam takiej jak w/w rozmowie, tracimy cierpliwość!
Przekazujcie nam prawdziwy stan rzeczy, bo prawda zawsze wyjdzie na jaw i wtedy się wkurzamy.
Zawsze jakoś można się dogadać.
Zarówno Wy jak i my chcemy dla kotów tego samego i tylko współpraca może doprowadzić nas do celu!

TakieTamSobieMałeMarzenie
---
a jeśli ktoś coś, to będę bardzo wdzięczna
Fundacja For Animals-Łódź
40-384 Katowice, 11go Listopada 4
nr konta 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - koty Ewy

---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 18, 2015 20:25 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

Ewa-Mrau dodam swój kamyczek z przed wczoraj. Wzięłam kociaka bo znajoma psiara zadzwoniła i sytuację przedstawiła tak: kociak pod krzaczkiem na działce już dwa tygodnie mieszka i NIKT nie moze go przygarnąć. Okazało się, ze dziewczyna co przywiozla kicię czyli znajoma siostry tej co dzwoniła albo jeszcze jakiś dłuższy łańcuszek już sama nie wiem, nie mogła go wziąć do siebie bo jej kot jedynak nie znosi innych kotów, syczy i prycha na malucha. A moje 5 to się ucieszyło jak cholera!
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Nie paź 18, 2015 21:55 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

ewa_mrau, Tobie współczuję bardzo i rozumiem Cię
:201461

takie Ci przysługuje, choć na chwilę

:201425

i tylko tysia wyłudzałaś? Słabo, skup się i wyłudzaj więcej :wink:
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon paź 19, 2015 8:02 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

Wczoraj na prośbę Jolibuk5 podjechałam wieczorem łapać chorego kota. Fajnie się łapie ręcyma na szpilkach w stroju prawie wieczorowym - w teatrze byłam...
Zlapałam.
Pojechałam do lecznicy.
Umarł mi w samochodzie.
Na sekcję nie mam, ale lekarka otworzyła - guzy w płucach, krew w płucach, guz musial pęknąć kilka dni temu...


Burasek podrzucony starszemu panu chyba nie trzyma temeratury - takie miałam wrażenie wieczorem. P.Łucja weźmie go dziś do lecznicy, ale mam małe nadzieje...

Kociaki z Rybnej - chłopak nic nie lepiej, dusi się, muszę dziś jechać ne Retkinię, potem do lecznicy, potem znów na Retkinię.

Czarnego ślepaczka pamiętacie? Kobieta, która go znalazła, błagała o pomoc, miala informować mnie na bieżąco jak przebiega zdrowienie, wysyłać zdjęcia. I co? Jedyne to te z okresu, kiedy był w lecznicy.

Smoczkowe z Wrocławskiej pamiętacie? Jw, właśnie się dowiedziałam, że maluch prawie umierał, ale informacji żadnej nie dostalam....


Kociaki z Żeromskiego czekają - nie wiem, czy je łapać, dać do dt z którego nei będe mieć żadnych informacji? Jak je potem wyadoptować?
Ech....
Ostatnio edytowano Pon paź 19, 2015 8:39 przez kalewala, łącznie edytowano 1 raz
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 19, 2015 8:10 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

kalewala :201461 :201461
trzymaj się mocno
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon paź 19, 2015 8:38 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

MalgWroclaw pisze:trzymaj się mocno


Już nie mam czego i nie wiem, czy mi się w ogóle jeszcze chce.

Bo każda taka pomoc, każdy nowy dt to dla mnie kolejne obciążenie - zdobywanie kasy, wożenie do weta, przy tym wyszarpywanie (tak, wyszarpywanie) informacji.

Każda akcja - wyłapanie nastu kotów, zabranie kilku kociaków - to nie "uporządkowanie" jaiegoś miejsca tak, by karmiciel zgłaszał nowego kota, zanim się rozmnoży. To po prostu dla karmicielka kontakt do wariatki, do której dzwoni się dopiero wtedy, kiedy jest kolejnych kilkanaście nowych kotów i brak kasy na karmienie. I wtedy wielkie pretensje, że nie lecę łapać / zabierać. '

Telefon wędrujący po mieście, który zawsze odbieram - po co? Po to, żeby dobijać sie bezsilnością, że gdzieś tam jakis kot cierpi a ja nic nie mogę zrobić? Bo nie mam kiedy, nie mam za co?

Jak smocze głowy - jedna odcinasz, wyrasta siedem...
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 19, 2015 8:39 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

kalewala, to się nie skończy za naszego życia, tego jestem pewna :(
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon paź 19, 2015 8:40 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

MalgWroclaw pisze:kalewala, to się nie skończy za naszego życia, tego jestem pewna :(

Ok, to ja już nie chcę tak żyć.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 19, 2015 14:21 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

No i teraz wszyscy boją się odezwać...
Ale, dziewczyny, przypomnijcie sobie statystykę.
Ile kotów złapanych, uratowanych, wyadoptowanych!
Ile (niestety dużo mniej) karmicielek uświadomionych!
Ile udanych akcji!
Przydałby się kronikarz, który by siedział i pisał np. tak: dowiedziałam się o samotnym kotku płaczącym na ulicy. Oczywiście natychmiast zawiadomiłam dziewczyny i pobiegłam ratować to biedne stworzenie... Bo ja jestem z tego znana, że obok kociej biedy nie przejdę obojętnie...
I już forsa by leciała, i chętnych do pomocy by przybyło...

Przeczytałam, co napisałam i nie sądzę, żeby Wam to poprawiło humor...
I kto tu mruczy<- to nasz blog, można poczytać i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie
kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

hikora

 
Posty: 763
Od: Czw sie 23, 2012 5:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 19, 2015 15:31 Re: Łódź 1992+207 - jak zatkać rozdarte japy? - str.79

hikora pisze:No i teraz wszyscy boją się odezwać...
Ale, dziewczyny, przypomnijcie sobie statystykę.
Ile kotów złapanych, uratowanych, wyadoptowanych!
Ile (niestety dużo mniej) karmicielek uświadomionych!
Ile udanych akcji!
Przydałby się kronikarz, który by siedział i pisał np. tak: dowiedziałam się o samotnym kotku płaczącym na ulicy. Oczywiście natychmiast zawiadomiłam dziewczyny i pobiegłam ratować to biedne stworzenie... Bo ja jestem z tego znana, że obok kociej biedy nie przejdę obojętnie...
I już forsa by leciała, i chętnych do pomocy by przybyło...

Przeczytałam, co napisałam i nie sądzę, żeby Wam to poprawiło humor...

hm... poproszę o namiary na Twojego zielarza. Też chcę mieć takie nastawienie do życia i taki nastrój!
Obrazek Obrazek Obrazek

_aaaKotyRude2_

Avatar użytkownika
 
Posty: 281
Od: Pt maja 02, 2014 20:30
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek, WilliamGreva, Wojtek i 46 gości

cron