Pola, Irys, Bonnie - yyy kotki trzy ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt mar 18, 2005 11:43

kinus pisze:carmella - niepotrzebnie Tobie zal. Takie maluchy wychowane w ciepelku szybko przywiazuja sie do nowego miejsca i po przyjezdzie zazwyczaj sa bardzo ciekawskie, a rezydenta maja gdzies :D
wszystkie moje maluchy podobnie reagowaly.
Po prostu one nie wiedza, ze isnieje jakis wrog. Dlatego sa takie odwazne :)

Moni - foty malego sa cudne :) fajnie rosnie.


Julka mowi, ze on sie nie boi, daje sie glaskac, wlasciwie to jemu jest wszystko jedno: chcesz glaskac - glaszcz, nie chcesz - nie glaszcz.
Oby tylko sie dawal glaskac i mnie, bo drugiego niedotykalskeigo kota jak Pola to nie przezyje :/

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pt mar 18, 2005 12:08

Piemkny normalnie, ze hej :D

Aga1

 
Posty: 3376
Od: Pon lip 05, 2004 20:18

Post » Pt mar 18, 2005 12:15

Coraz ładniejszy jest Irysek :) Poza tym całe jego imię to Irys Czuły, a to chyba zobowiązuje ;) Nie martw się, wszystko będzie super, a Pola zostanie jego najlepsza kumpelką.
Obrazek

Aga*

 
Posty: 749
Od: Śro kwi 14, 2004 9:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon mar 21, 2005 7:27

echhh odliczam godziny :)
w sobote zakupilam kilo wolowiny :) Bylam na weekendzie u mamy i tam jest jedyny sklep, z ktorego wolowine je Pola (zadnej innej nie tyka) - moze byc i extra, i jakas prega czy karczek. Zakupilam kilo, mysle, ze skoro moja wybredna panna ja je i i maluszek nie wzgardzi. We wtorek zakupie filety z kurczaka, no bo dzisiejsze moga byc nie calkiem swieze - a wiadomo dla kocich wszystko naj naj.
Rozmrozilam lodowke, wyszorowalam zamrazalnik - wolowinka juz sie mrozi, do srody akurat mina 3 doby :) We wtorek zakupie tez serek, bo wiem, ze maluszek uwielbia i jeszcze chrupki.
Zaklikalam mocno (jak dla mnie) w animalii, zeby bylo tez troche tacek na przekupke dla "dachowki" i kilka dla malucha, plus pare polecanych niezbednikow - no, ale tak zaklikalam, ze musze jednak czekac do wyplaty, zeby to zrealizowac :) Wiec paczka niestety przyjdzie po swietach, zreszta z tymi gotowcami sie nie spieszy, bo Irysek w domu poza suchym to raczej domowe zarelko je, wiec wprowadzac trzeba bedzie powoli coby nie zaczal znajomosci ze mna od jakiegos rozwolnienia. Jednak wszystko inne przygotowane. Aha, jeszcze zwirek musze dokupic, bo przynajmniej na poczatku beda dwie kuwetki, gdyz ta uzywana przez Pole jest zamykana i nie wiem, czy malec od razu zaskoczy.
No to chyba tyle. Jak sie wam przypomi moze cos co TRZEBA miec na powitanie takiego liliowego szkraba to piszcie :)
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Wto mar 22, 2005 13:51

pierwszego posta oczekujacego napisalam 18 lutego, wiec juz ponad miesiac temu - wtedy wydawalo mi sie, ze to tyyyyle jeszcze czekania, a w sumie minelo nawet szybko. Domek przygotowany na powitanie malusza - dzis czyszczenie kuwet i wymiana zwirku i w sumie wszystko jest.
Znajomi i rodzina wydzwaniaja i pisza, czy juz go mam i ciagle ich odsylam, ze jeszcze pare dni, jeszcze jeden dzien :)

mam w seruchu male niepokoje jak to bedzie, ale mam nadzieje, ze bedzie dobrze :)
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Wto mar 22, 2005 15:32

Dobrze będzie :wink:
a motylków to pewnie masz stado :lol:

daj znać, jak skarbeczek pojawi się u Ciebie i co Pola na to.
Obrazek

becik

 
Posty: 1089
Od: Czw cze 03, 2004 15:16
Lokalizacja: Andrychów

Post » Czw mar 24, 2005 8:54

Carmella! I co słychać :?:
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw mar 24, 2005 9:32

jak tam Irysek i Pola? :)
ObrazekMaksioObrazekUtuli

Blues

 
Posty: 695
Od: Wto maja 25, 2004 12:15
Lokalizacja: Warszawa - Zacisze

Post » Czw mar 24, 2005 9:46

ech :roll:
Od wczoraj wieczora maly koteczek jest u mnie w domu, z czego ciesze sie ogromnie :)
Iryska poznalam wsrod rodzenstwa bez problemu, z czego bylam bardzo dumna :) Kociak sam sie zapakowal do budki-transporterki, a potem pozostale kociaki tez chcialy tam wlezc :) Julka zaopatrzyla kotka na nowa droge zycia tak, ze dluuuugo nie bede musiala nic dokupywac :)
Maluszek w samochodzie byl zdezorientowany co sie dzieje i popiskiwal jak balonik, gdy sie z niego powoli powietrze wypuszcza. Ale ogolnie bylo spokojnie. W domku postawilam budke zamknieta na podlodze, zeby Pola podszla i powachala. Byl tylko jeden wielki syk i wark, i ucieczka. Maluszka wyjelam z transporterki i wsadzilam do kuwetki, ale nic nie zrobil. Byl zupelnie oszolomiony, nie wiedzial co sie dzieje, a ja sie prawie poplakalam jak piszczal. Nie bylo mamy i braci, a jedyny kot jaki jest to na niego warczy i syczy, i wyglada jak wiewiora. Zostawilam koty same. Lilo (jakos mi sie tak samo przechrzcilio) odkryl dokladnie te sama kryjowke za rogowka w kuchni co Pola jak do nas przyszla. Nie wiem czy z rozsadku, czy z braku sil (od switu do popoludnia w klinice okulistycznej na badaniach, a tam ruch jak na lotnisku), ale nie maltretowalam malca, nich sie zaznajomi z zapachami, uspokoi sie. Wczesniej troche pozwiedzal, wiec Pola - kiedy Irys sie schowal- dokladnie milimetr po milimetrze obwachiwala miejsca gdzie spacerowal. Pola niestety nic wieczorem nie zjadla - a probowalam ja przekupic jakas saszetka, co by jej pachnialo - zawsze sie rzuca, dlatego nie bylo mieska a saszetka. Do dzis rana pozostala nietknieta.
W koncu ok 21.00 wyjelam Iryska zza rogowki i wzielam do pokoju. Jakos ode mnie uciekal, ale z TZ sie bawil - i piorkami i dawal sie glaskac, wywalajac kopytka do gory i mruczal jak maly traktorek, co wywolywalo usmiech szeroki jak banan u TZta - ale zaraz zaraz TO MIAuL BYC MOJ MIZIASTY KOT!! a nie TZta :twisted: Ode mnie jakos uciekal. Zabralam go do lozka, ale w tamtym pokoju byla Pola, ktora znow zaczela swoje syczenie, warczenie i wiewiore. Irysek zszedl z lozka i usiadl obok i patrzyl dziwnie na tego syczasego kota potwora ze wzrokiem nie strachu co ze zdziwieniem - "kotku, ale ja jestem irysek, ja jestem malutki i kochany, dlaczego ty tak warczysz?"
potem padlam na poduszke - wiem tylko , ze maly gdzies wywedrowal. Cala noc chyba spal, tylko raz po 2.00 przebudzilo mnie warczenie Poli - nie wiem czy miala koszmary, czy moze Lilo poszedl na przechadzke w zasiegu jej wzroku. Obudzilam sie dzis po 5 rano, bo maly piszczal. Poszlam do niego, dalam mu serka - zjadl i zamiast swoich chrupek to sie rzucil na dorosle. potem zrobil duze sioosioo do kuwetki. I juz sie mnie nie bal, lazil za mna, a jak mu znikalam to popiskiwal. Pola zza "winkla" obserwuje sytuacje. Warczy jak maluch sie jakos przesunie w jej strone, przede mna ucieka, mnie tez opsyczala i owarczala. Tylko zapachy sa ciekawe. Udalo mi sie ja wziazc na rece - byla cala sztywna, jakby dwa razy ciezsza. patrzy na mnie wzrokiem takim tepym, ani zlym, ani smutnym tylko jakos tak pusto, na mnie a jakby na cos za mna. Maluszek dzis sie postawil i pary razy tez sie nastroszyl, no co nie boi sie :)
Musialam przyjsc do pracy, ale mam nadzieje, ze dzis i jutro zwolnia nas wczesniej (zreszta i tak koncze planowo o 14.30). Rozdzielilam kociaste. Iryska w kuchni z kuwetka, miseczka z woda, serkiem i chrupkami. A Pola ma reszte mieszkania - dostala KK (wiem, ze nie zdrowe, ale to na przekupke) jak jej zapachnialo przyleciala do miseczki, ale zaraz jej sie chyba przypomnialo, ze ja zdradzilam i sie odwrocila i poszla, zostawilam jej czysta kuwetke (od wczoraj widzialam tylko jedne siku w tamtej kuwecie, ale nie wiem czyje na 100%, obstawiam jednak Pole), chrupki, wode. I mam tylko nadzieje, ze maluch nie bedzie piszczal.
Wiem, ze to pierwsza noc, ale strasznie mi szkoda Polineczki mojej ukochanej. Gdyby tylko jakos byla zdystansowana do malucha to moze bym jakos przezyla z nadzieja, ze z czasem sie to zmieni. najgorsze jest to, ze ona przede mna ucieka jak od zdrajczyni, jak tylko zobaczy, ze ide w jej strone to ucieka i sie chowa. Mialam nadzieje, ze uda mi sie ja przekupic zarelkiem, no bo wiedzialam , ze nie miziankami. Ale nie saszilam ,ze sie bedzie mnie bala, ze bedzie uciekala. No plakac mi sie chce. mam tylko nadzieje, ze z czasem jej przejdzie.

Maluszek za to jest naprawde sliczniasty, miniaturka BRI :) mruczasty..... i nastolowy :)

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw mar 24, 2005 10:13

Za dogadanie się kotów :ok: :)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33144
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw mar 24, 2005 10:27

Trztymam kciuki! myślę, że Pola jeszcze będzie się cieszyc, ze ma towarzystwo.
Aśka i...
Obrazek

tomoe

 
Posty: 2278
Od: Wto sie 03, 2004 21:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 24, 2005 10:36

Daj im pare dni i zobaczysz ze sie pokochaja :)
Glaski dla Polinki i Iryska !

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Czw mar 24, 2005 10:44

Wszystko się ułoży
Kiedy w domu moich rodziców pojawiła się Zuza Masza natychmiast ogłosiła strajk głodowy (a nie był to jej dom, tylko domek 'weekendowy', ale tak się złożyło, że pierwsze dni musiały spędzić razem), żeby cokolwiek zjadła musiałam zamykać się z nią w łazience i karmić z ręki.
Potem postanowiła Zuze zabić :strach: i po kilku dniach rozstawaliśmy się z ogromną ulgą, a ja w duchu psioczyłam na forumowiczów :oops: , którzy pisali jak cudownie jest mieć dwa koty.
Teraz kotki bardzo się lubią. Masza na przywitanie starannie wylizuje Zuzę prychając z obrzydzeniem, bo tamta długowłosa. Po minucie goni ją i tłucze :twisted: , ale nasze nauki nie poszły w las i Zuza już się nie daje :twisted: . Masza kilka razy oberwała uzbrojoną zuziną łapą i nabrała do małej szacunku.
Jedynie ja mam problem-kiedy Masza rozrabia ciągle słyszę od moich rodziców 'Zuzia by tak nigdy nie zrobiła, Zuzia nigdy niczego nie stłukła itp. :twisted: . Masza stara się jak może zdemoralizować małą, ale ten koci aniołek jest nieprzyzwoicie grzeczny.
Zobaczysz. Wkrótce wszystko się ułoży. :ok:
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw mar 24, 2005 13:49

A ja widziałam wczoraj Iryska na żywo :love:

Jest PRZEPIĘKNY! Nawet jak mrugał oczkami, to nie mrugał normalnie, tylko jakoś tak inaczej... :D Chyba wolniej, a przez to w zwykłym przymknięciu powiek było tyle wdzięku i dostojeństwa zarazem!

Tylko... ani razu nie ziewnął :cry: Tu, przyznam, byłam troszkę rozczarowana :wink:

Niech zdrowo rośnie, Carmello!
I dziękuję Ci za „zajączka” :flowerkitty:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Czw mar 24, 2005 14:08

Carmello, będzie dobrze. :ok: Moja Lilo też była na mnie obrazona, że przyniosłam do domu tę bezczelna, wszędobylską, kolorową przybłędę. :wink: Do dzisiaj bywa zadzrosna, gdy zbyt dużo czasu poświęcam Leni zamiast jej. Nie przeszkadza to dziewczynom urządzać dzikich harców po calym mieszkaniu i wspólnie polować na muchy. A najlepiej wtedy, gdy dwunożni śpią. :wink:

Wawe

 
Posty: 9545
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 14 gości